Grace's P.O.V
Obudziłam się przez oślepiające światło, które przedostawało się do pokoju przez małą szczelinę w zasłonach. Jęknęłam lekko, przesuwając się i znajdując ciało leżące blisko mnie, na co prawie morderczo krzyknęłam. Ale rozluźniłam się, kiedy zauważyłam spokojną, anielską twarz Justin'a wpatrującą się we mnie. Jego oczy były zamknięte, a oddech ciężki, podczas kiedy bezgłośnie spał.
Wspomnienia z ostatniej nocy przypłynęły z powrotem, na co mój brzuch zaroił się motylkami i rumieniec wkradł się na moje policzki. Czy naprawdę popełniłam taki grzech zeszłej nocy, poczułam jak gęsia skórka wzrosła na mojej skórze, kiedy uświadomiłam sobie, że tak. To nie był sen; to było całkowicie i zupełnie realne.
Justin zabełkotał obok mnie, chrząknięcie wydobyło się z jego całuśnych ust po czym jego oczy powoli się otworzyły. Mały uśmiech uformował się na jego wargach, kiedy zauważył mnie obok niego.
-Jak się czujesz?- zapytał niskim i ochrypłym głosem, kiedy dostosowywał wzrok do jasnego światła, który zbierał się w pokoju.
Wydałam z siebie szmer patrząc na niego przez swoje rzęsy.
-W porządku, ale trochę jestem obolała - przyznałam czując jak moje policzki zarumieniły się ze wstydu, poprzez pojęcie posiadania tej konwersacji.
-Przepraszam,- wysłał mi złośliwy, szeroki uśmiech po czym jego usta zaatakowały moje w szybkim, słodkim pocałunku.
Chwycił swój telefon z nocnego stolika skanując oczami ekran.
-Za pół godziny chłopcy chcą się spotkać na śniadanie,- poinformował powodując, że skinęłam. Poczułam jak zdenerwowanie wpełzło do moich żył, to było niemożliwe, aby dowiedzieli się o tym, co zeszłej nocy wydarzyło się pomiędzy mną, a Justin'em ale wciąż czułam się nieswojo i całkowicie zawstydzona.
Niedbale rzucił swój telefon na podłogę, po czym bez ostrzenia wciągnął mnie na siebie łącząc nasze usta, a następnie jego dłoń spoczęła na moich plecach przyciągając mnie bliżej jego. Rozdzielił nasze usta zostawiając szlak pocałunków wzdłuż mojej szczęki, oddychał nierówno po czym jęk wyleciał z jego warg.
-Powinnaś częściej nosić moje ciuchy,- wychrypiał bawiąc się rąbkiem swojej koszulki, którą obecnie miałam na sobie, jego zęby zaczęły dziobać moją szyję, a ja stłumiłam jęk. Jego dłoń spoczęła na moim udzie ściskając go lekko, moje policzki zaczerwieniły się na myśl o tym, że nie miałam na sobie majtek.
-Po ostatniej nocy, chcę cię każdej sekundy każdego dnia,- mruknął ponownie łącząc nasze usta sprawiając, że chłód wpełzł na mój kręgosłup przez jego bezczelne słowa i motylki wypełniły moje podbrzusze.
-I każdy cal ciebie jest mój,- burknął z satysfakcji odsuwając się i wysyłają mi zmysłowy uśmieszek, po czym wyszedł z łózka, jego oczy pociemniały w lekkiej świadomości posiadania powodując, że przełknęłam słyszalnie ślinę.
-Idę wziąć prysznic,- wymamrotał wskazując głową w kierunku łazienki, a następnie zadowolony z siebie uśmieszek uformował się na jego ustach.
-Jesteś mile widziana, aby dołączyć do mnie - wychrypiał wiercąc wzrokiem dziurę w moich oczach wraz z uwodzicielskim wyrazem twarzy. Szybko odmówiłam czyniąc u niego lekkie dąsy.
-Jak chcesz,- wymamrotał udając się do łazienki i zamykając za sobą drzwi.
_______________________________________________
Siedziałam przy hotelowym stole z chłopakami, bez Justin'a. Powiedział, że będzie najlepiej jak nie przyjdziemy razem, bo to mogłoby wyglądać podejrzanie, tylko przyjdzie kilkanaście minut po mnie. Usiadłam bezgłośnie, bawiąc się serwetką w dłoni, kiedy mój brzuch skręcał się z nerwowości. Chłopcy siedzieli rozmawiając pomiędzy sobą, co jakiś czas nieprzyjemny śmiech wydobywał się z ich ust, następnie wymieniali ze sobą spojrzenia, kiedy jakaś ładna dziewczyna przechodziła obok.
-Bieber, w końcu jesteś,- Ryan odezwał się powodując, że moja głowa wystrzeliła w górę spotykając spojrzenie Justin'a, po czym ponownie spojrzałam w dół zajmując się sobą. Zbyt zdenerwowana, aby spojrzeć na niego w miejscu publicznym. Byłam bardzo zakłopotana i nie byłam pewna dlaczego, to nie tak, że każdy wiedział co się wydarzyło zeszłej nocy.
-Wybacz, miałem kilka rzeczy do zrobienia,- stwierdził zadowolony z siebie powodując, że chłopcy westchnęli razem w chórze.
-Jak zaciągnąłeś tą dziewczynę do łóżka? Nawet nie wyszliśmy,- Marcus (jeden z wielu nieznośnych przyjaciół mojego brata) zapytał z zamieszaniem splecionym w głosie, dzięki czemu poczułam jak bicie mojego serca przyspieszyło na bliskość sytuacji do której się zbliżali.
Justin szybko pokręcił głową,-Nie zaciągnąłem,- zignorował próbując ukryć ton zadowolenia w głosie, a ja w duchu morderczo krzyczałam na niego za bycie takim aroganckim. Chłopcy wydali z siebie okropny śmiech,- Zdecydowanie zaciągnąłeś Bieber, oddajesz siebie - odpowiedział tworząc głupkowaty uśmieszek na ustach, po czym zadrwił.
