10.03.2014

Bad [6]

(przypominam o ankiecie po lewej stronie)
Grace's P.O.V

 Wsunęłam bluzkę przez głowę, prostując i wsuwając ją w moją ołówkową spódniczkę. Dzisiaj były pięćdziesiąte urodziny mojego taty - i aby to uczcić robi 'zgromadzenie' dzisiaj wieczorem w miejscowym domu kultury.
Pobiegłam palcami przez moje włosy, próbując wyglądać w połowie przyzwoicie. Zwykle noszę włosy spięte do góry - ale to była specjalna okazja - więc dlaczego ich nie rozpuścić, ale z kolei mój tata najprawdopodobniej będzie myślał inaczej.
-Grace, wychodzimy, pośpiesz się.- mój tata skarcił z dołu. Szybko sprawdziłam się jeszcze raz przed pobiegnięciem na dół. Tata, mama i Ryan byli przy głównych drzwiach.
-Już idę, jezuu.- wymamrotałam pod nosem, upewniając się, że mój ojciec mnie nie usłyszał. W końcu to były jego urodziny. Ryan wyglądał podejrzanie - nieczytelny wyraz widniał na jego twarzy. Zanotowałam w pamięci, aby zapytać o niego, tak wkrótce jak mogłam porozmawiać z nim na własną rękę.
Od mojego małego, lub w moim przypadku przytłaczającego, spotkania z Justin'em (o którym przy okazji nie mogłam przestać myśleć) Ryan zachowywał się podejrzanie, coś było nie tak - i byłam zdeterminowana by dowiedzieć się co. 
-Dlaczego masz rozpuszczone włosy Grace Elizabeth- Elizabeth było moim drugim imieniem i tata miał głupi nawyk do nazywania mnie razem najpierw pierwszym i drugim imieniem.- jakiś rodzaj mocy, tak sądzę. Moja mama szybko skarciła go, pacając rękoma w powietrzu, lekceważąc go.
-Nie przejmuj się nim, wyglądasz pięknie kochanie.- moja mama uśmiechnęła się uspokajająco, wyciszając nas wszystkich i zamykając za sobą drzwi. Wszyscy władowaliśmy się do samochodu. Ryan siedział cicho na tyłach samochodu, podczas gdy moi rodzice bezmyślnie rozmawiali o nieistotnych rzeczach na sobotni wieczór, cóż dla nich to może było istotne - lub tak myślą.
 Przyjechaliśmy pod dom kultury, parkując na zarezerwowanym miejscu na zewnątrz, zalety bycia córką pastora - ha. Moi rodzicie szli na przodzie, kiedy pociągnęłam Ryan'a do tyłu za rękaw jego kurtki.
-Dlaczego jesteś taki podejrzany?- wykrzyknęłam, podnosząc brwi.
-Wszystko w porządku ze mną- zignorował, potrząsając głową i kontynuując drogę na przód. Zatrzymałam go ponowie - nie zamierzam pozwolić mu odkręcić się tak łatwo.
-Nie jestem głupia Ry,- skrzyżowałam ręce na piersi, starając pokazać mu coś w stylu mocnej postawy, ale nie zdało to egzaminu. -Jesteś w tarapatach?- zapytałam bardziej miękkim tonem.
-To nic, żebyś się o to martwiła.- uspokoił. Ale się martwiłam.
Jego telefon za wibrował, wykopał go z kieszeni kurtki, po czym odczytał tekst na ekranie. Jego oczy lekko rozszerzyły się, po czym zmartwiony wyraz zamaskował jego twarz.
-Spójrz, muszę iść, kryj mnie proszę.- powiedział z zdesperowaną nutą w jego głosie. Skinęłam.
-Dziękuję, będę ci dłużny.- uśmiechnął się, szybko całując mnie w polik zanim odwrócił się i udał się w przeciwnym kierunku. Wypuściłam z siebie słyszalne westchnienie, po czym nie chętnie weszłam do domu kultury.
 Już było tam pełno ludzi, tłoczących się w środku, niektórzy tańczyli do spokojnej (i poważnie religijnej) muzyki na tymczasowym parkiecie. Niektórzy byli przy bufecie, a inni prowadzili bezmyślne rozmowy miedzy sobą.
Zauważyłam Brad'a, wdzięczna, że nie będę musiała spędzić wieczoru sama - jak zwykle. Podeszłam do niego, uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy, gdy mnie zauważył.
-Wow Grace, wyglądasz pięknie.- uśmiechnął się, podczas gdy mnie skomplementował po czym poczułam jak słaby rumieniec wpełzł na moje policzki.
-Dziękuję Brad.-

