23.11.2014

Chapter 28 [Settlement]

 (pamiętajcie o komentowaniu)

Justin's P.O.V

Obudziłem się przez ostre światło, które kompletnie oślepiało mój wzrok. Ciepła postać leżała obok mnie; jej ramiona były owinięte wokół mojej piersi i tak samo jej nogi - były splątane z moimi. Spędzałem z nią co raz więcej i więcej czasu, zeszłej nocy spała w domu chłopaków. Mieliśmy tutaj więcej prywatności, co oznaczało że moja mama nie sprawdzała nas co dwie sekundy.
Uczucie spędzania z kimś tak dużo czasu było dla mnie obce i była beznadziejna szansa, aby się do tego przyzwyczaić. Nie byłem pewien czy wychodzenie, przebywanie i bycie związanym z kimś było czymś do czego byłem przyzwyczajony i nie byłem pewien jak długo to przetrwam. Lubiłem ją; było to bardzo oczywiste. Ale trudno będzie przejść z pieprzenia różnych dziewczyn codziennie do pieprzenia tylko jednej.
Lubiłem spędzać z nią czas i nawet myśl o tym sprawia, że mam ciarki, kiedy stałem się taką cipą? Ale nie mogłem i nie mógłbym określić siebie w ten sposób i jestem pewien jak cholera, że nie pozwolę nikomu innemu tak mnie nazywać; nigdy. Ale poza tym nie zamierzałem z nią tego skończyć, byłem irytująco egoistyczny i zaborczy i myśl o niej z kimś innym powoduje, że moje pięści się zaciskają.
Drzwi od mojej łazienki otworzyły się, lekko uderzając o ścianę, po czym postać stanęła w ich przejściu. Marcus stał ze swoimi ramionami skrzyżowanymi na piersi wraz z zszokowanym wyrazem maskującym jego twarz, kiedy jego brwi zmarszczyły się w zamieszaniu. Oczami mrugał raz na mnie a raz na Grace, jego cała postawa zmieniła się, a następnie spojrzał na mnie gniewnie.
-Co do cholery,- słowa w pośpiechu wypadły z jego ust, kiedy lekko podrapał swoją głowę. Uciszyłem go kiwając głową na Grace i wskazując mu, aby był cicho. Dramatycznie przewrócił oczami, niskie westchnienie uciekło z jego ust, po czym posłał mi kolejne spojrzenie. Szybko zdjąłem Grace z siebie, z powrotem delikatnie kładąc ją na łóżku, chwyciłem swoje dresy i założyłem je, kiedy poszedłem za Marcus'em wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi, aby upewnić się, że jej nie obudzę, a następnie zszedłem na dół.
-Co do kurwy nędzy stary, Ryan wspominał coś, ale nie wierzyłem mu a bardzo,- Marcus splunął tak wkrótce, jak Grace była po za zasięgiem słuchu. Jego dłonie były oparte o blat w kuchni, podczas kiedy jego oczy się rozszerzyły w niedowierzaniu. Moje serce zatrzymało się na ułamek sekundy, kiedy przetwarzałem to co powiedział. Dlaczego mówił o Ryan'ie?
-Co powiedział Ryan?- szybko odpowiedziałem dając mu pełne niedowierzania spojrzenie, słowa pośpiesznie wydostały się z moich ust, jak niecierpliwie czekałem za jego odpowiedzią, moje oczy uważnie był skupione na Marcusie jakby w jakiś sposób miały sprawić, że się pośpieszy. Zwiewny śmiech wydostał się z jego warg prawie jakby mnie przedrzeźniał, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
