(zanim zaczniecie czytać to chciałam wam powiedzieć że zostaliśmy nominowani do bloga miesiąca na spis fanfic YAAAY więc bardzo was proszę o zagłosowanie na weakness w ankiecie po prawej stronie http://spisfanfiction.blogspot.com/ dziękuję, a teraz zapraszam na nowy rozdział :D)
Grace's P.O.V
Grace's P.O.V
Siedziałam bezgłośnie na tyłach samochodu Justin'a, zbyt zdenerwowana by rozmawiać – przestraszona na myśl o tym co się miało stać dzisiejszego wieczoru. Ukłucie winy uderzyło mnie na myśl o Bradzie. Manipulowałam nim, to było jasne, że nie chciałam z nim być – Justin zdobył moje uczucia i chętnie nie pozwalał im uciec, czy o tym wiedział czy nie.
Oczy Justin'a mrugały do mnie w wstecznym lusterku co kilka minut, a na twarzy widniał jego nienaruszony irytujący uśmieszek, którego z całą pewnością nie odwzajemniłam. Za czwartym razem, jego uśmieszek zniknął, a zastąpił go grymas, oczywiście zdając sobie sprawę że coś jest nie tak, coś długo mu to zajęło.
Samochód zatrzymał się na szkolnym parkingu. Normalnie o dziewiętnastej w piątek byłby całkowicie martwy, ale dzisiaj skupiska ludzi roiły się na parkingu idąc w kierunku boiska – tylko, żeby zobaczyć mecz.
-My idziemy tamtą drogą,- Justin wskazał inny kierunek; szli tam aby się przebrać w strój. Skinęłam lekko, wymuszając uśmiech na twarzy, ale mogłam zobaczyć że Justin przejrzał mnie na wskroś.
-Nie martw się, jestem- wygram to,- poprawił siebie, rzucając mi uspokajający uśmiech zanim udał się z Ryan'em w przeciwnym kierunku.
Wydałam z siebie słyszalne westchnienie, chcąc nic więcej niż wyjść z bramy szkoły i pójść do domu. Ale znalazłam siebie idącą w kierunku boiska, mieszającą się w tłumie ludzi. Trybuny były zapełnione ludźmi i gdzieś w połowie drogi w końcu znalazłam sobie miejsce.
Rebecca Pearson była dziewczyną z mojego rocznika i dziewczyną, z którą mówię mojemu ojcu że się widuję, aby zakryć Justin'a. Nie popularna, ale nie niepopularna. Była miła – więc szybko usiadłam na wolnym miejscu obok niej.
-Grace, miło ciebie widzieć,- przywitała się, trochę zbyt entuzjastycznie jeżeli zapytasz. Ale trzeba powiedzieć, że odzwierciedliłam jej entuzjazm, grzecznie się z nią witając.
-Czy twój brat czasami nie gra w przeciwnej drużynie?- zapytała z ciekawością, marszcząc brwi w zmieszaniu. Potulnie skinęłam głową, mój umysł natychmiast pomyślał o innym chłopaku z tej drużyny. Wyrzuciłam tą myśl, starając się utworzyć jakąś małą rozmowę, aby wyrzucić myśli o nim z mojej głowy.
-Panie i Panowie, Chłopcy i Dziewczęta oto nasze drużyny,- spiker wykrzyknął z głośników, powodując chór okrzyków i klaśnięć. Zespół Brad'a wszedł pierwszy, on jako kapitan, szedł z przodu. Mały zadowolony z siebie uśmiech był wyryty na jego ustach, powodując że mój brzuch skręcił się ze zdenerwowania znając prawdziwy powód, który kryje się za tym małym symbolem pewności siebie.
Drużyna Justin'a weszła zaraz po, Justin był z przodu (wyglądając niezaprzeczalnie wspaniale w stroju koszykówki) niosąc na sobie prawie taki sam zadowolony uśmiech jak Brad przed chwilą. Spojrzał na tłum, szukając kogoś – nie domyślając się, aby odgadnąć kogo.
Jego wzrok zatrzymał się na mnie, wysyłając mi oczko a następnie uspokajający uśmiech. Troszczył się – albo przynajmniej miałam taką nadzieję.
Nie wiem dużo o koszykówce, ale nie byłam kompletnie zielona w tym temacie, więc znałam podstawy. Ale jakoś nie sądzę, że będę w stanie cieszyć się tą grą. Siedziałam w oczekiwaniu, moje ręce były nerwowo splątane razem po czym zabrzmiał gwizdek, a bicie mojego serca przyspieszyło.
Przez cały czas trzymałam mój wzrok na Justin'ie. Był dobry – i w jakiś sposób sprawiło to, że trochę mniej się denerwowałam, na szczęście rzeczywiście wiedział co robi. Ale Brad też był dobry, i nie trwało to długo zanim pierwszy punkt został zdobyty – dla Brad'a drużyny.
Opuściłam swoje ramiona po czym krzyknęłam w duchu – proszę Justin, nie pozwól aby to się wydarzyło. Ludzie wokół mnie wstali ze swoich siedzeń, klaszcząc i krzycząc wstrętnie. Ja jednak pozostałam na swoim miejscu, siedząc bezgłośnie. Justin wysłał mi uśmiech, oczywiście zadowolony z mojej reakcji – albo raczej z jej braku.
Ale tym razem, Brad nie miał pasującego uśmiechu, zamiast tego zmarszczył brwi na mój brak dopingu. Szybko odwróciłam wzrok, nie chcąc widzieć jego smutnego wyrazu twarzy i czując jak poczucie winy przechodzi przez moje ciało.