__________________________________________

"Impreza" trwała już od kilku godzin. Większość mojego czasu spędziłam rozmawiając z Brad'em i czasami mówiąc ''cześć" do niekończącej się listy znajomych mojego taty.
-Chcesz zatańczyć?- zapytał Brad. Nie byłam w prawdzie chętna do tańca, ale nie mogłam mu odmówić. Chciałam już odpowiedzieć, kiedy znajomy chrapliwy głos odezwał się. -Właściwie to miałem nadzieję, że mogę ją ukraść na trochę.- odwróciłam się na pięcie by zobaczyć Justin'a z lekkim uśmiechem na jego twarzy. -To nie zajmie długo.- uspokoił.- Zwrócę ją z powrotem całą i zdrową.- zachichotał, po czym brwi Brad'a strzeliły do góry, niepewny wyraz zamaskował jego twarz.
-Pewnie, chyba.- zająknął Brad, więc nie byłam jedyną, która została oznajmiona przez niego.
Bez drugiego spojrzenia i bez mojego pozwolenia, Justin wziął moją dłoń, prowadząc mnie przez tłum, aż do wyjścia z domu kultury.
-Co ty robisz?- wykrzyknęłam, zatrzymując się przed pójściem gdziekolwiek dalej. Nie mogłam wyjść, mój tata wyszedłby z siebie, jeżeli by się o tym dowiedział.
-Ryan powiedział mi, że byłaś na tej nudnej imprezie, więc postanowiłem przyjechać i zabrać ciebie stąd szybko.- droczył, a jego usta ciągnęły się do głupiego uśmieszku.
-Mój ojciec..,- zająknęłam się, próbując przetworzyć to co się dzieję. -Mój ojciec zabiję mnie, jeżeli się dowie.- podkreśliłam 'zabiję', sprawiając że jego oczy pociemniały nieco bardziej.
-Zawsze grasz na zasadach.- prychnął, kręcąc głową. -Po prostu miej trochę zabawy.- powiedział, lekceważąc mój wcześniejszy komentarz. -Nie przypominam sobie, żebyś zatrzymywała mnie wczoraj.- uśmiechnął się, natychmiast powodując, że moje policzki zaczerwienił się.
-Wyglądasz gorąco tego wieczoru.- powiedział, jego oczy ciągnęły się w dół mojego ciała sprawiają, że skręcałam się od środka. -Twoje włosy wyglądają lepiej, gdy są opuszczone.- zakręcił kosmyk moich włosów wokół jego palca zanim pozwolił mu luźno opaść koło mojej twarzy.
-Więc, idziesz czy co?- dźgnął jego kciukiem za sobą wskazując w kierunku jego samochodu. Mój ojciec na prawdę mógłby zauważyć moje zniknięcie? Znając go, mógłby. Ale nie mogłam nic na to poradzić, ale skinęłam głową, po czym bacznie szłam za nim do jego samochodu.
Nie pewnie otworzyłam drzwi, wsuwając się do środka i wypuszczając słyszalne westchnienie.
-Relaks.- powiedział, powtarzając się z wtedy, kiedy byliśmy na polu, po kościele. Innym razem doprowadził mnie do 'zabłąkania'. Co ten chłopak robił mi?
-Gdzie idziemy?- odezwałam się, przerywając zbliżającą się cisze.