-Kim jest ta szczęśliwa pani?- zapytał Ryan, lekko mu dokuczając, przed trąceniem go.
-Nikt kogo znasz, oczywiście - zlekceważył, na ułamek sekundy kierując swój wzrok na mnie, zanim rzucił cwaniacki uśmieszek do chłopaków i ponownie zanurzył się w fotelu.
-Dobra była?- zapytał kolejny chłopak, Sam, sprawiając że mój żołądek opadł ze zdenerwowania. Rozmawiali o mnie i nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, ironia tej sytuacji była zbyt duża, przez co w duchu próbowałam załagodzić moje zdenerwowanie poprzez mamrotanie czegoś pod nosem, aby siebie od tego odciągnąć. Nie mogłam nawet wyobrazić sobie, co Ryan by zrobił, jeżeli dowiedziałby się, że Justin skradł moje dziewictwo. Nawet nie warto o tym myśleć.
-Niesamowita,- odpowiedział cwaniacko się uśmiechając, słowa jego były splecione z podnieceniem, jakby umierał, aby to komuś powiedzieć i pochwalić się swoim osiągnięciem dzięki czemu sprawiając, że mój brzuch zaroił się niepewnością i motylkami w tym samym czasie. -Bardziej niż niesamowita,- wymamrotał nisko wraz z wciąż zadowolonym z siebie tonem, zauważając ciepło w jego głosie, jakby kierował swoje słowa do mnie.
-Nie mogę uwierzyć, że udało ci się wydymać laskę, nie wychodząc nawet z łóżka - dokuczył Ryan kręcąc swoją głową w lekkim niedowierzaniu. Wciąż milczałam, wzrok Justin'a padał na mnie tak często, aż bicie mojego serca przyspieszyło.
-Więc, jakie plany na dzisiejszy wieczór?- Justin zapytał chłopaków z podekscytowaniem w głosie.
-Idziemy do Buonaotte*, wujek Marcus'a jest właścicielem więc dostaniemy wejściówki,- odpowiedział Ryan, formując usta w cwaniacki uśmieszek. Mogli mieć dziewiętnaście lat, ale żeby się dostać do klubu trzeba było mieć ukończone dwadzieścia jeden, ale raptem w jakiś sposób znaleźli sposób, aby to obejść.
-Nie masz nic przeciwko, żebyś została w hotelu, Grace?- zapytał Ryan z poczuciem winy w głosie, po czym wysłał mi przepraszające spojrzenie. Szybko pokręciłam głową, wskazując mu, że mnie to nie obchodziło, bo tak na prawdę to miałam to gdzieś. Imprezowanie nie było w moim stylu i plus, po wszystkim miałam tylko piętnaście lat.
-Dlaczego nie idzie z nami?- zapytał Marcus marszcząc brwi.
-Bo, ma tylko piętnaście lat i jest moją młodszą siostrą,- wzruszył ramionami rzucając małe, gniewne spojrzenie do Marcus'a.
-No weź, nie możemy jej tutaj zostawić,- odpowiedział Marcus sprawiając, że teraz zmarszczyłam brwi. Dlaczego tak bardzo chciał, żebym poszła?
Tym razem Justin rzucił mu gniewne spojrzenie, dzięki czemu poczułam jak gęsia skórką wzrosła na mojej skórze.
-Nie mam sukienki,- wtrąciłam starając się pomóc Ryan'owi, a następnie wzruszyłam ramionami.
-Idziemy na zakupy dzisiaj, więc możesz sobie jakąś kupić,- odezwał się Justin powodując, że się na niego spojrzałam, a on wysłał mi mały nieznaczny uśmieszek.
-Nie jestem pewien,- przyznał Ryan, przerywając, podczas kiedy pocierał dłonią o swój kark, jakby nad czymś myślał. -Myślę,- wymamrotał z ukrytym tonem w głosie, oczy Justin'a zapaliły się rozbawieniem sprawiając, że przewróciłam swoimi, słysząc jak zwiewny śmiech uciekł z jego warg.
Siedziałam w milczeniu, podczas kiedy chłopcy rozmawiali między sobą, Justin często spoglądał na mnie powodując, że wiłam się pod jego spojrzeniem. Wciąż jeszcze byłam bardzo zakłopotana i próbowałam zachowywać się jak najbardziej normalnie, jak się dało w pobliżu mojego brata. Był niemożliwe, aby się o czymkolwiek dowiedział, ale zdenerwowanie wciąż skręcało mój żołądek co sekundę.
Nie za bardzo chciałam tam iść. Składałoby się to z oglądania mojego brata i jego przyjaciół, jak obściskują się z przypadkowymi dziewczynami i był to widok, którego z całą pewnością nie chciałam widzieć. I nie mogłabym zachowywać się normalnie wokół Justin'a, mój brat mógłby stracić kontrolę jeżeli zobaczyłby go gdziekolwiek w pobliżu mnie.
Ale z jakiegoś powodu Justin chciał, abym tam poszła i ten nieznaczny gest sprawił, że mój brzuch zaroił się motylkami i to było powodem dla którego nie zawahałam się pójść. Coś się zmieniło od ostatniej nocy, nie mogłam dokładnie tego powiedzieć, ale było po prostu lepiej i zakochałam się w nim jeszcze bardziej, niż mogłam sobie to wyobrazić. I nie byłam pewna czy to było dobre czy złe.
-Jesteś gotowa, aby wyjść?- zapytał Ryan wybudzając mnie z mojego pół-snu na jawie, po czym od razu zmarszczyłam brwi w zamieszaniu. -Aby pójść do galerii?- powtórzył odpowiadając na pytanie, które miałam wcześniej na końcu języka.
Skinęłam spoglądając w górę, aby zobaczyć chłopaków udających się do wyjścia z restauracji. Odzwierciedliłam ich działania, przysuwając krzesło, idąc za Ryan'em i udając się na parking. Justin już siedział w swoim nieskazitelnie czystym, czarnym Cadillac'u ze znajomym uśmieszkiem na ustach, kiedy mnie pospieszył.
Samochód chłopaków odjechał już, od czasu kiedy dotarłam do samochodu Justin'a. Pospiesznie wsiadłam do środka, zatrzaskując drzwi za sobą z powodu mojego pośpiechu.
-Nie spiesz się,- skarcił złośliwie wysyłając żartobliwy uśmieszek w moją stronę czyniąc, że delikatnie przewróciłam oczami na jego nieco irytujące zachowanie.
Odpalił silnik, pospiesznie wyjeżdżając z parkingu na autostradę.
-Czekasz na dzisiejszy wieczór?- zapytał z ukrytym tonem w głosie, a następnie rzucił mi figlarny uśmieszek. Wzruszyłam ramionami.
-Imprezowanie nie jest za bardzo moją rzeczą,- mruknęłam z brakiem zainteresowania w głosie powodując, że się lekko zdziwił.
-Myślę więc, że musimy to zmienić,- wymamrotał pod nosem, chytrze się uśmiechając i śmiejąc się do siebie, dzięki czemu poczułam jak chłód wspiął się na mój kręgosłup na jego ukryte słowa.
Zatrzymał się na parkingu, obok samochodu chłopaków. Oboje jednocześnie wysiedliśmy z samochodu, po czym spotkaliśmy się z nimi.
-Trzymaj trochę pieniędzy na sukienkę,- wymamrotał Ryan podając mi pięćdziesiąt dolarów, a jego oczy świeciły niepewnością.
-Dzięki,- mruknęłam biorąc i wkładając je do mojej torebki.
-Spotkamy się tutaj za dwie godziny,- poinformował mnie, a następnie on i reszta facetów odeszli w innym kierunku, podczas kiedy ja udałam się prosto do sklepów. Szłam obok różnych sklepów próbując znaleźć jeden, który wpadnie mi w oko.
Nigdy wcześniej nie byłam na zakupach po ciuchy. Moi rodzice wybierali wszystkie moje ubrania za mnie. I na pewno nie byłam na zakupach po sukienkę, nie mówiąc już o tym że takowej nie miałam. W każdym bądź razie, nie taką jaką założyłabyś do klubu. Oczywiście, miałam jedną na święta Bożego Narodzenia i dziękczynienia (która prawie sięgała moich kostek) była ohydna, ale mój ojciec ją uwielbiał i nie było opcji, abym jej nie nosiła.
Dostrzegłam TopShop** decydując się tam wejść i się rozejrzeć. Udałam się na dział z sukienkami, szukając czegoś, co mój brat by zaakceptował. Ale okazało się, że łatwiej jest powiedzieć, niż zrobić. Wzięłam kilka, które mi się spodobały, idąc do przymierzalni i przymierzając każdą po kolei.
Pierwsza sukienka była lekko kremowa, druga zaś była czarna, ale była bardziej obcisła i nie byłam pewna, czy Ryan by się na nią zgodził. Trzecie również była czarna, ale była bardziej wyrafinowana i z całą pewnością Ryan wolałby ją od poprzedniej. Przebrałam się z powrotem w moje ciuchy, biorąc trzecią sukienkę do kasy i płacąc za nią pieniędzmi, które wcześniej dał mi Ryan.
Dzisiejszy wieczór zapowiadał się ciekawie, delikatnie mówiąc.
Justin szybko pokręcił głową,-Nie zaciągnąłem,- zignorował próbując ukryć ton zadowolenia w głosie, a ja w duchu morderczo krzyczałam na niego za bycie takim aroganckim. Chłopcy wydali z siebie okropny śmiech,- Zdecydowanie zaciągnąłeś Bieber, oddajesz siebie - odpowiedział tworząc głupkowaty uśmieszek na ustach, po czym zadrwił.
-Kim jest ta szczęśliwa pani?- zapytał Ryan, lekko mu dokuczając, przed trąceniem go.
-Nikt kogo znasz, oczywiście - zlekceważył, na ułamek sekundy kierując swój wzrok na mnie, zanim rzucił cwaniacki uśmieszek do chłopaków i ponownie zanurzył się w fotelu.
-Dobra była?- zapytał kolejny chłopak, Sam, sprawiając że mój żołądek opadł ze zdenerwowania. Rozmawiali o mnie i nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, ironia tej sytuacji była zbyt duża, przez co w duchu próbowałam załagodzić moje zdenerwowanie poprzez mamrotanie czegoś pod nosem, aby siebie od tego odciągnąć. Nie mogłam nawet wyobrazić sobie, co Ryan by zrobił, jeżeli dowiedziałby się, że Justin skradł moje dziewictwo. Nawet nie warto o tym myśleć.
-Niesamowita,- odpowiedział cwaniacko się uśmiechając, słowa jego były splecione z podnieceniem, jakby umierał, aby to komuś powiedzieć i pochwalić się swoim osiągnięciem dzięki czemu sprawiając, że mój brzuch zaroił się niepewnością i motylkami w tym samym czasie. -Bardziej niż niesamowita,- wymamrotał nisko wraz z wciąż zadowolonym z siebie tonem, zauważając ciepło w jego głosie, jakby kierował swoje słowa do mnie.
-Nie mogę uwierzyć, że udało ci się wydymać laskę, nie wychodząc nawet z łóżka - dokuczył Ryan kręcąc swoją głową w lekkim niedowierzaniu. Wciąż milczałam, wzrok Justin'a padał na mnie tak często, aż bicie mojego serca przyspieszyło.
-Więc, jakie plany na dzisiejszy wieczór?- Justin zapytał chłopaków z podekscytowaniem w głosie.
-Idziemy do Buonaotte*, wujek Marcus'a jest właścicielem więc dostaniemy wejściówki,- odpowiedział Ryan, formując usta w cwaniacki uśmieszek. Mogli mieć dziewiętnaście lat, ale żeby się dostać do klubu trzeba było mieć ukończone dwadzieścia jeden, ale raptem w jakiś sposób znaleźli sposób, aby to obejść.
-Nie masz nic przeciwko, żebyś została w hotelu, Grace?- zapytał Ryan z poczuciem winy w głosie, po czym wysłał mi przepraszające spojrzenie. Szybko pokręciłam głową, wskazując mu, że mnie to nie obchodziło, bo tak na prawdę to miałam to gdzieś. Imprezowanie nie było w moim stylu i plus, po wszystkim miałam tylko piętnaście lat.
-Dlaczego nie idzie z nami?- zapytał Marcus marszcząc brwi.
-Bo, ma tylko piętnaście lat i jest moją młodszą siostrą,- wzruszył ramionami rzucając małe, gniewne spojrzenie do Marcus'a.
-No weź, nie możemy jej tutaj zostawić,- odpowiedział Marcus sprawiając, że teraz zmarszczyłam brwi. Dlaczego tak bardzo chciał, żebym poszła?
Tym razem Justin rzucił mu gniewne spojrzenie, dzięki czemu poczułam jak gęsia skórką wzrosła na mojej skórze.
-Nie mam sukienki,- wtrąciłam starając się pomóc Ryan'owi, a następnie wzruszyłam ramionami.
-Idziemy na zakupy dzisiaj, więc możesz sobie jakąś kupić,- odezwał się Justin powodując, że się na niego spojrzałam, a on wysłał mi mały nieznaczny uśmieszek.
-Nie jestem pewien,- przyznał Ryan, przerywając, podczas kiedy pocierał dłonią o swój kark, jakby nad czymś myślał. -Myślę,- wymamrotał z ukrytym tonem w głosie, oczy Justin'a zapaliły się rozbawieniem sprawiając, że przewróciłam swoimi, słysząc jak zwiewny śmiech uciekł z jego warg.
Siedziałam w milczeniu, podczas kiedy chłopcy rozmawiali między sobą, Justin często spoglądał na mnie powodując, że wiłam się pod jego spojrzeniem. Wciąż jeszcze byłam bardzo zakłopotana i próbowałam zachowywać się jak najbardziej normalnie, jak się dało w pobliżu mojego brata. Był niemożliwe, aby się o czymkolwiek dowiedział, ale zdenerwowanie wciąż skręcało mój żołądek co sekundę.
Nie za bardzo chciałam tam iść. Składałoby się to z oglądania mojego brata i jego przyjaciół, jak obściskują się z przypadkowymi dziewczynami i był to widok, którego z całą pewnością nie chciałam widzieć. I nie mogłabym zachowywać się normalnie wokół Justin'a, mój brat mógłby stracić kontrolę jeżeli zobaczyłby go gdziekolwiek w pobliżu mnie.
Ale z jakiegoś powodu Justin chciał, abym tam poszła i ten nieznaczny gest sprawił, że mój brzuch zaroił się motylkami i to było powodem dla którego nie zawahałam się pójść. Coś się zmieniło od ostatniej nocy, nie mogłam dokładnie tego powiedzieć, ale było po prostu lepiej i zakochałam się w nim jeszcze bardziej, niż mogłam sobie to wyobrazić. I nie byłam pewna czy to było dobre czy złe.
-Jesteś gotowa, aby wyjść?- zapytał Ryan wybudzając mnie z mojego pół-snu na jawie, po czym od razu zmarszczyłam brwi w zamieszaniu. -Aby pójść do galerii?- powtórzył odpowiadając na pytanie, które miałam wcześniej na końcu języka.
Skinęłam spoglądając w górę, aby zobaczyć chłopaków udających się do wyjścia z restauracji. Odzwierciedliłam ich działania, przysuwając krzesło, idąc za Ryan'em i udając się na parking. Justin już siedział w swoim nieskazitelnie czystym, czarnym Cadillac'u ze znajomym uśmieszkiem na ustach, kiedy mnie pospieszył.
Samochód chłopaków odjechał już, od czasu kiedy dotarłam do samochodu Justin'a. Pospiesznie wsiadłam do środka, zatrzaskując drzwi za sobą z powodu mojego pośpiechu.
-Nie spiesz się,- skarcił złośliwie wysyłając żartobliwy uśmieszek w moją stronę czyniąc, że delikatnie przewróciłam oczami na jego nieco irytujące zachowanie.
Odpalił silnik, pospiesznie wyjeżdżając z parkingu na autostradę.
-Czekasz na dzisiejszy wieczór?- zapytał z ukrytym tonem w głosie, a następnie rzucił mi figlarny uśmieszek. Wzruszyłam ramionami.
-Imprezowanie nie jest za bardzo moją rzeczą,- mruknęłam z brakiem zainteresowania w głosie powodując, że się lekko zdziwił.
-Myślę więc, że musimy to zmienić,- wymamrotał pod nosem, chytrze się uśmiechając i śmiejąc się do siebie, dzięki czemu poczułam jak chłód wspiął się na mój kręgosłup na jego ukryte słowa.
Zatrzymał się na parkingu, obok samochodu chłopaków. Oboje jednocześnie wysiedliśmy z samochodu, po czym spotkaliśmy się z nimi.
-Trzymaj trochę pieniędzy na sukienkę,- wymamrotał Ryan podając mi pięćdziesiąt dolarów, a jego oczy świeciły niepewnością.
-Dzięki,- mruknęłam biorąc i wkładając je do mojej torebki.
-Spotkamy się tutaj za dwie godziny,- poinformował mnie, a następnie on i reszta facetów odeszli w innym kierunku, podczas kiedy ja udałam się prosto do sklepów. Szłam obok różnych sklepów próbując znaleźć jeden, który wpadnie mi w oko.
Nigdy wcześniej nie byłam na zakupach po ciuchy. Moi rodzice wybierali wszystkie moje ubrania za mnie. I na pewno nie byłam na zakupach po sukienkę, nie mówiąc już o tym że takowej nie miałam. W każdym bądź razie, nie taką jaką założyłabyś do klubu. Oczywiście, miałam jedną na święta Bożego Narodzenia i dziękczynienia (która prawie sięgała moich kostek) była ohydna, ale mój ojciec ją uwielbiał i nie było opcji, abym jej nie nosiła.
Dostrzegłam TopShop** decydując się tam wejść i się rozejrzeć. Udałam się na dział z sukienkami, szukając czegoś, co mój brat by zaakceptował. Ale okazało się, że łatwiej jest powiedzieć, niż zrobić. Wzięłam kilka, które mi się spodobały, idąc do przymierzalni i przymierzając każdą po kolei.
Pierwsza sukienka była lekko kremowa, druga zaś była czarna, ale była bardziej obcisła i nie byłam pewna, czy Ryan by się na nią zgodził. Trzecie również była czarna, ale była bardziej wyrafinowana i z całą pewnością Ryan wolałby ją od poprzedniej. Przebrałam się z powrotem w moje ciuchy, biorąc trzecią sukienkę do kasy i płacąc za nią pieniędzmi, które wcześniej dał mi Ryan.
Dzisiejszy wieczór zapowiadał się ciekawie, delikatnie mówiąc.
_________________________________________________
Wróciłam na parking, chłopcy byli już
zgromadzeni wokół samochodów, stojąc w kółku. Skończyłam robienie
zakupów i wszystkie rzeczy z mojej listy były już zrobione. Ale wciąż
była jedna rzecz, którą chciałam zrobić. McGill University, uniwersytet
do którego pragnęłam pójść wraz z moimi rodzicami i panią Coleman,
znajdował się w Montreal'u i desperacko chciałam go odwiedzić, podczas
kiedy tu byłam.
Kilka dni temu
odwiedziłam ich stronę internetową i są już drzwi otwarte dla uczniów
szkół średnich, którzy chcą się tu udać, aby zobaczyli jak ten
uniwersytet wygląda. Zawsze chciałam tutaj przyjechać, ale Montreal był za
daleko. I oprócz tego weekend'u nie miałam innej możliwości, więc. Ale ten weekend był doskonałą okazją, aby zobaczyć jak
będzie wyglądać moja przyszłość.
Miałam
nadzieję, że Justin mnie tutaj zabierze. Na stronie pisze, że trzeba
przyjść z osoba dorosłą powyżej osiemnastego roku życia, co oznaczało że
niestety nie mogłam iść sama. I uwierz mi, wolałabym pójść tam sama.
Justin nie był zbytnio za edukacją; co było jasne. Nie zakończył nawet
średniej szkoły, a co dopiero mówiąc o studiach, więc nie nadawał się na
osobę, która mogłaby mnie tam zabrać; ale był moją jedyną nadzieją, a
ja desperacko chciałam odwiedzić ten uniwersytet, więc tak się złożyło
że
musi ze mną pójść.
-Grace,-
zawołał Ryan wybudzając mnie
z mojego pół-snu, po czym szybko wyrzuciłam swoje myśli z dala
zakładając torbę na ramię i udając się w stronę chłopaków. -Skończyłaś?-
zapytał z irytacją słyszalną w jego głosie, a następnie fuknął, czyniąc
to oczywiste, że czekali za mną dość długo. Moje policzki zaczerwieniły
się lekko, niejasno skinęłam głową starając się nie wdać w kontakt
wzrokowy z żadnym z chłopaków.
-W końcu,- wymamrotał obracając
kluczykami do samochodu w swojej dłoni i udając się na miejsce kierowcy,
po czym reszta chłopaków poszła za nim, oprócz Justin'a oczywiście.
Rzucił mi mały uśmiech, następnie odzwierciedliliśmy działania chłopaków
i oboje wsiedliśmy do auta Justin'a. Z przodu, chłopcy zapalili silnik i
wypruli, wyjeżdżając z parkingu bez drugiego spojrzenia.
-Jak było na zakupach?- zachichotał z dokuczającym głosem, lekko się do mnie uśmiechając.
-Dobrze,
ale mam dla ciebie prośbę,- stwierdziłam, a błagalny uśmiech utworzył
się na moich ustach. Wydał z siebie zadowolony pomruk, podczas kiedy
jego wzrok był skoncentrowany na mnie sprawiając, że motylki wypełniły
mój brzuch, po czym mój wzrok przesunął się z jego oczu na usta. I z
powrotem.
-Jaką prośbę?- zapytał niskim i ochrypłym głosem wysyłając mi figlarne oczko powodując, że chichot wydostał się z moich ust.
-Uniwersytet
McGill znajduję się w Montreal'u i są tam drzwi otwarte na które
naprawdę chcę pójść,- wyjaśniłam głosem pełnym nadziei, w duchu modląc
się, aby mnie tam zabrał. Mógł być czasami temperamentny i wiedziałam,
że edukacja nie była jego rzeczą.
-W porządku, mogę cię tam
podwieźć i zabrać później z powrotem,- odpowiedział, na co moje serce
trochę się zapadło. Musiał tam ze mną pójść, i denerwująco nie zdawał
sobie tego sprawy. Nerwowo ścisnęłam swoje palce razem, wyrywając się
na odwagę aby zapytać go, czy ze mną pójdzie, ale moja krtań porzuciła
mnie wtedy, kiedy jej potrzebowałam.
Zignorowałam moje nerwowe myśli, odchrząkając i dość pewnie się odezwałam.
-W
tym rzecz, potrzebuję kogoś kto ma minimum osiemnaście lat,- wyjaśniłam
za drugim razem wysyłając mu jasną wskazówkę, że musi ze mną pójść.
Zmarszczył delikatnie brwi, po czym niemal słyszalnie fuknął , kiedy
odgadł mój celowy gest.
-I chcesz, żebym poszedł?- stwierdził
pytająco na co szybko skinęłam, ponownie wysyłając mu błagalny uśmiech,
starając się go przekonać. -Na głupią, nudną wycieczkę edukacyjną?-
zapytał jeszcze raz i jęknął pod nosem, z frustracji biegnąc ręką po
swoich włosach.
-Zawsze chciałam tam pójść, zrobię wszystko,
proszę - przyznałam, lekko mrugając rzęsami, na co zwiewny śmiech
wyleciał z jego warg.
-Wszystko?- zapytał, skażony błysk
rozświetlił się w jego oku, a jego usta uformowały się w sugestywny
uśmieszek sprawiając, że moje policzki lekko się zaczerwieniły.
-Justin,-
wykrzyknęłam na jego bezczelne wnioskowanie, dramatycznie przewracając
oczami, a on podniósł swoje ręce w udawanym geście niewinności.
-Tak,
pójdę z tobą - wymamrotał w klęsce powodując, że mój uśmiech się
poszerzył, po czym umieściłam niewinny pocałunek na ustach, wielokrotnie
mu dziękując. Zapalił silnik, zbaczając z parkingu i udając się w drogę
na autostradę i obserwując kierunki na swoim telefonie, aby dostać się
do długo oczekiwanego przeznaczenia, Uniwersytetu McGill.
Usadowiłam
się w fotelu, podnosząc i uginając kolana po czym oparłam się o szybę,
obserwując mijające drzewa, które stawały się niewyraźnymi odcieniami
zieleni i skręcając się ze zdenerwowania. Przez wiele lat desperacko
chciałam odwiedzić ten uniwersytet. Ale teraz stawało się to realne i
byłam bardzo zdenerwowana.
Wszystko co chciałam, to wywiązać się z
moich wyjątków; od jedenastu lub dwunastu lat oglądałam program
wielkiej uczelni i ustawiłam mój wzrok na niej od tamtego momentu;
przeklinając w ciemno, że kiedyś będę studentem ten uczelni.
Dziesięć
minut później samochód się zatrzymał, odrywając mnie od moich myśli.
Podniosłam się gwałtownie i następnie co zobaczyłam to był wielki
budynek uniwersytetu, na co w moim brzuchu powstały bąbelki z nerwów.
Nareszcie tam byłam. Justin jęknął obok mnie i oparł swoją głowę o
dłonie.
-Mogę powiedzieć, że to kurwa będzie nudne - odparł humorek przesiąkł przez jego głos, a następnie wysłał mi figlarny uśmiech.
Oboje
wysiedliśmy z samochodu, zatrzaskując drzwi.Obeszłam samochód, aby
stanąć obok Justin'a po czym udaliśmy się w stronę wielkiego budynku.
Chwycił moją dłoń, kiedy wyrównaliśmy kroki, dreszczyk zdenerwowania
panował w atmosferze, jak próbowałam wypchnąć moje myśli z dala.
Weszliśmy
do budynku wchodząc do jeszcze bardziej wspanialszej, jeśli to w ogóle
możliwe, recepcji. Roiło się od studentów chodzących od drzwi do drzwi z
książkami chwyconymi w ramionach, podczas kiedy rozmawiali ze swoimi
przyjaciółmi obok nich. Można było powiedzieć, że byli mądrzy, mieli
wokół siebie taką aurę i to wystarczyło, aby sprawić, żebym uciekała na
wzgórza. Byłam na tyle sprytna, aby się tam dostać?
Oczywiście
miałam taką nadzieję, ponieważ już się w nim zakochałam i nawet jeśli
muszę czekać jeszcze wieczność, aby się tam zapisać. Podeszliśmy do
wydłużonego, mahoniowego, błyszczącego biurka gdzie siedziała
złotowłosa pani, spojrzała na nas przez swoje okrągłe oprawki.
-Jak
mogę wam pomóc?- zapytała głosem splecionym z entuzjazmem, po czym
ciepły, miły uśmiech pojawił się na jej twarzy przez co moje nerwy od
razu się załagodziły.
-Przyszłam tu, aby rozejrzeć się po
uniwersytecie, nie jestem na tyle stara aby się zapisać,- wyjaśniłam
sprawiając, że jeszcze szerszy uśmiech rozprzestrzenił się na jej
twarzy.
-Świetnie, zawsze zapraszamy potencjalnych uczniów,
zgaduję że jesteś ponad osiemnastoletnim uczestnikiem?- zapytała,
kierując swoje słowa do Justin'a na co tępo skinął głową.
-Jestem
jej chłopakiem, mam dziewiętnaście lat - powiedział ostrym głosem
sprawiając, że w duchu wysłałam mu gniewne spojrzenie, ale mój brzuch
zaroił się motylkami na to proste słowo; Chłopak. Nie rozmawialiśmy o
naszym związku, a to słowo sprawiło, że poczułam zdenerwowanie i radość w
tym samym czasie.
-Bardzo dobrze,- skinęła, skanując wzrokiem w
dół swojego monitora. -Zabiorę was do biura Wendy, jest teraz na
spotkaniu, ale będzie tu wkrótce aby oprowadzić was po kampusie,-
wyjaśniła wstając z krzesła i podchodząc do nas, aby się przywitać,
przed pójściem w dół korytarza. Szybko ruszyłam za nią, pociągając
Justin'a do siebie, na co wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem.
Otworzyła biurowe drzwi, pozwalając nam wejść do środka.
-Mam
nadzieję, że będziecie zadowoleni, niedługo Wendy się pojawi -
powiedziała, szybko się żegnając zanim zostawiła nas samych w biurze.
-Cóż, to jest nudne jak cholera - zachichotał, osuwając ramiona, po czym przewrócił oczami po całym pomieszczeniu.
-Nawet się jeszcze nie zaczęło,- odparłam przewracając na niego oczami.
Pomieszczenie
było małe, malowniczy obraz wsi był zawieszony na ścianie za nami.
Duże, prostokątne, mahoniowe biurko, podobne do tego w recepcji, było
umieszczone w pokoju zabierając najwięcej miejsca. Był stosunkowo mały i
nie było zbyt dużo miejsca, aby się przejść.
Justin zakręcił
mnie wokół, delikatnie uderzając moim ciałem o swoje, kiedy moja głowa
była zwrócona ku górze spotykając jego chory uśmieszek, który uformował
się w rogach jego ust. Jego oczy błyszczały nieodgadnioną emocją, a
następnie umieścił swoje usta na moich, a jego ramię owinęło się wokół
mojej talii przyciągając mnie bliżej do niego. Szybko odsunęłam się,
upokorzona przez jego akcje wiedząc, że ta kobieta mogła wejść tu w
każdej sekundzie.
-Justin, nie teraz - wymamrotałam nisko
sprawiając, że jego uśmieszek się poszerzył, ignorując moje słowa jego
usta ponownie przykleiły się do moich, jego dłonie zahaczyły o tył moich
ud podnosząc i umieszczając mnie na biurku. Mruknął z satysfakcji.
-Zastanawiam
się jak dużo mamy czasu,- mruknął na przeciw skóry mojej szyi,
delikatnie ją ssąc i umieszczając na niej ślad pocałunków.
Zamknęłam
mocno oczy, starając się odzyskać spokój i próbując z całych swoich
sił, aby nie wydać żadnego jęku. Zacisnął lekko zęby, moje myśli wyszły
przez okno, a jęk wyleciał z moich ust. Jego usta ponownie odnalazły
moje, ruszając się w synchronizacji, podczas kiedy kciukiem robił kółka
na moim biodrze.
-Teraz to nie jest nudne jak cholera,-
skomentował, odrywając się na ułamek sekundy, aby ponownie złączyć nasze
usta, nie tracąc czasu i wślizgując swój język do moich ust, delikatnie
go pieszcząc. Ponownie starałam się, aby nie jęknąć jednocześnie,
desperacko próbując się nie poddać. Zaczepił palcami o materiał moich jeans'ów, pchając je głębiej, ale odepchnęłam jego dłonie. TO się tutaj nie będzie dziać.
Ta
wycieczka miała być nauką edukacyjną, nie czymś co Justin chciał mnie
nauczyć. Ale jego wargi na moich były niezaprzeczalnie dobre. Następną
rzeczą, którą usłyszałam było kliknięcie otwieranych drzwi, po czym
drzwi otworzyły się i pojawiła się w nich kobieta w średnim wieku.
Szybko odeszłam od Justin'a, moje policzki natychmiast się
zaczerwieniły, po czym zeszłam z biurka a mój brzuch wypełnił się
zdenerwowaniem.
Proszę powiedz mi, że właśnie nie zostałam złapana
obściskując się z chłopakiem na biurku prawdopodobnie przyszłych
nauczycieli. Zarumieniłam się jeszcze bardziej, chcąc niczego bardziej
niż zapaść się pod ziemię przez tą zażenowaną sytuację. Milczeliśmy,
niepokój napełnił się w pokoju, podczas gdy Justin stał tam niewzruszony
ze śmiałym uśmieszkiem uformowanym na jego ustach.
-Jestem Wandy
Ashton, oprowadzę was po uniwersytecie,- kobieta przedstawiła się z
nierównym tonem w głosie, a następnie wysłała nam niepewny, krzywy
uśmiech.
-Miło cię poznać, jestem Grace, a to jest Justin,-
odpowiedziałam próbując zapomnieć o wcześniejszej, żenującej sytuacji,
której była świadkiem.
-Chodźcie za mną, najpierw pokażę wam klasy
do prywatnych lekcji,- odezwała się wskazując na drzwi, na co skinęłam
idąc pośpiesznie za nią i upewniając się, że wszystko od tamtego momentu
poszło idealnie.
Chciałam być postrzegana jako przyszły uczeń, a
nie jako niedbała, bezmózga dziewczyna, która nie była poważna, jeśli
chodzi o to miejsce.
Usłyszałam jak Justin jęknął pokornie, ale poszedł za mną
i byłam zadowolona, że w końcu zachowywał się normalnie. Nie mogłam
pozwolić, aby jakiekolwiek nieszczęścia przytrafiły się jeszcze raz. I
jeszcze wciąż musiałam iść wieczorem do klubu. Dzisiejszy dzień będzie pełen wrażeń.
* jest to klub
** sklep z ciuchami(tak na wypadek jakby ktoś nie wiedział)
nic mi się nie chcę, dzisiaj praktycznie cały dzień w szkole
umieram
+i jeszcze umiera mój łuk brwiowy, którym zajebałam (delikatnie mówiąc) o drąg
EDIT:
BARDZO PROSZĘ ABY KAŻDY KTO PRZECZYTAŁ TEN ROZDZIAŁ SKOMENTOWAŁ! CHCE ZOBACZYĆ NA ILE WAS STAĆ :)
EDIT:
BARDZO PROSZĘ ABY KAŻDY KTO PRZECZYTAŁ TEN ROZDZIAŁ SKOMENTOWAŁ! CHCE ZOBACZYĆ NA ILE WAS STAĆ :)
ADSJWASDFSFDSF. Nie wierzę, że oni seks uprawiali. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńjesttem zakochana w tym opowiadaniu ✌
OdpowiedzUsuń@ASSHOLEMCCAN
<3 Świetny rozdział, czekam na kolejne :D
OdpowiedzUsuńSwietne @biebs_ilysmx
OdpowiedzUsuńaaaa serio oni są tacy uroczy aww*.* ciekawe co na tej imprezie asdhshs świetny x
OdpowiedzUsuńBoże już dzisiaj hshdjdfdjdjdh *o* czekam z niecierpliwością ♡
OdpowiedzUsuńKoooocham cię! <3 i dziękuję za świetnie przetłumaczony rozdział <3 ;*
OdpowiedzUsuńgeeenialny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńBoski boski boski ;) ;*
OdpowiedzUsuńJuz myślałam, że się nie doczekam rozdziału :O Byłam strasznie ciekawa co tym razem się wydarzy i... Kurcze, to takie ekscytujące, gdy Justin ciągle tak zerka na Grace <3
OdpowiedzUsuńNOWY NA
http://collision-fanfiction.blogspot.com/
EKSTRA ;)
OdpowiedzUsuń*__*
OdpowiedzUsuńja też umieram jak jestem w szkole, wiem co czujesz :D
OdpowiedzUsuńA RODZIAŁ JEST TAKI ASHSKJABGHDJKZ <3
kocham! Genialny rozdział i to wszystko takie aghgjudsgfikg <3 *-* Już dzisiaj reszta! huehuehueh xD
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń*.* nie potrafię nawet skomentować
OdpowiedzUsuńUwieeelbiaam to! <3
OdpowiedzUsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńKoiedy dodasz reszte? bo juz nie moge sie doczekac xd
super
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńmoj ulubiony moment to ten w ktorym powiedzial ze jest jej chlopakiem.omg sjdbkknd
OdpowiedzUsuńomg ! czy oni własnie to ? hhahahaahah biedna Grace
OdpowiedzUsuńWspaniały <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
o Boże 💗 kocham!!
OdpowiedzUsuń!<3 on jest taki słodki! ;*
OdpowiedzUsuńto ff to moje zycie boze przysiegam njdnfkjnsdkjndjndfkjsdnfkjsnfd
OdpowiedzUsuńOmgg
OdpowiedzUsuńLolololoochce nasteepnyyy xd
OdpowiedzUsuńNie rozpisze się, bo wszytsko mnie boli i chce juz isc spac, ale prosilam o skomentowanie, wiec prosze.
OdpowiedzUsuńRozdzial spokojny, nie bylo jakis grubyszych akcji. Czekan na nowy i na ta impreze awwww
genialny
OdpowiedzUsuńnie działo się wiele akcji ale i tak bardzo mi się podoba
mam nadzieje że szybko przetłumaczysz.kocham cię xx
Heeeeej :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, naprawdę mega adfhjkl
Szkoda że się nic nie wydarzyło w biurze, mogłoby być super hiper z emocjami hah
Moje fantazje >>>
Poprosiłaś o komentowanie? Skomentowałam :) zawsze komentuję więc nie musisz sie bac haha
Więc do następnego woohoo x
Rozdział jest boski ;***
OdpowiedzUsuńWidać ze Justin poczuł coś do Grace ;*
OdpowiedzUsuńKocham !!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze bie napisze nic dłuższego ale nie dodali mi już 2 razy a sie spisalam i już mi sie nie chce xd wybacz, następnym razem ! Xd
Justin jest niemożliwy ;D juz nie mogę się doczekać akcji w klubie. Świetnie tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe ff :)
OdpowiedzUsuńCzekam na imprezę hdjejeddjskrjfnejejrnd ♥♥ *.*
OdpowiedzUsuńsupeer!! :D
OdpowiedzUsuńWiem, że mało kto lubi spam, ale proszę - przeczytaj mój komentarz do końca! Możesz go w razie konieczności potem usunąć, ale naprawdę błagam - przeczytaj.. :) Kocham pisać, to moje życiowe hobby i naprawdę zależy mi na moich czytelnikach, którzy są ze mną od początku. Dla nich stworzyłam opowiadanie, które może i ciebie zainteresuje. Pod linkiem, który zaraz podam znajdują się dwie części, obie znajdziesz w zakładce rozdziały. :) Byłabym wdzięczna, gdybyś przeczytała chociaż prolog, a dopiero potem zadecydowała czy będziesz czytać czy nie. Losy Kate i Justina nie są plastikowe, monotonne, a już na pewno nie podawane jako "odgrzewany kotlet". To życiowa historia, dzięki której doceniamy własne życie. Zapraszam do naszego świata, świata pełnego bólu, rozczarowania i problemów. Jesteś gotowa wybrać się z nami w podróż?
OdpowiedzUsuń"To nasz świat, do którego nikt nie miał wstępu. I owego wstępu mieć nie będzie. Tak długo jak gwiazdy będą świecić." http://you-part-of-me.blogspot.com/
super
OdpowiedzUsuńCudny *,*
OdpowiedzUsuńAwwwww ❤
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze tłumaczenie na jakie kiedykolwiek trafiłam! :) Świetna robota! Już nie mogę się doczekać tego co będzie się działo w następnych odcinkach :)
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńO matkoo jak słodko i fajnie ;***
OdpowiedzUsuńWidać, że Justin czuje coś do Grace ;* Tylko niech nic nie spieprzy <3
OdpowiedzUsuńkuzwa
OdpowiedzUsuńnajlepsze
:)
super
OdpowiedzUsuńKocham to! Czekam na następny!;)
OdpowiedzUsuńTo jest mistrzowskie !!
OdpowiedzUsuńMega x
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Cudowny :-) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich <3 Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuń<3<3<3 nie mg się doczekać nn <3<3<3 !!!
OdpowiedzUsuńjak niegrzecznie ;d
OdpowiedzUsuńuwielbiam ich i to opowiadanie bo mam bardzo podobną sytuację jak Grace jeśli chodzi o dużo starszego ''chłopaka'' i jednocześnie on jest kolegą mojego brata, właściwie czuje się jak ona i miedzy nami tez jest jak w opowiadaniu i prawie na kazdym rozdziale placze a jednoczesnie krzycze ze szczesnia nie umiem tego okreslic. serio. kiedy trafiłam na to opowiadanie to czułam się jak by mi ktoś mi strzelił kulke w łeb. szkoda że tłumaczysz na części bo to denerwuje xd no dobra wiec dziękuje że w ogole tłumaczysz, do nastepnego xo
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie do tej pory czytam ;***
OdpowiedzUsuńO matko ;D Zdaje mi się, że Justin zakochuje się w Grace i to na poważnie ;D Jejku, jak fajnie ;D Czekam już na kolejny ;***
OdpowiedzUsuńshfiswuhfisdhufihusduf uprawiali seks <3 xDD
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham ♥
OdpowiedzUsuńZajebiste, czekam na więcej
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChce więcej ;3
OdpowiedzUsuń;3 zajebisty rozdział,,,, kd bd następny?
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM KURW A :)
OdpowiedzUsuńdodaj jak najszybciej dasz radę, dziękuję za tłumaczenie <3
Ja nie mogę O.o to było..... Fantastyczne ;3 kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń<3 Kurwa jak byś mogła tłumacz szybciej z góry dziękuję ;3
OdpowiedzUsuńUwielbiam
OdpowiedzUsuńJpr jakie to sweet
OdpowiedzUsuńKiedy następny??????????? Kiedy następny??????? Proszę dodaj szybciej ;3 nie umiem się doczekać
OdpowiedzUsuńKurwa.... Zajebiste... Dzięki za tłumaczenie ;3 kiedy będzie następny rozdział? mogłabyś jak najszybciej? Dzięki za zrozumienie bo to jest naprawdę zajebiste
OdpowiedzUsuńkocham <33
OdpowiedzUsuń