Jeżeli drużyna Brad'a wygra, będę musiała go pocałować. Nie będzie to najgorsza rzecz na świecie. Ale coś co nie dla mnie nie znaczy, będzie znaczyć wszystko dla niego a ja nie chciałam dawać mu nadziei. Moim zamiarem nie było ranienie jego uczuć, ale mam wrażenie że już to zrobiłam.
Mecz dalej się rozgrywał, piłka przechodziła od jednego członka zespołu Justin'a do drugiego zanim drużyna Brad'a wielokrotnie ją przechwytywała. Moje dłonie zaczęły się pocić a ciało zamieniać w strumień wody – myślałam, że Justin powiedział że to ma?
Dźwięk zdobytego punktu wypełnił moje uszy, Justin zdobył punkt. W duchu podziękowałam Bogu, zostając na miejscu i nie chcąc powodować scen. Justin wystrzelił oczko w moją stronę – może miał to. Poczułam jak moje ciało się lekko zrelaksowało.
Kontynuowali podając i przechwytując piłkę, podczas gdy piłka latała w tę i z powrotem wielokrotnie, sprawiając że serce gwałtownie łomotało na przeciw mojej piersi. Piła wylądowała w obręczy, zdobywając kolejny punkt dla drużyny Brad'a po czym moje otoczenie wybuchło w drugim uchu, strasznie krzycząc.
Parę minut później, zespół Justin'a zdobył punkt z powrotem rzucając piłkę do obręczy, wyrównując prowadzenie. Intensywność wzrastała za bardzo, a ja poczułam jak robi mi się gorąco i dostawałam zawrotów głowy. Wstałam szybko, przepychając się i schodząc na dół po schodach, następnie udałam się na szkolny parking aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Poszłam do szatni, decydując że poczekam tam aż do połowy meczu – wtedy będę mogła porozmawiać z Justin'em; musi wygrać ten mecz. Pięć minut później, szatnia zalała się chłopakami, nieporozumienie były wyryte na ich twarzy kiedy mnie zobaczyli. Justin wszedł uśmiechnięty, rozmawiając ze znajomym chłopakiem po czym zaśmiał się, klepiąc go po plecach. Jego wzrok wylądował na mnie, natychmiast pospiesznie do mnie podchodząc.
-Co jest?- zapytał ze zmartwionym tonem w swoim głosie.
-Nie mogę już tego w ogóle oglądać, musisz wygrać Justin - przyznałam, moja twarz zbladła kiedy poczułam jak krew zaczęła z niej odpływać.
-Nie martw się, mówiłem ci. Wszystko będzie w porządku,- zapewnił, umieszczając nieznaczny pocałunek na moim czole. -Muszę iść,- wskazał na chłopaków wychodzących z szatni, -Idź i usiądź z powrotem, mam to -powiedział wysyłając mi szybkie oczko, a jego słowa były wypełnione obietnicą. Skinęłam, wychodząc z szatni i ponownie zajmując moje miejsce obok Rebecci Pearson.
-Wszystko w porządku?- zapytała, najwyraźniej zaniepokojona lub wścibska na mój nagły wybuch.
-Źle się poczułam,- skłamałam, wymuszając mały uśmiech po czym odwzajemniła go. Gwizdek zabrzęczał po raz drugi, rozpoczynając druga połowę gry.
Drużyna Justin'a zdobyła punkt dwa razy pod rząd, przejmując prowadzenie dzięki czemu poczułam jak moje mięśnie się rozluźniły. Zegar wskazywał, że minęło tylko pięć minut gry. Dziesięć minut, aż te nieznośne tortury dobiegną końca.
Skoncentrowałam się na Justin'ie, kiedy biegł z piłką przez boisko rzucając ją do kosza i ponownie zdobywając punkt. To oczywiście wysłało Brad'a w konkurencyjny tryb, rzucając się przez boisko, przybiegając do swoich kolegów z drużyny kiedy zdobyli kolejny punkt, zostawiając wynik 20:18 dla drużyny Brad'a. Ale wciąż było jeszcze dziesięć minut, a Justin powiedział że ma to.
Ale potem stało się coś, co sprawiło że moje serce nie przyspieszyło a zatrzymało wszystko razem. To się stało tak szybko, że przysięgam jeżeli byś mrugnęła to przegapiłabyś to.
Brad szarpnął za koszulkę Justin'a, kiedy ten zebrał piłkę. To, z nisko tolerancyjnym temperamentem Justin'a, rozwścieczyło go po czym bez wahania odzwierciedlił czyny Brad'a. I nagle, nie byłam gotowa na to co miało się odbyć przed moimi oczami.
Chłopcy bili się podczas gdy ich pięści latały w różnych kierunkach. Zanim moje oczy mogły zarejestrować to co się działo, byli już na podłodze, Justin był na górze kiedy wysyłał wielokrotne ciosy w twarz Brad'a. Przełknęłam nerwowo, wewnętrznie krzycząc na nich aby przestali ale na zewnątrz moje ciało było zamrożone, a moje oczy skupiły się na nich dwóch.
Nauczyciele wbiegli na boisko, natychmiast ich od siebie odciągając. Nos Brad'a krwawił, jego koszulka była rozdarta a jego oko było podbite. Justin nie wyglądał tak źle, jego oko było czerwone i tylko to. Gra zatrzymała się, kiedy nauczyciel dmuchnął w gwizdek.
Brad usiadł na najbliższym krześle, przykładając paczkę z lodem do swojego oka po czym zwiesił nisko głowę, znajomy facet podszedł do niego nakazując mu napić się wody, która była w butelce w jego dłoni. Justin stał, wciąż zdenerwowany kiedy jego oczy pociemniały.
-Gra zakończy się teraz, wynikiem 20:18 - odezwał się spiker, sprawiając że połowa sali zaczęła okrzykiwać, a druga jęczeć.
Brad wygrał. Próbowałam przetworzyć to w moim umyśle, ale bójka która wydarzyła się tu chwilę temu, wciąż była w moim umyśle. Poczułam jak mój żołądek zrobił przewrót ze zdenerwowania. Justin powiedział że ma to, jak mógł wpakować się w tak błahą bójkę i głupi przegrać. Wciąż zostało jeszcze dwadzieścia minut gry, ale ze względu na ich niedbałą walkę, teraz to już było koniec. I muszę pocałować Brad'a.
Szybko przeskanowałam dolne trybuny, moim pierwszym przystankiem był Justin, będzie zły, bardziej niż zły. I ostatnią rzecz jaką chciałam, była kolejna walka.
Stał z paczką lodu przy jego oku, jego oczy były ciemne z irytacji po czym jego szczęka zacisnęła się ze złości. Spojrzał na mnie, kiwając do mnie abym przyszła, jego rysy twarzy nawet lekko złagodniały.
-Zabiję go, jeżeli ten pocałunek będzie trwał dłużej niż sekundę,- warknął z jadem splecionym w jego słowach, podczas gdy patrzył na Brad'a który uśmiechał się zadowolony z siebie. Właśnie został pobity, jakim cudem mógł być tak uśmiechnięty było dla mnie zagadką.
Poczułam gęsią skórkę na swojej skórze na jego samozadowolenie. Ten pocałunek będzie znaczył wszystko dla niego, ale bez wątpienia nie będzie nic dla mnie znaczył. Nie chciałam go pocałować, lubiłam Justin'a, czy to nie było oczywiste. Ale Brad wygrał zakład i nie było żadnego sposobu, aby temu ustąpił.
Podszedł do nas, jego wzrok był zablokowany na Justin'a po czym uśmieszek przejął jego ustach sprawiając, że Justin zacisnął pięści ze złości.
-Pech Bieber, nie taki twardy czyż nie?- dokuczył z zadowoleniem Brad, lekki śmiech uciekł z jego ust.
-Cóż, przez to jak spierdolona jest twoja twarz, powiedziałbym że całkiem twardy,- zarechotał, sarkastyczny śmiech wydobył się z jego ust po czym cwaniacki uśmieszek uformował się na jego twarzy. Brad warknął, dramatycznie przewracając swoimi oczami, a następnie wydobywając z siebie odrażający dźwięk drwiny.
-Ale to ja jestem tym, który dostanie buziaka od Grace,- Brad wyzwał, podnosząc swoją brew po czym zadowolony uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. Skierował swoje słowa do Justin'a, jakbym nie była w ogóle obecna, powodując że poczułam się bardzo niekomfortowo. Milczałam, nieręcznie wpatrując się w kamienie na ziemi.
-Cóż, przynajmniej nie muszę wygrywać zakładu, aby dostać jakąś cipkę,- odparł Justin z podrażnieniem słyszalnym w jego głosie, mrużąc oczy i sprawiając, że wysłałam mu w pół-gniewne spojrzenie za bycie tak bezczelnym i tępym.
Brad obrócił się do mnie, miał oczy jak małe dziecko po czym stanął krok bliżej mnie, powodując że Justin spiął się obok mnie.
-Więc, jak z tym pocałunkiem Grace?- zarechotał Brad, szeroki uśmiech był wyryty na jego twarzy przez co moje dłonie zaczęły się pocić. Słabo skinęłam głową, zbyt przestraszona aby rozmawiać. Moja krtań porzuciła mnie, więc pozostałam w milczeniu.
Jego palce zacisnęły się pod moją brodą , sprawiając że mój żołądek skręcił się na jego dotyk – i w nie dobrym znaczeniu. Bez ostrzeżenia jego usta złączyły się z moimi, nasze usta poruszały się w synchronizacji podczas gdy chciałam szybko odepchnąć, to miał być zwykły pocałunek a nie w pełni ogrzewane obściskiwanie się.
-Ale to ja jestem tym, który dostanie buziaka od Grace,- Brad wyzwał, podnosząc swoją brew po czym zadowolony uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. Skierował swoje słowa do Justin'a, jakbym nie była w ogóle obecna, powodując że poczułam się bardzo niekomfortowo. Milczałam, nieręcznie wpatrując się w kamienie na ziemi.
-Cóż, przynajmniej nie muszę wygrywać zakładu, aby dostać jakąś cipkę,- odparł Justin z podrażnieniem słyszalnym w jego głosie, mrużąc oczy i sprawiając, że wysłałam mu w pół-gniewne spojrzenie za bycie tak bezczelnym i tępym.
Brad obrócił się do mnie, miał oczy jak małe dziecko po czym stanął krok bliżej mnie, powodując że Justin spiął się obok mnie.
-Więc, jak z tym pocałunkiem Grace?- zarechotał Brad, szeroki uśmiech był wyryty na jego twarzy przez co moje dłonie zaczęły się pocić. Słabo skinęłam głową, zbyt przestraszona aby rozmawiać. Moja krtań porzuciła mnie, więc pozostałam w milczeniu.
Jego palce zacisnęły się pod moją brodą , sprawiając że mój żołądek skręcił się na jego dotyk – i w nie dobrym znaczeniu. Bez ostrzeżenia jego usta złączyły się z moimi, nasze usta poruszały się w synchronizacji podczas gdy chciałam szybko odepchnąć, to miał być zwykły pocałunek a nie w pełni ogrzewane obściskiwanie się.
Ale oczywiście zwykły pocałunek nie był w jego planach, pogłębił pocałunek nie pozwalając mi się odsunąć. Jego ręce poszły do mojej talii jakby prosił mnie o wejście, co natychmiast odmówiłam; to nie było częścią zakładu.
Zanim miałam czas do przemyśleń, ciało Brad'a zostało odepchnięte z dala ode mnie, a gardłowy ryk uciekł z ust Justin'a.
-Wypierdalaj od niej,- Justin kipiał ze złości po czym jego szczęka zacisnęła się, jednocześnie sprawiając że mój brzuch zaroił się niepokojem.
-Uważaj Bieber,- odparł Brad, minimalnie odpychając Justin'a od niego po czym wydał z siebie zirytowany dźwięk. -Do zobaczenia, Grace - Brad uśmiechnął się głupkowato, wysyłając mi figlarne oczko zanim odszedł od nas, udając się do swoich przyjaciół, wszyscy natychmiast uderzyli go w plecy w uznaniu dzięki czemu zrobiło mi się nie dobrze.
-Ja pierdolę,- mruknął Justin kręcąc głową z niedowierzaniem. -To zabiera dużo, aby nie pójść i wypierdolić mu,- jęknął Justin napiętym głosem, zaciskając ciasno pięści irytacji. -On miał swój język w twoim pieprzonym gardle,- wykrzyknął z irytacji, jego oczy lekko pociemniały po czym starał się ze wszystkich sił wyrzucić z siebie złość.
Zwrócił się do mnie, ciągnąc mnie za dłoń tak, że moje ciało rozbiło się na jego, owijając swoje ramiona wokół mnie. Pogładził delikatnie ręką moje włosy, a ja spojrzałam na niego. Jego włosy były oklapnięte na czole, oczy były zaczerwienione dookoła, a jego nieskazitelna twarz wpatrywała się we mnie, nie mogłam nie zauważyć jak dobrze wyglądał.
Moje palce musnęły teraz tworzącego się siniaka koło jego oka, wzdrygnął się lekko, na co odsunęłam swoje dłonie nie chcąc zadawać mu więcej bólu.
-Ryan poszedł na after party do Dylana- poinformował mnie.
-Musze iść do domu, jestem wykończona - udało mi się wyszeptać, czując że moje ciało drży ze zmęczenia z powodu dzisiejszego wieczoru. Skinął.
-Mogę zabrać cię do swojego, jest szybciej - powiedział pytająco, na co skinęłam. Po prostu chciałam iść do łóżka.
Chwycił moją rękę po czym przeprowadził mnie przez tłumy ludzi. Wsiedliśmy do jego samochodu, rzucił jego ciuchy na tyły, zapalając zapłon i szybko wyjeżdżając ze szkolnego parkingu.
Parę minut później byliśmy z powrotem w domu jego matki, a ja w duchu westchnęłam z ulgą że nie musieliśmy wracać do domu chłopaków – nie byłam w dobrych stosunkach z nimi. Zaprowadził mnie do środka, zapalając światła a następnie weszliśmy w głąb domu. Znajoma kuchnia przyciągnęła moją uwagę dzięki czemu poczułam jak się lekko zarumieniłam na to, co stało się ostatnim razem kiedy tutaj byłam.
-Zostajesz?- zapytał, powodując że skinęłam. Wyślę wiadomość do mojego ojca, że śpię u Rebecci Pearson; wie że są też moi znajomi więc jestem pewna, że mi uwierzy.
-Kurwa,- syknął Justin, potrząsając swoją dłonią podczas gdy badał ją.
-Co jest?- zapytał z troską splecioną w moim głosie po czym udałam się do niego. Jego lewa dłoń była zaczerwieniona i posiniaczona przez uderzenia w Brad'a, na co lekko się skrzywiłam.
-Masz apteczkę?- zapytałam, skinął wskazując na szafkę. Otworzyłam ją, szukając apteczki aż zauważyłam miętowo zielone pudełko, na której pisało dużymi jasno czerwonymi literami: Pierwsza Pomoc.
Wskoczyłam na ladę, wskazując Justin'owi aby do mnie podszedł. Stanął między moimi nogami, kiedy otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej bandaż i ponownie ją zamknęłam. Wskazałam Justin'owi aby położył swoją rękę na blacie; zrobił tak, więc owinęłam pierwszą warstwę wokół jego dłoni, powodując że odruchowo się cofnął.
-Przepraszam,- powiedziałam, po czym kontynuowałam owijać bandaż, uszczelniając go specjalnym zapięciem.
-Przysięgam, jeśli chłopiec z kółka pracy domowej zrobi kolejny ruch to nie zawaham się, aby mu wypierdolić,- mruknął z podrażnieniem sprawiając, że chłód wspiął się na mój kręgosłup na to jak ochronny był. Pociągnęłam za bandaż, sprawdzając czy jest stabilny, a kiedy nie drgnął zwróciłam wzrok z jego ręki na jego oczy.
-Dzięki,- wymamrotał, przez chwile umieszczając dłuższy pocałunek na moim czole. -Chodźmy,- wychrypiał, ciągnąć mnie za ramię i pomagając mi zejść z blatu. Udaliśmy się na górę, wchodząc do pokoju po prawej stronie, który z wcześniej wiedziałam, że był jego pokojem. Ale ostatni raz kiedy tu byłam, nie miałam zbytnio czasu aby odpowiednio spojrzeć na wnętrze.
Był bardzo podobny do tego, który miał w tamtym domu, ale ten był trochę mniejszy. Jego ogromne łóżko było umieszczone na środku. Przebierał w swojej szafce szukając czegoś po czym wyciągnął z niej jakieś spodenki i t-shirt.
-Proszę, możesz to założyć - powiedział, podając mi ubrania a ja grzecznie podziękowałam.
Udałam się do łazienki, szybko się przebierając w pidżamę którą mi dał. Umyłam twarz wodą z kranu, przeglądając się jeszcze raz w lustrze zanim wróciłam z powrotem do pokoju Justin'a. Leżał już w łóżku, jedynie w samych bokserkach sprawiając że moje policzki się podgrzały z powodu jego braku odzieży.
-Wyglądasz gorąco w moich ciuchach,- skomplementował, jego wzrok utwierdzony na mnie, a jego oczy pokryły się pożądaniem. Poczułam jak moje ciało drży, a następnie powoli udałam się do łózka. Poklepał miejsce obok niego. Posłuchałam jego rozkazów, siadając obok niego.
Chwyciłam okład z lodu z jego nocnego stolika, zamrożony lód sparaliżował moją rękę. Przycisnęłam to do jego policzka podczas gdy leżeliśmy w łóżku.
-Boli?- zapytałam, potulnie pokiwał głową po czym oparł swoją głowę o zagłówek. Leżeliśmy w ciszy przez jakiś czas, jego ręka była owinięta wokół mojej talii trzymając mnie w ciasnym uścisku, podczas gdy ja chłodziłam jego oko.
Poruszył się, chwytając coś ze stolika. Wyciągnął paczkę papierosów i zapalniczkę. Było w pół do dwudziestej drugiej, naprawdę musiał zapalić papierosa? Włożył ustnik między swoje pulchne usta, prawie sprawiając że straciłam koncentrację na ułamek sekundy zanim podał mi zapalniczkę.
-Możesz mi zapalić?- wychrypiał, wskazując na jego posiniaczoną dłoń. Powoli skinęłam, umieszczając kciuk na przycisku i naciskając, ogień wydobył się z niej dając trochę ciepła dzięki czemu mrowienie przeszło przez mój zamrożony-zdrętwiały palec.
Przytrzymałam moją dłoń po czym przyłożyłam zapalniczkę do jego papierosa jednocześnie odpalając go i puszczając przycisk, sprawiając że ogień zniknął. Zaciągnął się głęboko przed wypuszczeniem dymu w powietrze, poddając próbom mój umysł kiedy za bardzo zaciągnęłam się dymem. Jego kciuk powędrował do moich ust, po czym nasze oczy się spotkały powodując że bicie mojego serca przyspieszyło.
-Przepraszam,- wymamrotał, moje brwi zmarszczyły się w zmieszaniu. -Za pozwolenie chłopcu z kółka pracy domowej wygrać,- mruknął, odpowiadając na pytanie które miałam na końcu języka. -Za bardzo się napaliłem i kiedy on pociągnął za moją koszulkę, chciałem mu porządnie wyjebać,- wyjaśnił kręcąc głową, kiedy skarcił siebie.
-Sądzę, że to zrobiłeś - wymamrotałam, mój głos zamarł sprawiając że lekki śmiech uciekł z jego ust. -Jest w porządku,- wyszeptałam kontynuując i rozluźniając się w jego uścisku, a potem pozwalając moim powiekom zamknąć się. Mój przeciążony umysł ścigał się z myślami z dzisiejszego wieczoru i ostatniego miesiąca lub dwóch które spędziłam z Justin'em.
Obserwowałam sytuacje, zdając sobie sprawę z tego jak grzeszne to było i nie mogłam na to nic poradzić, ale poczułam jak wstyd rozprzestrzenił się w moim ciele. Jeśli ktoś powiedziałby mi, że będę w takiej sytuacji to bym go wyśmiała, nie wierząc w ani jedno słowo.
To nie byłam ja, nie powinnam leżeć w łóżku z chłopakiem o cztery lata starszym ode mnie i którego mój ojciec zdecydowanie by nie zaakceptował. Popełniałam grzech – i to duży. Ale jakoś, czy to było dobre czy nie, czułam się z nim bezpieczna, lubiłam przebywać z nim i przez pomyłkę się w nim zakochałam.
Zanim miałam czas do przemyśleń, ciało Brad'a zostało odepchnięte z dala ode mnie, a gardłowy ryk uciekł z ust Justin'a.
-Wypierdalaj od niej,- Justin kipiał ze złości po czym jego szczęka zacisnęła się, jednocześnie sprawiając że mój brzuch zaroił się niepokojem.
-Uważaj Bieber,- odparł Brad, minimalnie odpychając Justin'a od niego po czym wydał z siebie zirytowany dźwięk. -Do zobaczenia, Grace - Brad uśmiechnął się głupkowato, wysyłając mi figlarne oczko zanim odszedł od nas, udając się do swoich przyjaciół, wszyscy natychmiast uderzyli go w plecy w uznaniu dzięki czemu zrobiło mi się nie dobrze.
-Ja pierdolę,- mruknął Justin kręcąc głową z niedowierzaniem. -To zabiera dużo, aby nie pójść i wypierdolić mu,- jęknął Justin napiętym głosem, zaciskając ciasno pięści irytacji. -On miał swój język w twoim pieprzonym gardle,- wykrzyknął z irytacji, jego oczy lekko pociemniały po czym starał się ze wszystkich sił wyrzucić z siebie złość.
Zwrócił się do mnie, ciągnąc mnie za dłoń tak, że moje ciało rozbiło się na jego, owijając swoje ramiona wokół mnie. Pogładził delikatnie ręką moje włosy, a ja spojrzałam na niego. Jego włosy były oklapnięte na czole, oczy były zaczerwienione dookoła, a jego nieskazitelna twarz wpatrywała się we mnie, nie mogłam nie zauważyć jak dobrze wyglądał.
Moje palce musnęły teraz tworzącego się siniaka koło jego oka, wzdrygnął się lekko, na co odsunęłam swoje dłonie nie chcąc zadawać mu więcej bólu.
-Ryan poszedł na after party do Dylana- poinformował mnie.
-Musze iść do domu, jestem wykończona - udało mi się wyszeptać, czując że moje ciało drży ze zmęczenia z powodu dzisiejszego wieczoru. Skinął.
-Mogę zabrać cię do swojego, jest szybciej - powiedział pytająco, na co skinęłam. Po prostu chciałam iść do łóżka.
Chwycił moją rękę po czym przeprowadził mnie przez tłumy ludzi. Wsiedliśmy do jego samochodu, rzucił jego ciuchy na tyły, zapalając zapłon i szybko wyjeżdżając ze szkolnego parkingu.
Parę minut później byliśmy z powrotem w domu jego matki, a ja w duchu westchnęłam z ulgą że nie musieliśmy wracać do domu chłopaków – nie byłam w dobrych stosunkach z nimi. Zaprowadził mnie do środka, zapalając światła a następnie weszliśmy w głąb domu. Znajoma kuchnia przyciągnęła moją uwagę dzięki czemu poczułam jak się lekko zarumieniłam na to, co stało się ostatnim razem kiedy tutaj byłam.
-Zostajesz?- zapytał, powodując że skinęłam. Wyślę wiadomość do mojego ojca, że śpię u Rebecci Pearson; wie że są też moi znajomi więc jestem pewna, że mi uwierzy.
-Kurwa,- syknął Justin, potrząsając swoją dłonią podczas gdy badał ją.
-Co jest?- zapytał z troską splecioną w moim głosie po czym udałam się do niego. Jego lewa dłoń była zaczerwieniona i posiniaczona przez uderzenia w Brad'a, na co lekko się skrzywiłam.
-Masz apteczkę?- zapytałam, skinął wskazując na szafkę. Otworzyłam ją, szukając apteczki aż zauważyłam miętowo zielone pudełko, na której pisało dużymi jasno czerwonymi literami: Pierwsza Pomoc.
Wskoczyłam na ladę, wskazując Justin'owi aby do mnie podszedł. Stanął między moimi nogami, kiedy otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej bandaż i ponownie ją zamknęłam. Wskazałam Justin'owi aby położył swoją rękę na blacie; zrobił tak, więc owinęłam pierwszą warstwę wokół jego dłoni, powodując że odruchowo się cofnął.
-Przepraszam,- powiedziałam, po czym kontynuowałam owijać bandaż, uszczelniając go specjalnym zapięciem.
-Przysięgam, jeśli chłopiec z kółka pracy domowej zrobi kolejny ruch to nie zawaham się, aby mu wypierdolić,- mruknął z podrażnieniem sprawiając, że chłód wspiął się na mój kręgosłup na to jak ochronny był. Pociągnęłam za bandaż, sprawdzając czy jest stabilny, a kiedy nie drgnął zwróciłam wzrok z jego ręki na jego oczy.
-Dzięki,- wymamrotał, przez chwile umieszczając dłuższy pocałunek na moim czole. -Chodźmy,- wychrypiał, ciągnąć mnie za ramię i pomagając mi zejść z blatu. Udaliśmy się na górę, wchodząc do pokoju po prawej stronie, który z wcześniej wiedziałam, że był jego pokojem. Ale ostatni raz kiedy tu byłam, nie miałam zbytnio czasu aby odpowiednio spojrzeć na wnętrze.
Był bardzo podobny do tego, który miał w tamtym domu, ale ten był trochę mniejszy. Jego ogromne łóżko było umieszczone na środku. Przebierał w swojej szafce szukając czegoś po czym wyciągnął z niej jakieś spodenki i t-shirt.
-Proszę, możesz to założyć - powiedział, podając mi ubrania a ja grzecznie podziękowałam.
Udałam się do łazienki, szybko się przebierając w pidżamę którą mi dał. Umyłam twarz wodą z kranu, przeglądając się jeszcze raz w lustrze zanim wróciłam z powrotem do pokoju Justin'a. Leżał już w łóżku, jedynie w samych bokserkach sprawiając że moje policzki się podgrzały z powodu jego braku odzieży.
-Wyglądasz gorąco w moich ciuchach,- skomplementował, jego wzrok utwierdzony na mnie, a jego oczy pokryły się pożądaniem. Poczułam jak moje ciało drży, a następnie powoli udałam się do łózka. Poklepał miejsce obok niego. Posłuchałam jego rozkazów, siadając obok niego.
Chwyciłam okład z lodu z jego nocnego stolika, zamrożony lód sparaliżował moją rękę. Przycisnęłam to do jego policzka podczas gdy leżeliśmy w łóżku.
-Boli?- zapytałam, potulnie pokiwał głową po czym oparł swoją głowę o zagłówek. Leżeliśmy w ciszy przez jakiś czas, jego ręka była owinięta wokół mojej talii trzymając mnie w ciasnym uścisku, podczas gdy ja chłodziłam jego oko.
Poruszył się, chwytając coś ze stolika. Wyciągnął paczkę papierosów i zapalniczkę. Było w pół do dwudziestej drugiej, naprawdę musiał zapalić papierosa? Włożył ustnik między swoje pulchne usta, prawie sprawiając że straciłam koncentrację na ułamek sekundy zanim podał mi zapalniczkę.
-Możesz mi zapalić?- wychrypiał, wskazując na jego posiniaczoną dłoń. Powoli skinęłam, umieszczając kciuk na przycisku i naciskając, ogień wydobył się z niej dając trochę ciepła dzięki czemu mrowienie przeszło przez mój zamrożony-zdrętwiały palec.
Przytrzymałam moją dłoń po czym przyłożyłam zapalniczkę do jego papierosa jednocześnie odpalając go i puszczając przycisk, sprawiając że ogień zniknął. Zaciągnął się głęboko przed wypuszczeniem dymu w powietrze, poddając próbom mój umysł kiedy za bardzo zaciągnęłam się dymem. Jego kciuk powędrował do moich ust, po czym nasze oczy się spotkały powodując że bicie mojego serca przyspieszyło.
-Przepraszam,- wymamrotał, moje brwi zmarszczyły się w zmieszaniu. -Za pozwolenie chłopcu z kółka pracy domowej wygrać,- mruknął, odpowiadając na pytanie które miałam na końcu języka. -Za bardzo się napaliłem i kiedy on pociągnął za moją koszulkę, chciałem mu porządnie wyjebać,- wyjaśnił kręcąc głową, kiedy skarcił siebie.
-Sądzę, że to zrobiłeś - wymamrotałam, mój głos zamarł sprawiając że lekki śmiech uciekł z jego ust. -Jest w porządku,- wyszeptałam kontynuując i rozluźniając się w jego uścisku, a potem pozwalając moim powiekom zamknąć się. Mój przeciążony umysł ścigał się z myślami z dzisiejszego wieczoru i ostatniego miesiąca lub dwóch które spędziłam z Justin'em.
Obserwowałam sytuacje, zdając sobie sprawę z tego jak grzeszne to było i nie mogłam na to nic poradzić, ale poczułam jak wstyd rozprzestrzenił się w moim ciele. Jeśli ktoś powiedziałby mi, że będę w takiej sytuacji to bym go wyśmiała, nie wierząc w ani jedno słowo.
To nie byłam ja, nie powinnam leżeć w łóżku z chłopakiem o cztery lata starszym ode mnie i którego mój ojciec zdecydowanie by nie zaakceptował. Popełniałam grzech – i to duży. Ale jakoś, czy to było dobre czy nie, czułam się z nim bezpieczna, lubiłam przebywać z nim i przez pomyłkę się w nim zakochałam.
Niestety ale #teamjustin przegrał :(
Trochę byłoby to zbyt oczywiste, jeśli by wygrał nie sądzicie?
Justin staje się takim aniołem stróżem Grace.
I w następnym rozdziale wydarzy się coś, przez co wam wszystkim opadną szczęki haha nie będziecie mogły uwierzyć że Grace posunie się do takiego "czegoś" :D
Wielkie dziękuję za ponad 60 komentarzy pod ostatnim rozdziałem wow
JEŻELI BĘDZIECIE TERAZ TAK ŁADNIE KOMENTOWAĆ TO 21 & 22 ROZDZIAL POJAWI SIE W TYM SAMYM TYGODNIU!
do następnego, buźki
uhuuuuu, ale cudenko, jestem ciekawa co takiego Grace zrobi w następnym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału...Ciekawość mnie zżera <3 Kocham to
OdpowiedzUsuńeee może i Brad wygrał, ale to do Justina coś czuję Grace :) teraz to już wgl czekam niecierpliwie na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJezu, wspaniały rozdział gwnwusbpqkducbw
OdpowiedzUsuńKocham to i jsidsjsbsodbdksv boze sex :(
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńCzekam next !! ;)
OdpowiedzUsuńOMG. Ten blog jest zajebisty. *.* Oficjalnie stwierdzam, że uzależniłam się od tego bloga ^^ Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. ^.^ Ann ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, aww ;3
OdpowiedzUsuńkocham! :3
OdpowiedzUsuńBylam pewna, ze Justin wygra noooo ;-; Ale w sumie.. faktycznie, byłoby to zbyt oczywiste xd Ale i tak Justin i Grace to idealna para, są tacy ahcfjjuddb <3 I podejrzewam, ze w kolejnum rozdziale bedzie ruchanko! :D hahah
OdpowiedzUsuńRozdział super ;3
OdpowiedzUsuńkuzwa kocham to!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ja pierdziele :(
OdpowiedzUsuńjeju, jak słodko ❤️
OdpowiedzUsuńSwietny!!!!
UsuńNie mogę się doczekać następnego;)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńOMG !!!!!! Cudowny rozdził :):):):) !!!!
OdpowiedzUsuńto moje ulubione ff :D świetny rozdział , nie mogę doczekać się następnego x
OdpowiedzUsuńmimo, że Justin przegrał i tak kocham ten rozdział hcscbjkmjjgcvcvgbcv
OdpowiedzUsuńi chcę już następny 💕
@kidbiebsx
Omg.. rozdział zaskalujący jak zawsze.
OdpowiedzUsuńkurde, co tam się stało! on na serio wygrał, no nie wierze... Ale to jednak i tak Justin ma przewagę nad Bradem no bo przecież Grace jest u Justina w łóżku a nie u niego
OdpowiedzUsuńKocham to
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie "'-:'-*??:
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na nn 💕☺️
OdpowiedzUsuńChcę nowy serio nie mogę się doczekać narobiłaś smaczka :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Nie moge sie doczekać kolejnego! Kocham Cię. ;*** xoxoxo
OdpowiedzUsuńRozdział jest bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Justin jednak nie wygrał, ale to byłoby za prostę ;D Dobrze, że obił trochę ryjek Bradowi xDD I już się nie mogę doczekać nexta, skoro ma się dziać xD
Omg, szkoda, że Justin nie wygrał ;C
OdpowiedzUsuńAle zapowiada się ciekawy, kolejny rozdział ;)
Rozdział jak zawsze genialny. Czekam na nowy :**
OdpowiedzUsuńswietny!!! <3
OdpowiedzUsuńNikt ich nie widzi ? Jak Justin tak ja przytupa itp ?Ale cuuudowny jest :-)) co ona wymyśli hmm czyżby poszła trochę dalej hahaha,
OdpowiedzUsuńkocham to !! Czekam na kolejne i mam nadzieję ze będą te dwa :3
megaaa :3
OdpowiedzUsuńuzaleznilam się od tego ff <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, czekam na kolejny:):)
OdpowiedzUsuńO MATKO UWIELBIAM *,* TAK BARDZO CHCE ZEBY BYLI RAZEM *,*
OdpowiedzUsuńnajlepsze😍jejku nie mogę się doczekać następnego jsjsnsjdjs
OdpowiedzUsuńJak dobrze pamiętam, to zrobi mu loda, nie? xD W każdym bądź razie rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńSuper.Czekam z niecierpliwością na następny
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńHaha biedny Brad xD żart, dobrze mu tak ;D nie lubię go xD
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że Brad tak oberwał :D W uj mnie o cieszy, ale mimo wszystko miałam nadzieję, że Justin wygra, ugh. Nie sądziłam, że będą spać razem, jak słodko! Zakochuję się w tym tłumaczeniu coraz bardziej <3
OdpowiedzUsuńo matko ! jsdnfjasd *.*
OdpowiedzUsuńwiedziałam że przegra ;P noo końcówka ciekawa<3
OdpowiedzUsuńmega! <33
OdpowiedzUsuńKocham xoxo
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE TO JESTEM WSPANIAŁE! !!!!
OdpowiedzUsuńCZUJE, ŻE GREACE ZROBI MU LODA HAHAHAH
OdpowiedzUsuńBRAD TO TAKI FRAJER JEZUUUUU
Super rozdział :) Jestem bardzo ciekawa do czego posunie się Greace :)
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńAwww, Justin jaki uroczy *,* Kocham to !!! /@swagonyou9469
OdpowiedzUsuńRozdzial genialny!!! Chce juz kolejne!!:)
OdpowiedzUsuńCiekawe co Grace zrobi. Swietnie tlumaczysz a ja kocham to ff! xd
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się wszystkiego, ale nie tego xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;3
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńNie cierpiliwa ja :D chcę już nowy
OdpowiedzUsuńNajlepsze ff <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam te rozdziały ;*
OdpowiedzUsuńUgh, czekam już na kolejny ;3 mam nadzieje, ze to tłumaczenie wygra ;3
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńKocham xoxo
OdpowiedzUsuńChce już kolejny :] rozdziały są cudne
OdpowiedzUsuńcudny! : )))
OdpowiedzUsuńJak zawsze najlepsza <2
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :*
OdpowiedzUsuńBlagam niech juz szybciutko bedzie nastepny rozdzial i nastepny!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) @SeeULaterBabexx
OdpowiedzUsuńO kurwa będą uprawiać seks ? Albo mu zrobi dobrze , chuj wie . Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału :) Kocham to <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie i kocham ciebie, za to że je tłumaczysz, poważnie. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Znalazłam dzisiaj tego bloga i przeczytałam go od początku do końca. Z rozdziału na rozdział zakochuję się bardziej w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że nie skończysz go przed końcem :)
OdpowiedzUsuń[theschooljanitor-tlumaczenie]
\super jeju Zakochałam się w tym tłumaczeniu xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! ;**
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńJeju to ff jest świetne :) i serio jak nam mają szczeny opaść to jest na co czekać :D/ do_ur_thing x
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale napisałaś że jak będziemy ładnie komentować to rozdział 20 i 21 pojawi się jeszcze " w tym tygodniu" jest dużo komentarzy, następny tydzień, a rozdziału nie ma :( Nie chce Cię obrażać czy coś, ale nie pisz że będzie, bo robisz tylko nadzieje. Nie hejtuje Cię wręcz, bardzo cię podziwiam i szanuje za to że tak ładnie udaje Ci się tłumaczyć.
OdpowiedzUsuńnapisałam 21 i 22, a nie 20 i 21. czyli dopiero jak wstawie ten 20 rozdział to będziecie musiały troche poczekać i gdy wstawie 21 to w tym samym tygodniu pojawi się 22
UsuńJejku już nie mogę doczekać się następnego <3333
OdpowiedzUsuńSzkoda, że team Justina przegrał, ale cóż bywa xD Skoro ma nas zszokować, to pewnie zrobi mu loda, albo coś z tych rzeczy xD Jemu na pewno sie to spodoba ;D Cieszę się, że znalazłam to opowiadanie, bo jest jednym z najlepszych, które do teraz czytałam ;) buuźka ;*
OdpowiedzUsuń