-Na prawdziwą imprezę.- wychrypiał z lekkim uśmieszkiem na końcówkach jego ust. Na prawdziwą imprezę? Na taką z alkoholem?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- przyznałam z zakłopotaniem. Mój ojciec wściekłby się, jeżeli dowiedziałby się, że nawet byłam w obecności alkoholu.
-Jestem pewien, że jeden drink nie zrobi krzywdy Dziewicy Maryi.- drażnił, wypuszczając z siebie chichot, na co mocno przewróciłam oczami.
 Po około dziesięciu minutach jazdy, w końcu dojechaliśmy po dom, który wyglądał dziwnie znajomo. To był dom, w którym po raz pierwszy spotkałam Justin'a. Ale w przeciwieństwie kiedy go pierwszy raz zobaczyłam, teraz dom był bardziej widoczny i muzyka głośno uderzała z niego.
-Chodźmy.- ogłosił Justin, wysiadając z samochodu na co odzwierciedliłam jego działania. Szłam blisko za nim, po czym weszliśmy do buczącego domu.
 Ta impreza była zupełnie inna od tej którą doświadczyłam jakąś godzinę temu. Ciała były skupione razem, tańcząc (prowokacyjnie, może dodam) i zapach alkoholu i narkotyków był wyraźny. Justin musiał zauważyć moją lękliwość ponieważ uspokajająco delikatnie ścisnął moją dłoń.
-Dawaj Dziewico Maryjo, chodźmy cię upić.- uśmiechnął się, prowadząc mnie przez pijany tłum. Ludzie z tłumu zauważyli Justin'a, jeden po jednym przybijali piątki z nim i wstrętnie krzyczeli 'Bieber', podczas gdy dziewczyny z uwagą wpatrywały się w Justin'a, natychmiast sprawiając, że czułam się nieswojo.
Podeszliśmy do 'baru' po czym Justin pośpiesznie podał mi kubek pełen czerwonej cieczy. Na pewno alkohol, ale jaki rodzaj to nie miałam pojęcia.
-Nie jestem pewna.- powiedziałam niepewnie.
-Justin,- dziewczyna pojawiła się u jego boku, przerywając mi od jego mówienia. Miała brudne, długie blond włosy, przedłużane bez wątpienia - i z wyglądu były bardzo tanie. Jej makijaż przykrywający twarz sprawiał, że wyglądała jakby właśnie wyszła z jednego z tych wulgarnych klubów. Miała na sobie krótką mini spódniczkę i obcisły top, nie pozostawiający wiele do wyobraźni.
Rozglądając się dookoła, nie pasowałam tutaj w ogóle. Większość dziewczyn były w tym samym stroju jak ta piękna (tandetna) blondynka przy boku Justin'a, a ja wręcz przeciwnie. Moja spódnica sięgała do kolan, a ich ledwo zakrywała je przed.
-Kendra,- przywitał się, z uśmieszkiem wyrytym na jego ustach, po czym zmierzył ją od góry do dołu oblizując wargi. Małe uczucie w brzuchu wytrąciło mnie z równowagi. Nie byłam zazdrosna - czyż nie? Oczyściłam się z tego uczucia, patrząc w dół na podłogę i próbując wykręcić się jakoś z tej niezręcznej sytuacji.
-Miałeś przyjść na rundkę wczoraj.- powiedziała grymaśnie, wyciągając jej wargę na wierzch, jakby była dzieckiem, który nie dostał zabawki. Wzrok Justin'a padł na mnie, lekki chichot wyleciał z jego ust.