-Powiedział coś o was dwojga będących razem i jak chciał to zmienić, nie wiem - przerwał koncentrując się i marszcząc brwi w zamyśleniu. Wiedział? Jak to w ogóle było możliwe? Spotykaliśmy się w tajemnicy i byłem pewien jak cholera, że już w ogóle nie byliśmy przyjaciółmi, nie widziałem się z nim od miesiąca; skąd to wiedział?
-Jak mogłeś pieprzyć jego młodszą siostrę, czy nie powiedział ci czegoś wtedy na tyłach klubu?- odparł Marcus, jego oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły, jego głos brzmiał niedowierzająco, a jego ton był kompletnie irytujący i zabierało mi to dużo, aby go nie uderzyć.
-To nie twoja sprawa kogo pieprzę,- skomentowałem ostro, mój głos zaciął się kiedy celowo zignorowałem go jeszcze bardziej podsycając jego gniew.
-Cóż, nie spodziewaj się, że Ryan będzie z tego zadowolony i zapomniałeś kim jest jego ojciec?- splunął broniąc się, po czym strzelił mi kolejne spojrzenie. Oczywiście, że nie zapomniałem kim był jego ojciec; był również ojcem Grace. Wciąż byłem zły, że Ryan wiedział o nas, nie byliśmy za bardzo ostrożni, jak mógł się o tym dowiedzieć?
Nie może powstrzymać mnie od spotykania się z nią; co dokładnie planował zrobić? I jeśli chciał walki to z pewnością ją wygram. Ale rzeczywiście, co zamierza zrobić? Milczałem, mój umysł tykał z powodu milionów myśli rozrywających się w szwach.
-Ryan gówno zrobi,- odezwałem się ostrzejszym głosem niż zamierzałem, po czym zwróciłem swoją uwagę z powrotem do Marcus'a, który uniósł swoje ręce do góry w geście obrony, dziwna i nieczytelna emocja zamaskowała jego twarz.
-Nie jestem po niczyjej stronie,- przerwał na sekundę ocierając swoje czoło, jego wyraz twarzy był zamyślony, kiedy schował swoją głowę w dłoniach i opóźnione westchnienie wydobyło się z jego ust.
-Tylko mówię, bądź ostrożny,- zignorował lekko wzruszając ramionami przed wysłaniem mi uspokajającego uśmiechu, zlekceważyłem go nie będąc w humorze do dalszej dyskusji. Zamierzam pogadać z Ryan'em prędzej czy później, nie jestem pewien jak dobrze to pójdzie. Ale myślę, że bardziej na złą skalę.
Schody zaskrzypiały, kiedy lekkie kroki były słyszalne ze schodów wskazując, że ktoś tam był. Moje oczy przełączyły się na drewniane schody, po czym mała, drobna postać ubrana w jedną z moich koszulek pojawiła się z góry. Włosy opadały na jej ramiona, a jej mokka brązowe oczy wpatrywały się we mnie, jej oczy były wypełnione troską, kiedy zmarszczyła brwi w zmieszaniu; prawdopodobnie z podsłuchiwania głośnych głosów, które wcześniej wydobywały się ode mnie i Marcus'a.
-Co się dzieję?- mruknęła sennie przecierając wierzchem dłoni swoje oczy. Weszła dalej do pokoju, eksponując siebie Marcus'owi, jej policzki lekko zaczerwieniły się, ponieważ wszystko co ją zdobiło to była moja koszulka. Mój wzrok natychmiast rzucił się na Marcus'a dając mu ostrzeżenie, jego usta uformowały się w cwaniacki uśmieszek, delikatnie przewrócił oczami, po czym odwrócił wzrok.

Grace's P.O.V

Przewróciłam się na drugi bok w łóżku spodziewając się, że znajdę ciepłą postać leżącą obok mnie, ale zamiast tego poczułam puste, wolne miejsce. Dotykałam palcami prześcieradła, aby go znaleźć po czym niechętnie otworzyłam oczy, aby znaleźć siebie samą leżącą w jego łóżku. Podniosłam się, lekko się rozciągając, a następnie rozejrzałam się ale go nadal nie było nigdzie widać. Przytuliłam się bardziej do pościeli dostosowując wzrok do nowego, głębokiego światła i powoli zaczęłam się budzić.
Stłumione, podniesione głosy pochodzące, co mogę przypuszczać, z dołu wypełniły moje bębenki. Mogłam stwierdzić, że jeden z nich należał do Justin'a. Rzuciłam swoje nogi na brzeg łóżka, odpychając się po czym stanęłam na nogach i udałam się na dół. Delikatnie chwyciłam za klamkę nie chcąc narobić za dużo hałasu i wyszłam z pokoju i powoli kierując się na dół.
Schody skrzypiały za każdym razem kiedy zrobiłam krok. Dotarłam do ostatniego schodka napotykając Justin'a, a moje brwi zmarszczyły się w zmieszaniu wciąż będąc jeszcze lekko senną.
-Co się dzieję?- zapytałam mglistym głosem, chrząknęłam wchodząc głębiej do pokoju i moje oczy wylądowały na Marcusie. Moje policzki natychmiast zaczerwieniły się, ponieważ moje ciało było na pełnym widoku bo jedyną rzeczą jaką na sobie miałam to była koszulka Justin'a.
Justin nieznacznie zmrużył oczy dając Marcus'owi ostrzegawcze spojrzenie dzięki czemu mój żołądek skręcił się z powodu tej niezidentyfikowanej emocji. Marcu był również jednym z przyjaciół mojego brata, co sprawiało że denerwowałam się kiedy widział mnie z Justin'em. Nigdy nie lubiłam przebywać w domu chłopaków, o wiele bardziej wolałam kiedy zostawaliśmy u jego mamy; była niewątpliwie mniej przerażająca niż ci niektórzy chłopacy z którymi niestety Justin wydawał się być związany.
Justin poruszył palcami wskazując abym stanęła obok niego. Skinęłam, poruszając się powoli przez kuchnię, po czym dołączyłam do jego boku. Umieścił niewinny pocałunek na moich ustach przedłużając go, jakby chciał dać Marcus'owi coś do zrozumienia; ale co dokładnie chciał mu przekazać, było dla mnie kompletną zagadką.
Odsunął się rzucając mi uspokajające spojrzenie przed zwróceniem swojej uwagi na Marcus'a.
-Zostawię was samych,- wymamrotał z wyraźnym podrażnieniem, które było splecione w jego słowach zanim delikatnie przewrócił oczami. Chwycił swój telefon i wyszedł, jego kroki były ciężkie kiedy zamknął drzwi za sobą z siłą światła.
-Co jest grane?- powtórzyłam swoje wcześniejsze słowa, spoglądając na Justin'a przez swoje rzęsy wraz z zmieszanym wyrazem, który zamaskował moja twarz. Westchnął z lekkim opóźnieniem, niezręcznie pocierając dłonią swój kark jakby był coś w jego umyśle o czym mi nie powiedział. Skrzyżowałam ramiona na piersi, nagle czując obawę kiedy nerwy wściekle zaroiły się w moim brzuchu.
-Justin,- prychnęłam, lekko zirytowana na jego niezwyczajną ciszę, desperacko chcąc, aby powiedział mi to co przede mną ukrywa. Jego oczy z powrotem powędrowały do moich w nagłej pilności, lekka panika pojawiła się w jego oczach, po czym chciał ukryć to udawanie się uśmiechając; ale przejrzałam go na wskroś i mój niewzruszony wyraz pokazywał mu to.
-Wszystko w porządku,- zatrzymał się ignorując wcześniejsze atrybuty, oblizał swoją dolną wargę i spojrzał w dół na mnie. -Marcus tylko wspomniał coś o tym, że Ryan wie o nas - wymamrotał miękkim głosem, jakby z całych swoich sił próbował zlekceważyć sytuację, ale tak szybko jak słowo Ryan opuściło jego usta, tak moje serce przestało całkowicie bić i lęk natychmiast wkradł się do moich żył.
Jak to w ogóle było możliwe, że Ryan wiedział o nas? Byliśmy ostrożni; lub przynajmniej przypuszczałam, że byliśmy. Prawdę mówiąc to myślałam, że zapomniał, nigdy nie mówił o tym, ani o Justin'ie. Ale znów, pomyślmy, przez ostatni tydzień ledwo co go widziałam, a nie mówiąc już o normalnej rozmowie z nim. Był dziwnie odległy i nawet nie wychwyciłam tego.
W duchu przeklęłam siebie. Powinnam widzieć, że coś było nie tak, powinnam wychwycić to, że te wszystkie znaki coś wskazują. Ale byłam zbyt zajęta spędzaniem swoje czasu z Justin'em, aby zdać sobie z nich sprawę. Jeśli wiedział to dlaczego z tym jeszcze nic nie zrobił? Z pewnością nie powiedział o tym naszemu ojcu. Bo na pewno bym o tym wiedziała, jeśli by mu powiedział. Jestem pewna, że byłabym zamknięta w jak najwyższej wieży; a nie stała bezsensownie w kuchni Justin'a.
Ale może Ryan coś planował. Nie daj boże, sama myśl o tym sprawia, że gula wzrasta w moim gardle. Choć na pewno powie to ojcu. To był jedyny sposób, abym nie spotykała się z Justin'em. Jeśli nienawidził myśli o mnie i o Justin'ie razem to było to najlepszą rzeczą, którą mógł zrobić.
Ale jaki był jego problem do Justin'a? Byli przyjaciółmi lub stowarzyszeniem, jak kol wiek do cholery można było nazwać ich przyjaźń, ale mieli przyjaźń, która skończyła się miesiąc lub mniej temu. Jak mógł znienawidzić go tak bardzo i tak szybko. Uważam, że był dla mnie opiekuńczy; tak jak każdy brat. Ale zaszło to za daleko; oczekiwałam tego od mojego ojca; nie za bardzo od Ryan'a. I jego tendencja do bycia upartym była irytująca.
-Co?- udało mi się wymamrotać pospiesznym głosem, kiedy próbowałam ustabilizować swoje słowa. Może źle go usłyszałam; co jak co ale dopiero wstałam. Ale zbliżający się strach we mnie powiedział mi, że usłyszałam go idealnie dobrze. To było oczywiste. Z powrotem zwróciłam swoją uwagę na Justin'a, patrząc w jego oczy, rozpaczliwie odszukując odpowiedzi, którą już znałam.
-Ryan wie, że wciąż się z tobą spotykam,- poinformował mnie, wolno wymawiając słowa idealnie każdą sylabę, po czym opóźnione westchnienie uciekło z jego ust. Poczułam milion pytań i słów na czubku mojego języka, które nieustannie błagały o wydostanie się, ale moje usta otworzyły się i żadne sowo się z nich nie wydostało. Milczałam bojaźliwie, a strach zaatakował mój umysł.
-Był tak wściekły,- przerwałam, mój umysł ponownie wrócił myślami do walki pomiędzy nim, a Justin'em w klubie. Latające pięści, sącząca się krew i okrutne słowa, które zostały wypowiedziane na zawsze będą wyryte w mojej pamięci. To nie mogło się powtórzyć; nie było mowy, że historia może sama się powtórzyć. Ale wiedziałam, że moja opinia jest nieważna, kiedy przychodzi do nad-opiekuńczości Ryan'a.
-Był tak wściekły,- zaczęłam ponownie tym razem silniejszym głosem. -On cię zabije,- wymamrotałam ostrym głosem, następnie wydobyłam z siebie niezamierzone westchnienie irytacji. Dlaczego to wszystko musiało być tak skomplikowane? Oczy Justin'a złagodniały, jego wyraz zmienił się do delikatnego, po czym chwycił moją dłoń, przyciągając mnie do swojego ciała. Jego dłonie były wplątane w moich włosach, odchylił moją głowę powodując, że teraz patrzyłam na niego.
Jego kciuk delikatnie prześledził moją dolną wargę, podczas kiedy jego oczy były skoncentrowane na moich. Wyrównywał oddech, nasz ciała były bez wysiłku jak staliśmy w milczeniu z powodu tej cennej chwili.
-Sądzę, że poradzę sobie z nim,- Justin odezwał się z dokuczającym tonem w głosie, w jakiś sposób rzucając światło na ta sytuację nawet jeśli trawo to zaledwie kilka sekund.
Jego wargi naprały na mój policzek, umieścił na nim małe pocałunki po czym przesunął się na moją szczękę zostawiając na niej tym razem mokre pocałunki sprawiając, że piskliwy chichot uciekł z moich warg. Oderwał się, a figlarny uśmieszek zaatakował kąciki jego ust.
-Wszystko będzie w porządku; uwierz mi,- powiedział słowami przepełnianymi obietnicą, a następnie zostawił znaczący pocałunek na moich ustach.
Wibrację z telefonu dotarły do moich uszu od razu odrywając mnie i Justin'a od siebie. Wsunął dłoń do tylnej kieszeni jego spodni wyjmując z niej telefon i beztrosko przesunął palcem po ekranie. Jego oczy przebiegły po ekranie, zacisnął mocniej dłoń w której trzymał telefon jednocześnie zwężając oczy. Coś było nie tak.
Czekałam, aż się odezwie, moje ciało zamroziło się kiedy obserwowałam jak postawa Justin'a zmieniła się jak czytał wiadomość, która wyświetlała się na jego ekranie. Ekran, którego niestety nie mogłam zobaczyć, ale desperacko chciałam zobaczyć jaką informację jego telefon przechowywał. Niecierpliwiłam się, pilnie patrząc na Justin'a, którego odpowiedź nigdy nie przyszła.
Opóźnione, sfrustrowane westchnienie opuściło jego usta a jego dłoń mocno przebiegła przez jego splątane włosy. Podał mi swój telefon, moje palce drżały na ekranie kiedy nie traciłam więcej czasu, aby przeczytać to co było pokazane na ekranie.

Od Ryan'a:

Wiem o was. Najwyraźniej nie usłyszałeś mnie za pierwszym razem, Bieber. Spotkajmy się w sobotni wieczór na Highwood 25 i będziemy walczyć, aby coś ustalić. I jeśli wygram to uwierz, nigdy już nie zobaczysz Grace ponownie.

Ryan's P.O.V

Siedziałem na kanapie, a moje nogi spoczywały na drewnianym stoliku na przeciw mnie. Oparłem się o tył, moja głowa odpoczywała na oparciu, kiedy w duchu wydobyłem z siebie westchnienie irytacji. Wziąłem łyk z prawie pustej puszki piwa, kwaskowy płyn prześlizgnął się w dół mojego gardła, lekko mnie paląc; poczucie pilności przeszło przeze mnie.
Bawiłem się pustą puszką od piwa, która była w mojej dłoni, moje ciało fizycznie siedziało na kanapie, ale psychicznie mój umysł był gdzie indziej. Mój umysł nie wyłączył się od momentu, kiedy usłyszałem o Grace i Justin'ie wciąż spotykających się razem. Wicher myśli gorączkowo ścigał się w mojej głowie, desperacko próbując myśleć o czymś, co naprawi tą absurdalną sytuację, która wymykała się spod kontroli.
Gniew wpłynął do moich żył zacierając moje myślenie. Wszystko co widziałem było czerwone to mnie pierwotnie napędzało, spinając jakikolwiek mój ruch w mózgu. Musiałem wyrzucić go z życia Grace; nie był nawet choć odrobinę dobry dla niej i w każdej chwili może ją zranić – to było oczywiste. Ale irytującą rzeczą było to, że była zbyt naiwna aby to zauważyć.
Ma tylko szesnaście lat i jeśli myśli, że Justin coś do niej czuje to jest w wielkim błędzie; Justin Bieber jest niezdolny do jakichkolwiek uczuć, to jest niemożliwe. Pieprzy się z dziewczynami, a potem zostawia je dla nowych, skacząc od jednej do drugiej laski. Więc dlaczego spędzał z Grace tak dużo czasu z pewnością się nie sumowało; ale to nie był mój interes. Tylko chciałem wyrzucić go z jej życia – i to szybko.
Wyjąłem swój telefon z kieszeni, moje palce gorączkowo przesuwały się po ekranie szukając w kontaktach, aż w końcu znalazłem Justin'a. Kliknąłem, aby wysłać wiadomość, zatrzymując się na sekundę, kiedy bezmyślnie torturowałem swój umysł, aby wymyślić coś, cokolwiek z czym mogę przyjść, aby sprawić, że Justin zniknie.
W tym tygodniu poważnie unikałem Grace, nawet posunąłem się do uczucia mdłości kiedy patrzyłem na nią jak przechodziła przez drzwi; wiedząc, że wróciła od niego. Mówiłem jej nieskończoną ilość razy, że Justin nie był dla niej dobry; z resztą w ogóle nie był dobry. Ale głupio mnie zignorowała i to mnie zirytowało. Była moją siostrą i kochałem ją, więc ostatnią rzeczą jaką chciałem było to, żeby ktoś ją zranił. Ale bycie z nim oznaczało, że już prawie się temu poddała.
Z łatwością mógł znaleźć przypadkową dziewczynę i zostawić Grace i to spowodowało, że mój brzuch zaczął boleć; i to było ekstremalnie trudne, aby nie podjechać natychmiast pod jego dom i mu najebać. Ale nauczyłem się czegoś, walka niczego nie rozwiąże.
Albo rozwiąże? Jakimś niebiańskim cudem mistrzowski plan wkroczył do mojego umysłu, nagły przepływ podniecenia przeszybował przeze mnie, kiedy wpatrywałem się tępo w ekran telefonu, moje palce niecierpliwie unosiły się nad klawiaturą, a mój umysł bez wysiłku myślał co miałbym mu napisać. Może ten plan rzeczywiście zadziała.

Bieber, schodzisz na dno.

Grace's P.O.V

Przeczytałam wiadomość, powtarzając tą czynność jakieś tysiąc razy, całkowicie upewniając się, że te słowa nie płatały mi figli. Moje oczy gorączkowo biegały od lewej do prawej, mój umysł wymazywał każdą rzecz na tym świecie z wyjątkiem jednej wiadomości, którą Ryan wysłał do Justin'a przed chwilą. 
-Jeśli przeczytasz to jeszcze parę razy to oślepniesz,- mruknął Justin biorąc telefon z mojej dłoni i chowając go z powrotem do swojej kieszeni. 
Poczucie paniki wahnęło przez chwilę w jego oczach, bicie mojego serca natychmiast przyspieszyło a mój oddech uwiązł mi w gardle. 
-On chce walczyć,- stwierdziłam pytająco, słowa wytoczyły się z mojego języka w prawie obcym stanie, mój umysł gwizdał niekontrolowanie, kiedy chciałam owinąć swoją głowę wokół tej całej sprawy.
-Nie mogę zrobić tego ponownie,- skomentowałam głośno, słowa które miały być tylko w moim umyśle, ale szok sprawiał że stawałam się głupia. Ale jak wkrótce to powiedziałam, tak błąd został zapomniany. Mój mózg koncentrował się wyłącznie na wiadomości i tylko na niej. To był kolejny zakład, zamaskowany ale wciąż zakład. I byłam na pograniczu bycia przez to chorym.
Nie byłam zabawką; nie byłam nikogo, aby swobodnie owijał sobie rękę wokół mnie dla mojego dobra. To było tak jakby sytuacja z Bradem sama się powtórzyła; ale tym razem było gorzej, o wiele gorzej. 
-Nie zamierzasz walczyć?- zapytałam chcąc wiedzieć o czym myślał, ale milczał, bezmyślnie patrząc przed siebie. -Czyż nie?- zapytałam ponownie niecierpliwym głosem oczekując odpowiedzi, czując się jakbym miała zaraz oszaleć jeśli wkrótce się nie odezwie. Nie mógł zgodzić się na tą błahą, głupią ofertę, czyż nie?
Stał bezgłośnie, jego twarz była pusta, po czym jego ramiona opadły w porażce, spojrzał na mnie i wydał z siebie zdrowe westchnienie.
-A co mam zrobić?- przerwał, jego głos był pełen urazy kiedy powoli przejechał językiem po swojej dolnej wardze. -Jeśli chce walki to jest to dokładnie to co mu dam,- odezwał się tym razem z większą pewnością siebie jakby to były jego ostateczne słowa.
Poczułam jak serce zakuło mnie na przeciw piersi przez jego słowa, mój umysł już wstępnie planował co te wydarzenia przyniosą. Nie wiedziałam jak to się skończy lub kto wygra, ale zdecydowanie zakończy się to łzami; i mogę się założyć, że będą one pochodzić ode mnie. Nawet jeśli Justin wygra, Ryan będzie grał szczęśliwą rodzinę; lub kompletnie to zignoruje.
Nie mogę w całości tego zobaczyć, więc co jeszcze zaplanował? Bałam się myśleć o tym i martwienie się doprowadzało mnie do szału. Nie chciałam być obecna przy tej walce; nie że prawdopodobnie miałam cokolwiek do wyboru w tej sprawie. Ale kochałam mojego brata i nie mogłam znieść wiadomości o nim bycia zranionym. A już w ogóle nie chciałam widzieć Justin'a w takim stanie.
-To jest mój brat, Justin - odparłam cichym głosem, kiedy starałam się z całych swoich sił kłócić się z nim; próbując przekonać go, aby nie zrobił czegoś co już ustawił sobie w mózgu. -Nie mogę widzieć go jak staje mu się krzywda,- dodałam z pilnością w głosie, po czym westchnęłam, moja głowa spoczęła w dłoniach jak starałam się obmyślić plan, aby powstrzymać ich od walki.
-On zaczął Grace, idę po prostu za tym co mówi,- powiedział ostrzejszym głosem, a następnie opuścił ramiona, wierzchem palców pocierając o nagą skórę na moim karku. Odsunął dłonie od mojej głowy używając jego wolnej ręki, aby ją podnieść, po czym umieścił delikatny pocałunek na moim czole jakby starał się mnie uspokoić. Ale nic nie mogło mnie uspokoić i nic nie mogło sprawić, że poczuję się lepiej.
-Co jeśli wygra?- zastanawiałam się wpatrując się w jego oczy dla odpowiedzi, ale mogłam zobaczyć tylko nieczytelną emocję, która znajdowała się w nich i nie mogłam dowiedzieć się o czym myślał.
-Nie wygra,- szybko odpowiedział, w całości lekceważąc to, po czym jego usta naprały na moją szyję i wiedziałam, że to był sposób aby odciągnąć mnie o tego i w tym momencie pozwoliłam mu na to chcąc zapomnieć na chwilę o wszystkim.
Dłońmi chwycił za tyły moich ud podnosząc i umieszczając mnie na blat. Owinęłam ramiona wokół jego szyi, przyciągając go bliżej siebie, a następnie owinęłam nogi wokół jego talii. Jego wargi dopasowały się do moich, kiedy językiem wbił się do moich ust pieszcząc go dzięki czemu jęk uciekł z moich warg. Odłączył swoje wargi idąc w kierunku mojej szyi, podczas kiedy moje palce bawiły się włosami na jego karku.
Otarł swoim kroczem o moje i kolejny jęk wyleciał z moich ust, poczułam jak fala przyjemności przebiegła przeze mnie. Uniosłam biodra, aby lepiej go poczuć powodując, że pomruk wydostał się z niego i wymamrotał coś niezrozumiałego na mojej szyi. Moja głowa odchyliła się w ekstazie, a mięśnie w podbrzuszu zaczęły się zaciskać w przyjemny sposób, kiedy zacisnęłam w dłoniach materiał jego koszulki.
-Wynoście się do pokoju,- głos Marcus'a był słyszalny z boku, przez co szybko się od siebie oderwaliśmy. Przewrócił swoimi oczami, obrzydzenie było wyryte na jego twarzy, po czym westchnął. Poczułam jak moje policzki zarumieniły się na sekundę, kiedy odepchnęłam od siebie Justin'a krzyżując nogi, a Justin wysłał mi zadowolony uśmieszek.
Zignorowałam go, mój umysł z powrotem skoncentrował się na moim bracie i na jego głupim sporze. Głupim sporze, który w jakiejkolwiek formie nie zakończy się dobrze.


Dzisiaj nic takiego się nie działo, ale spokojnie, ten rozdział to cisza przed burzą :)
Jak będziecie ładnie komentować to rozdział pojawi się w środę

54 komentarze:

  1. JEZU SWIETNE SHJAJKIaia @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń

  2. Genialne, dskxmkfdzxmksdmfksmfdkmsdfkmdf. Omg nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału dskfmksfmd

    OdpowiedzUsuń
  3. boje się dowiedzieć jak skończy się walka chłopaków.. czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. omg co będzie dalej?boję się jak przecztałam o walce to taki szok.Przecież Justin i Grace muszą być razem.Super rozdział czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  5. co sie tam dzieje, omg
    chce wiecej, kocham to
    <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Love it ♥czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. CHOLERA...JESTEM UZALEŻNIONA OD TEGO TŁUMACZENIA!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka walka?! Co ten popieprzony Ryan wykombinowal.... Idiota. Wkurza mnie ten chłopak

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeraza mnie ten Ryan :( Niech on zrozumie ze oni sie kochaja...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nienawidzę Ryana kuwa co za zjeb. Niech on sie od nich odpieprzy.....

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg. Justin musi wygrać. Oni muszą być razem !! Czekam Na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  12. 😍😍😍 chcę kolejny 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  13. swietny rozdzial chociaz mam nadzieje ze nie dojdzie do walki. kocham i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu nie mogę się doczekać ssdfjsaaaahjbf

    OdpowiedzUsuń
  15. najlepsze ff w swiecie

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział... Jestem strasznie ciekawa tej walki i kto ją wygra. Dziękuję że dodałaś rozdział tak szybko <333

    OdpowiedzUsuń
  17. tak bardzo to kocham! przeżywam to jak realny świat omg!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezuu! To jest cudowne! Nie mogę się doczekać środy! Dziekuje;* Ryan na pewno coś wymyśli :/ oby tylko nie dowiedział się ojciec Grace

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny :) bosze po prostu kocham cię za to że to tłumaczysz i że robisz to tak dobrze :* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam nadzieje ze Justin powoe Ryanowi ze kocha jego siostre a on to zrozumie

    OdpowiedzUsuń
  21. http://the-boy-from-neighbour.blogspot.com/2014/11/18-im-still-learning-about-him.html?showComment=1416853668636#c7784831034092710273

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham cie dziewczyno :) a rozdzial genialny!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialny ;* już chce środę ;* !

    OdpowiedzUsuń
  24. O boże niesamowite !

    OdpowiedzUsuń
  25. Proszę już jtr o kolejny kocham to :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie omijaj scen seksu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jaki cudowny rozdział nie mogę doczekać następnego *.*

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam nadzieję że to Justin wygra tą walkę :3

    OdpowiedzUsuń
  29. Biedna Grace współczuję jej takiego nadopiekuńczego brata ale z drugiej strony zazdroszczę gdyż strasznie sie o nią troszczy i martwi <333

    OdpowiedzUsuń
  30. Niech Justin wygra a Ryan pozwoli im być razem <33

    OdpowiedzUsuń
  31. Genialny rozdział czekam na następny:3

    OdpowiedzUsuń
  32. Kocham to opowiadanie jest cudowne :3

    OdpowiedzUsuń
  33. Oby wszystko skończyło się dobrze... Nie chcę aby ktoś wylądował w szpitalu :c

    OdpowiedzUsuń
  34. Kurwa kolejny prooooszę! <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Super ! Dawaj następny

    OdpowiedzUsuń
  36. Łoooooo dawaj next

    OdpowiedzUsuń
  37. Kocham Justin'a! <3 co z tego że jest arogancki, nieprzyzwoity i zboczony? Kochaaam go!

    OdpowiedzUsuń
  38. O boże kocham to

    OdpowiedzUsuń
  39. Mrr ostatnia scena ♥ ciekawe co będzie dalej :o

    OdpowiedzUsuń
  40. Oj dzieje się dzieje ;* i.jak bd dzisiaj nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  41. Coś czuję, że Marcus jest po ich stronie :D

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń