(znowu przypominam o ankiecie po lewej stronie)
Grace's P.O.V
Promienie słoneczne wpadły
przez okno do mojego pokoju, a ja jęknęłam, przewracając się na łóżku, próbując znowu zasnąć. W końcu usiadłam na kolanach i
przetarłam zaspana oczy.
Dostałam wczoraj od ojca przerażające spojrzenia, ale na
szczęście Ryan powiedział, że się źle czułam, więc zabrał mnie z imprezy do
domu. Wydawało mi się, że w to uwierzył ( na szczęście ), bo pewnie gdyby nie
to miałby napad złości, czego nie chciałabym znowu doświadczać.
Mój telefon leżał na szafce nocnej, kiedy zaczęło mrugać
czerwone światełko sygnalizujące nową wiadomość. Ale kto to był, mogłam się
tylko domyślać, bo miałam tylko trzy kontakty Tatę, Mamę i Ryana. Mój tata
powiedział, że nie będę miała telefonu dopóki nie skończę szesnaście lat.
Jednak kilka miesięcy temu udało mi się go ubłagać, by
pozwolił mi mieć go ze względu na bezpieczeństwo. Nie potrzebowałam go tak naprawdę
, bo pozwolił mi mieć tylko trzy kontakty, co za tym szło nie mogłam pisać ze
swoimi znajomymi. Podniosłam telefon i wpisałam hasło (które mój tata stworzył
specjalnie dla mnie) i kliknęłam na wiadomość od nieznanego numeru, który
pojawił się na ekranie.
Zeszła noc nie poszła
tak jak planowałem. Wpadnę po Ciebie o 12 i nauczę Cię kilku rzeczy ;)
Nie trzeba było być geniuszem, żeby wiedzieć, kto wysłał mi
tą wiadomość. Ale jak on zdobył mój numer, który miał być tajemnicą. Zgaduję,
że pewnie wziął go z telefonu Ryana, ale prawdopodobnie bez jego zgody, bo on
wolałby już umrzeć niż dać Justinowi mój numer.
Od piątku nie mogłam pozbyć się słów, które do mnie
powiedział „Mam do nauczenia Cię dużo więcej rzeczy”. W mojej głowie kotłowało
się, a ja nie mogłam o tym zapomnieć.
Czego on chce mnie nauczyć? I dlaczego tak bardzo
ekscytowały mnie jego słowy? Sama myśl o tym była największym grzechem jaki popełniłam
i przerażało mnie to, co może się stać.
Oparłam się o zagłówek łóżka i myślałam nad moimi opcjami.
Dzisiaj była niedziela czyli musiałam iść do kościoła. Mój tata nie pozwalał mi
nie pójść do kościoła, chyba, że byłam chora. Mogłabym udawać przeziębioną i
później pójść się z spotkać z chłopakiem (którego mój tata na pewno nie
pochwalał), który ma mnie uczyć jakiś rzeczy? Zarumieniłam się na samą myśl.
Wariuję.
Moja mama odsunęła zasłony i zwróciła się do mnie.- Kochanie
dobrze się czujesz, wyglądasz na rozgrzaną?.- Powiedziałam podchodzą do mnie i
sprawdzając moje czoło, czy przypadkiem nie mam temperatury. Tak, przepraszam,
że właśnie myślałam o starszym ode mnie chłopaku, który ma mnie uczyć niedozwolonych
dla mnie rzeczy – ta, oszalałaby.
- Tak właściwie, nie czuje się najlepiej.- powiedziałam,
udając zmartwioną. Aktorstwo nie było
moją mocną stroną, więc nie byłam pewna,
czy dobrze mi to wyszło. Spojrzała na mnie swoim nieczytelnym wyrazem twarzy,
przez co nie wiedziałam o czym w tym momencie myśli.
- Naprawdę wyglądasz na rozgrzaną.- powiedziała, biorąc rękę
z mojego czoła.- Właśnie mieliśmy iść do kościoła, będzie w porządku jeśli
zostaniesz sama?- zapytała zaniepokojona. Wolno przytaknęłam.
- Tak, nic mi nie będzie.- Uśmiechnęłam się. Skinęła głową zanim
dała mi całusa w czoło i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Uff- w co ja się wciągnęłam? Potrząsnęłam głową próbując
pozbyć się poczucia winy. Właśnie nabieram doświadczenia.
Gdy tylko usłyszałam odpalany silnik i samochód ruszający z
podjazdu, wyskoczyłam z łóżka wziąć prysznic. Obecnie była jedenasta
trzydzieści, co oznaczał, że mam około pół godziny na wyszykowanie się.
Po wzięciu prysznica, wysuszyłam się i powlekłam do szafy,
starając się wybrać coś co mogę włożyć. Nigdy nie przywiązywałam uwagi do
stroju. Zazwyczaj ubierałam pierwszą lepszą rzecz, która wpadła mi w ręce.
Ale dziś wybrałam czarny koronkowy top (który był
przeznaczony, na ważne okazje), wzruszyłam ramionami i założyłam do tego letnią
spódnicę z kwiecistym wzorem. To na pewno nie było tym, co mój tata nazwałby
właściwe, ale nie planowałam, aby mnie w tym zobaczył. Wysuszyłam włosy i
rozczesałam, żeby wyglądały bardziej wyjściowo.
On mówił, że moje włosy wyglądają ładnie. Zignorowałam myśli
w mojej głowie (kto chciałby mu zaimponować). Złapałam gumkę i związałam włosy.
Dźwięk nadjeżdżającego samochodu odpędził mnie od moich dalekich marzeń. Szybko
zbiegłam na dół przeglądając się w lustrze w kuchni, zanim otworzyłam drzwi i
wyszłam.
Justin stał oparty o swój samochód, ze znanym mi uśmiechem
na jego pulchnych wargach. Miał na sobie parę czarnych obcisłych jeansów i
białą bluzkę. Jak zwykle jego włosy były idealnie ułożone i jak zwykle wyglądał
bardzo dobrze.
- Więc właściwie zwinęłaś się z kościoła.- uśmiechnął się
będąc zaskoczony.
- Nie przypominaj mi.- mruknęłam potrząsając głową. Byłam
bardzo zawstydzona i dobrze wiedziałam, że nie powinnam tu być. Ale z jakiegoś
niewytłumaczalnego powodu, po prostu nie mogłam stąd iść.
- Więc jesteś gotowa.- jego uśmiech na twarzy zaczął rosnąć.
Nieśmiało przytaknęłam i obeszłam samochód wsiadając na miejsce pasażera i
modląc się w duchu, aby mój tata nie dowiedział się o tym. Nie mogę sobie
wyobrazić co by wtedy zrobił.
- Zawsze jesteś taka zdenerwowana?- parsknął, uruchamiając
silnik i odjeżdżając z podjazdu.
- Mój tata mnie zabije jak się dowie. – przyznałam
nieśmiało, bawiąc się palcami i patrząc na swoje kolana.
-Relaks.- powiedział, gdy jego ręka powędrowała na moje kolano
i je ścisnęła, przez co całe moje udo automatycznie się napięło. Potarł
kciukiem moją nogę uspokajająco – jego dotyk był czymś innym.
Widząc jego wpływ na mnie, zabrał rękę i położył ją z
powrotem na kierownicy, gdy mały uśmieszek wkradł się na jego usta. Czułam się
dziwnie skupiając swoją koncentrację na drzewach, które mijaliśmy.
- Gdzie jedziemy?- powiedziałam odwracając się w końcu do
Justina. Zaczął stukać w kierownice, myśląc zapewne co mi powiedzieć.
- Na pole w pobliżu kościoła.- wymamrotał, a mój żołądek się
przewrócił.- To prywatny teren, tak mi się wydaje.- dodał.
Kościół. Gdzie jest mój ojciec. Czy on oszalał?
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.- wymamrotałam,
patrząc na niego, gdy jego brwi były uniesione do góry.
- Twoi rodzice nas nie zobaczą, będzie dobrze.- zapewnił,
wzruszając ramionami. Skinęłam głową, ale nadal mu nie ufałam.
Kiedy zbliżyliśmy się do kościoła, tłum ludzi stał na
zewnątrz, a moje serce zabiło szybciej, gdy zauważyłam ciemne włosy. Mój tata.