-Ta, miałem komplikacje.- uśmiechnął się, po czym poczułam, że lekko się rumienię - na szczęście oświetlenie było dość ciemne więc mam nadzieję, że nie było to zbyt widoczne.
-Teraz, jeżeli mi wybaczysz, mam pierwszaka do upilnowania.- oznajmił, wlepiając wzrok we mnie, na co dziewczyna zakpiła po czym spojrzała na mnie z obrzydzeniem. Trzepnęła włosami za sobą i odeszła. Upilnować? Kim ja byłam, dzieckiem? Znowu z kolei, w porównaniu do niego myślę, że byłam.
 Musiałam ciągle przypominać sobie, że on miał 18 lat, całe trzy lata starszy ode mnie. Mogłam zobaczyć mojego tatę teraz, czerwony dym wydobywał się z jego uszu, kiedy chętnie krzyczał na mnie. Jeżeli kiedykolwiek dowiedziałby się - że byłam z nim.
-Co powiesz o tym drinku?- powiedział, biorąc swój kubek, przykładając go do ust po czym wylał to w dół swojego gardła. lekko odchylając głowę do tyłu. Stałam w osłupieniu, wpatrując się w niego przez moje rzęsy, w roztargnieniu przygryzając moją dolną wargę - starając się wymyślić jakąś wymówkę, dlaczego nie powinnam upajać się tą trucizną. Lekko jęknął, jego kciuk powędrował do mojej dolnej wargi,
-Nie gryź swojej wargi.- wymamrotał, po czym uwolnił ją z moich zębów. -Jeżeli nie chcesz, żebym wziął cię tu i teraz.- warknął, na co nerwowo przełknęłam ślinę. Przebiegł swoimi palcami przez moje włosy, po czym pociągnął mnie bliżej siebie, ciągnąc lekko za nie, więc patrzyłam teraz nie niego.
-Myślę, że musimy sprawić żebyś była trochę mniej niewinna, nie sądzisz?- wychrypiał, jego usta w pobliżu moich, po czym poczułam, że moje kolana stają się znowu bezsilne. Tracąc kontrolę nad wszystkim co robiłam. W mojej głowie cofałam się, po tym wszystkim nie powinnam być tutaj, nie mówiąc już o nawiązywaniu kontaktów z kimś jak on. Ale moje ciało wydawało się, że utknęło w miejscu, byłam zamrożona i stałam się ofiarą jego uroku.
-Co ty do cholery robisz Bieber?- usłyszałam znajomy ryk za mną, sprawiając że natychmiast odskoczyłam od Justin'a. Obróciłam się na pięcie, aby zobaczyć złego Ryana patrzącego sie na nas, jego twarz była czerwona jak burak - prawie tak jak ja, kiedy się rumienię.
-Wyluzuj Butler, nie byłem nigdzie blisko niej.- powiedział Justin, lekko podnosząc jego ręce w obronie, kpiąc.
-Mówiłem tobie, żebyś ją pilnował a nie wpakowywać swój język w jej gardło.- splunął, stojąc przede mną obronnie. Znowu 'opiekować', o czym oni gadali?
-Chodź Grace, ojciec zwariuje.- mruknął Ryan, biorąc mnie za rękę i prowadząc mnie do wyjścia, bez kolejnego spojrzenia na Justin'a.

Justin's P.O.V

Zostałem rozbawiony na widok, który właśnie rozkręcał się przede mną. Ryan niechętnie ciągnął Grace, zostawiając mnie teraz samego, ale przez wzrok niektórych z tych dziewczyn - nie na długo. 
 Zadzwonił do mnie; uporządkowywał sprawy z Marco. Marco chciał wyjść z tych całych 'gang'owych' rzeczy. Ale tu był tylko jeden sposób aby wejść i jeden aby wyjść. I sposób wyjścia nie był ładny. Miałem z Ryan'em umowę, więc on chciał żebym czuwał nad jego siostrą. Nie chciał, żebym nawiązywał z nią kontaktów - ale co mogę powiedzieć, nie jestem jednym z tych którzy grają na zasadach. Plus, od naszego spotkania wczoraj, jak miałem zostać z dala od niej? Może była pierwszakiem ale radziła sobie z obściskiwaniem się - i była w tym bardzo dobra. 
Jest gorąca, a jej niewinność sprawia, że pociąga mnie jeszcze bardziej. Chcę być pierwszym, który to weźmie i zabierze ją do miejsca, o którym nawet nie wie, że istnieje. I z jej doświadczeniem to nie będzie trudne. 
 Zauważyłem Kendra'e w tłumie, kiedy wysyłała zmysłowe oczko w moją stronę, wskazując na mnie palcem. Miałem dużo w planach by nauczyć Grace, ale to będzie musiało poczekać do jutra. 
Podszedłem do niej, chwytając ją w pasie i przyciągając do mnie. Owinęła swoje wydłużone i wypielęgnowane paznokcie wokół mojej szyi, wbijając je lekko po czym rozbiła swoje usta na moich, słyszalny jęk uciekł z jej ust.

Ale z jakiegoś powodu jedyną dziewczynę, którą mogłem sobie wyobrazić w mojej głowie była mała pierwszoklasistka; Grace Butler.


JAK SĄ JAKIES BLEDY LUB GDZIES SIE ''NIE DA'' CZYTAC TO PISZCIE.
jestem tak wyjebana z mocy, że sobie tego nie wyobrażacie.
i jak wam sie podoba 6 rozdział?
na pewno nie jest nudny :)
a jeśli chodzi o tą ankietę..po co ją założyłam?
a po to, żeby wiedzieć ile ludzi czyta to ff, bo komentuje średnio jakies 18 osób a statystyki kiedy dodam rozdział szaleją więc...
jest na razie jakieś ponad 70 głosów...wiecie jak miło by mi było jak by tak każda osoba co oddała głos skomentowała ajjjjjj marzenie co

a tak na marginesie muszę wam się pochwalić że....
JOHN DAŁ MI FOLLOW 
niektórzy sobie pomyślą a kto to taki że tak się jarasz
otóż, jaram się bo na jakieś 99% Justin da mi follow, bo followuje ludzi których obserwuje John
więc teraz tylko czekać shgdfashgdfsg
mam nadzieję, że mnie nie ominie.
to będzie najlepszy dzień w moim życiu

22 komentarze:

  1. świetny rozdział :D !

    OdpowiedzUsuń
  2. Uda Ci się zdobędziesz follow od Justina! Znajoma dostała follow od Johna, a potem od Justina, więc Ty tez dostaniesz! x A co do rozdziału, to świetny. Do następnego :) x
    @jay_nicoole

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny.. A Grace jest swietna..

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jest <3

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne :D nie moge sie doczekać kiedy akcja się bardziej rozkreci /BadGirlBitches_

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny! :D
    No no ciekawie się robi :)

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super. Przeczytałam już 1 część całą po ang i drugą też, będzie się działo :D
    Ej, a będziesz tłumaczyć drugą część? :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski z resztą jak wszystkie . ♥ Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. końcówka, że jedną dziewczyną jaką sobie mógł wyobrazić byłą grace butler, była słodka. poza tym, to ryan, kochanie, nie masz co się wysilać, bo oni i tak będą razem. czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. NAAAAAAAAAAAJLEPSZA! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, niesamowity. No ja rozumiem, że akcja musi się rozkręcić, ale ja tak już chcę, żeby oni byli razem, cokolwiek, że omg, czekam na kolejny z niecierpliwością XD

    http://opowiadanie-the-other.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Natknęłam się przez przypadek na tego bloga i nie żałuję :3
    Świetny jest !
    Do następnego : *

    OdpowiedzUsuń
  14. Dopiero zaczynam czytać, ale widzę, że czasem robisz błędy stylistyczne. To znaczy, nie wszystko można tłumaczyć dosłownie z angielskiego na polski.
    Oczywiście nie chcę się czepiać :)
    Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu, ogólnie bardzo fajny blog.

    OdpowiedzUsuń