Moja szczęka opadła. Szybko pochyliłam głowę do przodu, która tym samym
wylądowała na kolanach Justina, więc teraz nikt nie mógł mnie zobaczyć.
Byłam w takiej pozycji jeszcze przez kilka sekund, aż
minęliśmy kościół. Po chwili wyprostowałam się na fotelu.
- Cholera, nie wiedziałem, że tak bardzo mnie pragniesz,
Butler.- dokuczył mi.
- Myślisz, że mnie widział?- powiedziałam, ignorując jego
ostatni komentarz.
- Nie, on nawet tu nie spojrzał.- Justin wzruszył ramionami,
nie przejmując się tym. Ale za w
przeciwieństwie do niego moje serce łomotało, na myśl o moim tacie łapiącym
mnie na tym, że jestem gdzieś indziej niż w kościele.
Justin zaparkował, pozwalając silnikowi zgasnąć. – Idziesz?-
uśmiechał się, wychodząc z samochodu i zostawiając mnie zakłopotaną. Czy
naprawdę chciałam tam iść? Tęskniłam za byciem w kościele niż bycie z kimś kogo
mój ojciec na pewno nie akceptuje.
Zgrzeszyłam i to było złe.
Ignorując moje myśli, rozpięłam pasy bezpieczeństwa i
wysiadałam z samochodu, zamykając za sobą drzwi i obserwując Justina stojącego
na polu. Usiadł opierając się o drzewo i sięgnął do kieszeni wyjmując paczkę
papierosów. Poszłam w jego stronę, siadając obok, ale on pociągnął za moją
kostkę wskazując abym usiadła na jego kolanach. Zrobiłam tak jak powiedział
(jak posłuszny pies) i teraz moje nogi znajdowały się po obu jego stronach.
- Chcesz jednego?- zachichotał, wyraźnie rozbawiony swoim
dowcipem. Pokręciłam głową, gryząc się w język i powstrzymując od powiedzenia jakiejś
złośliwej uwagi. Zapalił papierosa, umieszczając go między swoimi wargami. Po
chwili rozchylił usta i dym popłynął w powietrzu.
Wiatr sprawił, że dostałam gęsiej skórki na ramionach. Jego
druga wolna ręka powędrowała do moich włosów, zakręcając sobie mojego kucyka
wokół palców. Opuszkami lekko musnął mój
obojczyk i moje ciało od razu się napięła, pod jego dotykiem. Usta Justina
dotknęły mojej szyi, a skóra w tym miejscu zaczęła parzyć.
Zgasił papierosa o trawę i całkowicie poświęcił mi swoją uwagę.
Chwycił podstawę mojej szyi i jego usta od razu tam powróciły, a moje serce
zaczęło znacznie szybciej bić.
Chwycił moje włosy i uwolnił je z gumki, przez co opadły
swobodnie na ramiona. – Znacznie lepiej.- mruknął, obejmując moją szyję ponownie
i znowu atakując ją swoimi ustami.
Na zmianę ssał i lizał moją skórę, a moja głowa opadła do
tyłu w zachwycie. Nigdy jeszcze nic takiego nie czułam. I choć wiedziałam, że
to złe, to nigdy nie czułam się tak dobrze. Moje oczy drżały, gdy on nadal całował
moją szyję.
Wbił palce w moje biodra, gdy jego język znalazł czuły punkt
na mojej szyi, przez co moje nogi zrobiły się jak z galarety. Wyrwałam trochę
trawy, kiedy jęk opuścił moje usta, jak jego usta doprowadzały mnie do
szaleństwa. Gdy odsunął się na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Moja ręka od razu poleciała do miejsca, gdzie jego usta
znajdowały się sekundę temu. Poczułam w tym punkcie ból i byłam zupełnie
zdezorientowana na znak, który właśnie zostawił tutaj. Co to znaczyło? Justin musiał widzieć
zmieszanie na mojej twarzy.
- To malinka.- powiedział uświadamiając mnie.
- Malinka?- spytałam zdegustowana.
- Tak, malinka możesz też powiedzieć kąsek miłości* (love
bite), jak chcesz.- wzruszył ramionami. Kąsek miłości? On był wampirem? (jak
Edward Cullen może). Zarumieniłam się na słowa, które powiedział, próbując
zakryć włosami moją szyję, tak żeby mój tata jej nie zobaczył, bo nie chce
wiedzieć co by wtedy zrobił.
Jego zwinne palce wędrowały, po mojej nodze. Zaczął jeździć
ręką co raz wyżej, a mój oddech i tętno zaczęły przyspieszać. Pocierał kciukiem
wewnętrzną stronę mojego uda, robiąc okrężne ruchy. Drugą rękę przeniósł na
moje plecy. Dłonią wędrował w górę do mojego stanika, a jego oddech był teraz tak
samo szybki i nierówny jak mój.
Wreszcie, ten zarozumiały, pewny siebie facet- Justin
Bieber, pokazał oznaki słabości. Zawsze wydawało mi się, że jest niewzruszony
niczym, aż do teraz.
Mocno zamknął oczy, wydając z siebie cichy pomruk i znowu
otworzył, powtarzając tę czynność kilkukrotnie. Zrobiłam coś złego? I po chwili
poczułam rumieńce na moich policzkach na myśl, że go rozczarowałam. Co ja sobie
w ogóle myślałam? Jak mogłam myśleć, że zainteresuje się mną ktoś taki jak
Justin?
- Mógłbym Cię teraz z taką łatwością pieprzyć.- mruknął
ściskając moje biodra mocnej i odchylając się do tyłu.
Po chwili moja Nokia zaczęła zadzwonić z mojej kieszeni. Szybko
chwyciłam mój telefon i spojrzałam na ekran patrząc na nazwę osoby, która do
mnie dzwoni i której najbardziej teraz nie chciałam słyszeć. Mój tata.
Szybko wcisnęła zielony przycisk, gdy brwi Justina złączyły
się w zdezorientowaniu. – Hej skarbie.- usłyszałam spokojny głos mojego taty
przez telefon.
- Hej tato.- pisnęłam, gdy mój umysł wariował.
- Jak się czujesz?- spytał zatroskanym głosem. Zakaszlałam,
próbując udawać trochę chorą.
- Trochę lepiej.- powiedziałam.
- To dobrze, twoja mama i ja będziemy w domu za jakieś
piętnaście minut, do zobaczenia.- powiedział zanim się rozłączył.
Piętnaście minut? Moje ciało zamarło, a ja poczułam się słabo. – Musimy wracać do
domu.- wymamrotałam zwracając się do Justina. Jego twarz zmieniła się w smutną.
- Ale miałem nauczyć Cię więcej..- jęknął przeczesując
włosy. Więcej? O Boże.
-Przepraszam.- szepnęłam rozbawiona wyrazem jego twarzy.
- Twój tata jest w domu?- uśmieszek pojawił się w kącikach
jego ust. Skinęłam głową, a on zachichotał. Wstał wycierając niewidzialny pył o
spodnie.
Szybko wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy z parkingu. –
Justin, musisz się pośpieszyć. – przyznałam czując jak krew odpływa mi z
twarzy, gdy jego uśmieszek nadal rósł. Przewróciłam oczami ignorując go i
zaczęłam stukać palcami o skórzane siedzenie z niecierpliwością.
Podjechał pod mój podjazd i nie tracąc czasu odpięłam pas i
szybko wyszłam z samochodu, zatrzaskując za mną drzwi.
- Co ty robisz?- zapytałam, podnosząc brwi, gdy poczułam, że
idzie za mną.
- Do środka.- uśmiechnął się, gdy ja uklęknęłam i podniosłam
wycieraczkę. Moja ręka wreszcie znalazła metalowy przedmiot, bingo.
- Nie, nie możesz wejść!- krzyknęłam, wkładając klucz do
zamka. W końcu udało mi się otworzyć drzwi. Weszła do domu i szybko ruszyłam po
schodach do mojego pokoju, a Justin za mną.
Otworzyłam drzwi do mojej sypialni i podeszłam do szafy
zmieniając niestosowny dla mojego taty strój. W zasadzie było mi jeszcze daleko
do tego co noszą dziewczyny w moim wieku, ale nie chcę się kłócić z moim tatą.
Szybko przeciągnęłam moją koronkową bluzkę przez głowę i już
miałam założyć top od piżamy, kiedy usłyszałam chrząknięcie Justina. Cholera.
Kompletnie o nim zapomniałam. Poczułam jak się rumienię, kiedy w końcu
założyłam koszulkę od piżamy tym samym zasłaniając mu widoki.
Justin stał wpatrzony we mnie z rozbawionym wyrazem twarzy.
– Miałem rację, masz fajne cycki.- zachichotał i czułam jak znowu mimowolnie
się czerwienię.
- Justin, musze się przebrać, nie patrz!- krzyknęłam
upokorzona. Pokręciłam palcem, pokazując mu żeby się odwrócił, abym mogła się przebrać.
Uniósł ręce w obronnym geście, zanim się odwrócił.
- Nie podglądaj!- ostrzegłam. Szybko zsunęłam moją spódnicę
pozostając w samych majtkach i otworzyłam szafę w poszukiwaniu pary spodni.
- Niezły tyłek.- skomentował, a ja podskoczyłam i obróciłam
się w jego stronę, związując moje włosy.
Po chwili moje uszy wypełnił dźwięk parkowanego samochodu na naszym
podjeździe.
Czy to się dzieje naprawdę? W tym momencie adrenalina znowu
wkradła się do moich żył. Myślałam, że ustaliłam, że nie chce mieć tego uczucia
więcej. Chyba jednak nie.
Uciszyłam Justina i wepchnęła go do łazienki. Zakręciło mi
się w głowie, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi frontowych. – Zostań tu
i bądź cicho!- ostrzegłam i szybko zamknęłam drzwi za nim. Nie obyłoby się bez
jego jęku z irytacji, który był połączony z wspaniałym uśmiechem.
Wskoczyłam na łóżku i ułożyłam się w wygodnej dla mnie
pozycji, która byłaby dość naturalna. Drzwi mojej sypialni otworzyły się
ukazując mojego tatę. Natychmiast udałam chorą na jego widok.
- Jak się masz?- zapytał, siadając na brzegu łóżka, patrząc
na mnie miło.
- Czuję się już lepiej.- zapewniłam go, kiwając głową, na co
jego twarz się lekko rozjaśniła.
- To dobrze, miło to słyszeć.- uśmiechnął się całując mnie
delikatnie w czoło.- Dobra, zostawię Cię samą.- powiedział wstając i kierując
się w stronę drzwi. – Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebowała.-
uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi.
Jak tylko usłyszałam kliknięcie oznaczające zamknięte drzwi
wypuściłam ciężko powietrze. Jak ja mogłam wciągnąć się w coś takiego? Moje kłamstwa stały się teraz o wiele lepsze
odkąd poznałam Justina. I znowu…. Nie jestem pewna czy to dobrze, czy źle.
Justin wyszedł z łazienki, jak zwykle ze swoim uśmieszkiem.
Udał się do mojego łóżka i siadł na jego krawędzi. Justin bez ostrzeżenia
złapał moją twarz po obu stronach i złączył nasze usta razem.
Gładził mój policzek, przyciągając mnie na swoje kolana,
żebym była bliżej. Jego pocałunki opuściły moje usta i zaczął przechodzić na
szczękę aż do ucha, które uwodzicielsko przygryzł. Następnie znowu wrócił do
moich ust.
Pociągnął za moją dolną wargę lekko ją ssąc. Po chwili
wsunął język do moich ust, pogłębiając pocałunek, a jego ręce przesuwały się u
dołu mojej koszulki. Włożył ręce pod bluzkę i sunął nimi, aż do mojego stanika.
Jego ręka zatrzymała się na mojej piersi, a ja poczułam jak mój oddech
przyspiesza, a ciało się napina.
- Powinieneś już iść- wymamrotałam, gdy się oderwałam. Lada
chwila moja mama lub tata mogą tu wejść, a ja nie zamierzam ryzykować.
Justin mruknął coś pod nosem i kiwnął głową. – Do
zobaczenie, kochanie.- dokuczył mi, otwierając okno mojej sypialni, wychodząc.
Zamknęłam okno, myśląc o tych dwóch szybkich obmacywaniach, które dziś
przeżyłam.
Co ten chłopak ze mną
robi?
~@akaqomez
dziękuję bardzo @akaqomez za przetłumaczenie tego rozdziału
jestem bardzo wdzięczna!
tutaj łapcie bloga tej wspaniałej osóbki http://tlumaczenie-i-hate-you.blogspot.com
*
dobra nie jestem za tym żeby pisać coś w stylu 30kom= następny rozdział bo to jest takie wymuszanie trochę, ale kochani jeżeli do rozdziału będzie zaledwie 20 komentarzy a ankietę wypełniło ponad 120 osób to ja nie mam chęci nawet na tłumaczenie i dlatego te rozdziały pojawiają się tak jak się pojawiają, no wybaczcie, nie wiem już co robić żebyście coś napisali w tym komentarzu
to do następnego, nie wiem kiedy, zależeć to będzie od was bo akurat w tym tygodniu mam dużo czasu wolnego więc jak będziecie komentować to pojawi się szybko :)
bYE!
o mój boże było tak gorąco ! *o* kocham po prostu boże proszę o następny Jesteś wspaniała xx
OdpowiedzUsuńwow, boże justin się rozkręca haaha
OdpowiedzUsuńaż sie boje co będzie w następnym rozdziale, świetnie przetłumaczony @lovemajuztin
robi sie nieźle haha do następnego x :)
OdpowiedzUsuń@jay_nicoole
swietny rozdzial, czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńHahaha o rany! Ale rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietny! Widzę, że Justin się rozkręca hahahaha co za gość :D
@ameneris
:o Jesteś wspaniała. <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział. Nie mogę doczekać się następnego ;*
OdpowiedzUsuńOoooo. Powoli zaczyna się rozręcać. Doskonałe :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz : *
Ale się dzieje! Justin jest taki...kurde nie wiem. Fajny? xD czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńI ten tekst o jej cyckach xx hahahha :D
OdpowiedzUsuńDo następnego ; *
<3333
OdpowiedzUsuńkocham twoje rozdzialay, juz nie moge doczekac sie nastepnego ;**
OdpowiedzUsuńCudny :) w końcu coś się dzieje :)
OdpowiedzUsuńHahahaha najpierw cycki później tyłek... Justin jak zwykle xD
OdpowiedzUsuńuwielbiam! zaczyna się coraz więcej dziać między nimi ;)
OdpowiedzUsuń@kasq_00
Hahah uwielbiam :) te jego komentarze <3 coraz ciekawiej sie robi, nie moge sie docekac jak będzie ja uczyć :)
OdpowiedzUsuńkocham to!♥ oni są świetni hah :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńBoże zakochałam się w tym opowiadaniu...nie wiem co będzie dalej ale chce jakieś mocnej akcji xd @Kidpurplerauhl
OdpowiedzUsuńKocham to, to jest cudowne ;)))
OdpowiedzUsuńŚWIETNE ;)
OdpowiedzUsuńMatko JUSTIN jest taki SEXY :D
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXT ;)
kocham <3333
OdpowiedzUsuńMatko, co on z nią robi XD Ale Grace trochę za łatwo się mu daje, no ale z drugiej strony to Justin! Genialny rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego! <3 x
OdpowiedzUsuńboski, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńomfg *-* swietny dkddkd
OdpowiedzUsuńCUDO *.*
OdpowiedzUsuńBoski . ♥ Następny < 33
OdpowiedzUsuńcudowny
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3333 Dodaj szybko kolejny :*
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńohoohohoho ale sie dzieje masakra XD swietny rozdział i oby byl jak najszybciej bo kocham tego bloga! :)
OdpowiedzUsuńświetny :) Justin taki napalony :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSwietny *______*
OdpowiedzUsuńBoski ;)
OdpowiedzUsuńWoooow <3 <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńBoski *-* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Wspaniały x
OdpowiedzUsuńNEXT!
OdpowiedzUsuńJejku jaki cudowny fanfic! Dziękuję, że go tłumaczysz :) Czekam na kolejny! x
OdpowiedzUsuńJest na 2 miejscu zaraz po dangerze! Super <3
OdpowiedzUsuńale co ale gdzie
Usuńo matko ! to jest mega !! <33333333333
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń