Grace's P.O.V
Siedziałam w klasie. Pan Letterman siedział przy swoim komputerze, jego oczy były skupione na ekranie, kiedy energicznie stukał w klawiaturę, a jego koncentracja raz po raz opuszczała komputer. Pomieszczenie było ciche podczas, gdy uczniowie szybko i bezmyślnie bazgrali o bioróżnorodności w ich zeszytach.
Skończyłam i cierpliwie czekałam, rysując przypadkowe bazgroły na marginesie zeszytu. Brad siedział obok mnie, odzwierciedlając moje działania. Trącił mnie lekko, łapiąc moją uwagę,
-Jesteś podekscytowana dzisiejszym wieczorem?- wyszeptał, upewniając się że nie pozwolił panu Letterman'owi złapać nas na rozmowie.
Skinęłam. Byłam podekscytowana, tak myślę. Dzisiaj wieczorem Brad i jego rodzice przychodzili na kolację ze mną i z moimi rodzicami. I może Ryan'em, jeżeli raczy się pokazać. Ostatnio był trochę nieobecny.
Mój tata lubił Brad'a; był celującym uczniem, świętoszkiem, co takiego tam było żeby mojemu tacie się nie podobało? I on dokładnie stał się by być przeciwieństwem Justin'a.
Dzwonek zadzwonił powodując, że cała klasa wyrwała się z bezmyślnej paplaniny. Wstałam, wsuwając moją książkę do torby. Szłam za Brad'em do wyjścia kierując się na lunch.
-------
Umieściłam ostatni widelec na stole. Stając kilka kroków w tył i podziwiając swoją pracę. Właśnie nakryłam stół, (i zrobiłam cholernie dobrą robotę, jeżeli mogę tak powiedzieć) gotowa na naszych gości, którzy przyjdą później. Tata gotował w kuchni kurczaka domowej roboty, podczas gdy moja mama była na górze szykując się. Ja z drugiej strony już byłam gotowa. Miałam na sobie czarną, ołówkową spódnicę z jasno fioletową bluzką do kompletu.
Umieściłam kilka serwetek na każdym miejscu dokańczając nakrywanie i poszłam do kuchni by znaleźć moje ojca,
-Hej kochanie, wyglądasz bardzo dorosło tego wieczoru.- powiedział z małym uśmiechem na jego twarzy, ale z cieniem ostrożności w jego głosie.
-Dziękuję tatusiu.- uśmiechnęłam się z zakłopotaniem, dając mu lekkiego całusa w policzek.
-Twój brat właśnie dzwonił,- grymas pojawił się na jego twarzy. Mój tata i Ryan na prawdę nie zgadzali się ze sobą, Ryan nie był tym co nazywacie idealnym synem. -On i ten okropny chłopak dołączą do nas na kolacji dziś wieczorem.- mruknął, kręcąc głową w obrzydzeniu.
Nie wątpię w to, że ten 'okropny chłopak' to będzie Justin. Świetnie, cóż to będzie interesujący wieczór. Dzwonek zadzwonił, a ja w duchu przewróciłam oczami. Proszę niech to będzie Brad, Proszę niech to będzie Brad. Modliłam się w duchu, nie wiem czy mogłabym znieść pretensjonalną postawę Justin'a teraz. Zostawiłam mojego tatę w kuchni, po czym niechętnie poszłam otworzyć drzwi.
Justin (i jego charakterystyczny uśmieszek dołączony na ustach) były pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam kiedy otworzyłam drzwi. Ryan przepchnął się obok mnie i Justin odzwierciedlił jego działania, nie bez rzucenia zmysłowego oczka w moją stronę, bez wątpienia czyniąc u mnie rumieniec. Wzięłam głęboki oddech, próbując zignorować działania Justin'a, po czym poszłam za nimi do jadalni.
Justin i Ryan siedzieli już przy stole. Nogi Ryan'a odpoczywały na nim, sprawiając moje oczy w błąd,
-Właśnie nakryłam ten stół!- wykrzyknęłam, szybko przeganiając jego stopy ze stołu po czym umieściłam sztućce tak, że były już na dobrym miejscu.
-Dlaczego jesteś tak zdenerwowana?- Justin drażnił unosząc brew. Ponieważ mam ponad-surowego ojca, który nie oczekuje niczego mniej niż perfekcji, ale ugryzłam się w język.
-Nie jestem.- odpowiedziałam, po prostu wzruszając ramionami.
-Czy to z powodu kochasia?- zapytał Ryan, dokuczający uśmieszek na jego ustach po czym wydał z siebie sarkastyczny śmiech. Przewróciłam oczami ignorując jego nieprzyjemny komentarz, kiedy zauważyłam że Justin lekko się napina przed powrotem do swojej normalnej postawy. Co to miało znaczyć?
Nie miałam czasu, żeby to przemyśleć ponieważ dzwonek do drzwi zadzwonił po raz drugi. Szybko sprawdziłam stół upewniając się, że wszystko było idealne i na swoim miejscu. I potem poszłam otworzyć drzwi. Wpuściłam Brad'a i jego rodziców do środka, po czym Brad poszedł za mną do jadalni, a jego rodzicie poszli do kuchni by zobaczyć moich.
-Chłopiec klubu zadania domowego, miło cię w końcu poznać.- zadrwił Justin, głupi uśmieszek rozciągnął jego usta podczas gdy Brad zmarszczył razem brwi, jego usta (i mogę powiedzieć, że nie były nigdzie w pobliżu tak soczyste jak Justina) uformowały się w małym grymasie.
-Nazywam się Brad.- zaznaczył, potrząsając dłonią Justin'a w formalny sposób, sprawiając że chichot uciekł z jego różowych pulchnych ust. Skup się Grace.
-Ta, zostanę przy chłopiec z klubu zadania domowego.- Justin zachichotał po czym Brad zarumienił się lekko.
-Justin.- skarciłam, przewracając moimi oczami bawiąc go tylko jeszcze bardziej, kiedy większy uśmieszek uformował się na jego ustach. Wiedział jak wciskać moje przyciski.
Moi rodzice weszli, tata trzymając naczynie żaroodporne podczas gdy rodzice Brad'a szli za nim. Grzecznie ich przywitałam po czym wszyscy zajęli miejsce przy stole, niestety (lub może na szczęście, nie mogłam całkiem zdecydować) moje miejsce było obok Justina.
Ojciec nalał trochę wina dorosłym i potem trochę gazowanej wody (luksusowo, wiem - ha) dla młodych dorosłych sprawiając, że donośny chichot wyleciał z Justin'a ust. Mój tata usiadł biorąc kęsa jego jedzenia i zaczynając rozmowę z jego ulubionym tematem - nim. Znowu się zaczyna.
Byłam na wielu kolacjach w ciągu tego roku; jak można było się spodziewać woleli zabierać mnie ze sobą zamiast Ryan'a by pokazać jak cudowni byli w wychowywaniu swoich dzieci. Moim zdaniem jest to głupie,oni rzeczywiście byli dumni z tego że chwalili się ich dzieckiem innym ludziom - to jest na prawdę smutne.
Dorośli bezmyślnie rozmawiali podczas gdy Ryan, ja, Justin i Brad milczeliśmy, jedząc nasze jedzenie, ale nie dziwiło mnie to, że usta Justin'a były wciąż utworzone w ten głupkowaty wkurzający uśmiech.
Wzięłam łyka wody, kiedy ręka znalazła się na moim udzie ściskając go delikatnie, powodując że zaczęłam się dusić wodą, na co zalarmował dźwięk wydobywający się z mojego gardła. Wszystkie oczy wylądowały na mnie po czym opuściłam moją szklankę w dół wycierając usta moją serwetką, od razu czując że moje policzki się nagrzewają z niczym, ale zażenowaniem.
Uśmieszek Justin'a rósł kiedy moje oczy wylądowały na nim, rzucając mu grymas i wzrok, który mówił, weź swoje ręce z dala ode mnie teraz, ale pozostał nie wzruszony kiedy symulował uśmieszek, a jego oczy promieniały niewinnością - jak ironicznie, on był wszystkim ale.
Ręka Justin'a pozostała na moim udzie, powoli zacierając na nim ruchy okrężne jego kciukiem powodując, że prawie traciłam swoją koncentrację, kiedy próbowałam z całych sił stłumić jęk, który był na końcach moich ust. O mój..Szybko odchrząknęłam, starając się desperacko znaleźć początkowy temat który mógłby odciągnąć moją uwagę od nikogo innego jak Justin'a.
-Brad dostał najwyższy stopień z matematyki dzisiaj.- wyrwałam, skupiając moją uwagę z dala od Justin'a na resztę stołu. To nie było dokładnie najlepsze odwrócenie uwagi - ale musiałam to zrobić. Justin przechylił głowę na bok, figlarny uśmieszek pojawił się na jego ustach, był wyraźnie niewzruszony moją chęcią próby.
-Dostałeś najwyższy stopień, cóż to znakomicie! Mam nadzieję, że byłaś druga Grace Elizabeth,- mój ojciec powiedział, jego uwagę zwracając na mnie, podczas gdy jest usta uformowały się w godny podziwu uśmiech. Skinęłam, oczywiście że byłam.
-To dobrze, jesteście bardzo podobni do siebie, jak dwie krople wody.- uśmiechnął się serdecznie w kierunku Brad'a po czym on odzwierciedlił jego działania. Wow - ktoś jest w jego dobrych książkach. W przeciwieństwie do Justin'a zgaduje.
-Tak, i jak byliśmy już w tym temacie to zastanawiam się czy mógłbym prosić cię o pozwolenie, by wziąć Grace na randkę.- Brad uśmiechnął się promiennie. Tym razem przyszła kolej na Justin'a aby zakrztusić się wodą po czym wystrzelił sztylety w stronę Brad'a. Ale szybko odzyskał opanowanie, ocierając usta wierzchem dłoni, kiedy odsunął się na krześle, a nieczytelny wyraz zamaskował jego twarz.
Prawię chciałam powtórzyć reakcję Justin'a. Ale zamiast tego poczułam suchość w ustach. Brad chciał wziąć mnie na randkę? Nie byłam pewna co zrobić, duchowy szczęśliwy taniec czy być zrozpaczona tym pomysłem. Lubiłam Brad'a - był dobrym przyjacielem, który nie wchodził w rachubę. Ale podobały mi się te rzeczy, które dzieją się pomiędzy mną a Justin'em i nie jestem pewna czy chciałabym je teraz zatrzymać.
-Tak, sądzę że to będzie dobry pomysł.- mój tata rozpromienił się, a uśmiech pojawił się na jego ustach. -Jesteś bardzo niezwykłym młodym chłopakiem i wiem, że moja młoda Grace Elizabeth będzie bardziej niż bezpieczna w twoim towarzystwie,- kontynuował. Zgaduję, że nie mam nic do powiedzenia w tym, czy pójdę z nim na randkę. I musiał wciąż używać mojego drugiego imienia; sprawia, że brzmi jakbym miała dziesięć lat.
-Nie zgadzasz się Grace?- mój tata zgodził się mówiąc mi porozumiewawczo, co w pełni oznaczało że musiałam się z nim zgodzić. Skinęłam,
-Zgadzam się.- pisnęłam, przedtem odchrząkając. -Tak, to byłoby wspaniałe.- udałam uśmiech, niepewna czy naprawdę myślałam w ten sposób.
Wieczór przebiegł szybko, głownie składał się z rozmów dorosłych o spotkaniach kościelnych lub o świadectwach szkolnych, które wydawały się być ostatnio gorącym tematem o którym słyszałam zbyt dużo razy.
Brad i jego rodzice właśnie wyszli, zostawiając moją mamę i tatę na górze dziwiących się, ponieważ powiedziałam im, że posprzątam ze stołu, przecież nie oczekiwaliby niczego mniej. Ryan zniknął w salonie oglądając jakiś program kryminalny podczas gdy Justin pozostał na swoim miejscu, obserwując mnie jak zbierałam talerze i sprzątałam stół.
-Na prawdę chcesz pójść na randkę z chłopcem z klubu zadania domowego?- zachichotał Justin przerywając milczenie, podejrzliwie unosząc brew. Zgaduję, że moje zachowanie wtedy nie doszło do skutku dla niego. Ostrożnie skinęłam głową, próbując zachować się tak bardzo przekonywająco jak mogłam być.
Wyśmiał, teatralnie przewracając oczami zanim zbliżył się do mnie, sprawiając że bicie mojego serca przyspieszyło, jednocześnie powodując że moje kolana stały się bezsilne.
-Naprawdę?- wychrypiał, zbliżając jego usta do mojego ucha po czym poczułam jego gorący oddech na mojej szyi, natychmiast sprawiając, że zamroziło mnie i przestałam robić to co wcześniej robiłam, serwetka zwisała bezwładnie w mojej ręce. Skinęłam ponownie, ale tym razem o wiele słabiej. Sunął swoim gorącym językiem po mojej wrażliwej części szyi, na co wydałam z siebie słyszalny jęk po czym całkiem uległam jego uroku. Jego zręczne dłonie zjeżdżały w dół mojej klatki piersiowej, podczas gdy śmigał od górnych guzików jego kciukiem i środkowym palcem aby je odpiąć. Przesunął palcami po szczycie moich piersi sprawiając, że mój oddech spadł po czym przełknęłam nerwowo ślinę.
-Cóż, nie wierzę tobie.- mrugnął ciągnąc mnie do niego, kiedy jego usta pochłonęły moje, bez pozwolenia jego język wślizgnął się do moich ust. Jego ręka powędrowała do mojego biodra, lekko się w niego wciskając a druga powędrowała do mojego tyłka, ściskając go delikatnie po czym inny słyszalny jęk wyleciał z moich ust.
Odepchnęłam go, przerażona na myśl moich rodziców będących tylko kilka metrów stąd. Ale to tylko odwróciło go na więcej, jak wydał z siebie gardłowy jęk, a jego oczy pociemniały z pożądania, po czym pociągnął mnie z powrotem do pocałunku- i tym razem (wstydliwie) nie zatrzymałam go.
Przymurował mnie do ściany, jego ręce zahaczały tyły moich ud podczas gdy poczułam jak w końcu uderzyłam w ścianę. Szarpnął jego biodrami do góry, na co wypuściłam z siebie mały jęk po czym jego usta znalazły moją szyję zostawiając tam kilka pocałunków otwartymi ustami, kiedy poczułam że moje kolana zmieniły się w galaretkę i wtem byłam wdzięczna, że mnie trzymał.
Bez ostrzeżenia moje nogi znowu odnalazły podłogę i wewnętrznie jęknęłam z przerażenia na to nieznane uczucie przez które moje nogi uginały się. Jego dłonie musnęły mój tyłek, potem opuścił dłoń muskając moje nogi po czym jego dłoń wsunęła się pod moją spódnicę docierając do moich majtek powodując, że moje serce zatrzymało się na krótką sekundę. Odnalazł linie na szczycie moich majtek, warknięcie opuściło jego usta, kiedy zahaczył kciukiem o nie, natychmiast sprawiając, że zaczęło mi się kręcić w głowie.
-Nie tutaj.- udało mi się pisnąć. Moja rodzina była na górze i ja zdecydowanie nie byłam gotowa na coś intymnego jak to. Jego dłonie zniknęły z moich majtek, na co odetchnęłam z ulgą. Odsunął się, żebyśmy mogli złapać oddech. Pobiegł ręką przez swoje włosy, dzięki czemu wyglądały jeszcze bardziej atrakcyjnie.
-Następnym razem,- uspokoił ze zmysłowym błyskiem w jego oczach, po czym jego usta pociągnęły się do głupkowatego uśmieszku. I jakoś wiedziałam, że miał to na myśli, nie był typem osoby, który się poddaje i te spojrzenie sprawiło, że moje ciało zadrżało.
-Wychodzę.- wychrypiał, nawilżając dolną wargę jego językiem. Językiem, który po prostu wcześniej był w moich ustach. Zarumieniłam się głęboko w myślach. -Do zobaczenia, pierwszaku.- zachichotał zanim zniknął z pola widzenia.
Wzięłam głęboki wdech, jak tylko usłyszałam, że główne drzwi się zamknęły. Właśnie zgodziłam się na randkę z Brad'em, a zaraz po tym obściskiwałam się z chłopakiem, który po pierwsze był starszy ode mnie, a po drugie był chłopakiem, którego mój tata z całą pewnością nie pochwala. Jeżeli to nie jest grzech, to za cholerę nie wiem co to jest.
Nie miałam czasu, żeby to przemyśleć ponieważ dzwonek do drzwi zadzwonił po raz drugi. Szybko sprawdziłam stół upewniając się, że wszystko było idealne i na swoim miejscu. I potem poszłam otworzyć drzwi. Wpuściłam Brad'a i jego rodziców do środka, po czym Brad poszedł za mną do jadalni, a jego rodzicie poszli do kuchni by zobaczyć moich.
-Chłopiec klubu zadania domowego, miło cię w końcu poznać.- zadrwił Justin, głupi uśmieszek rozciągnął jego usta podczas gdy Brad zmarszczył razem brwi, jego usta (i mogę powiedzieć, że nie były nigdzie w pobliżu tak soczyste jak Justina) uformowały się w małym grymasie.
-Nazywam się Brad.- zaznaczył, potrząsając dłonią Justin'a w formalny sposób, sprawiając że chichot uciekł z jego różowych pulchnych ust. Skup się Grace.
-Ta, zostanę przy chłopiec z klubu zadania domowego.- Justin zachichotał po czym Brad zarumienił się lekko.
-Justin.- skarciłam, przewracając moimi oczami bawiąc go tylko jeszcze bardziej, kiedy większy uśmieszek uformował się na jego ustach. Wiedział jak wciskać moje przyciski.
Moi rodzice weszli, tata trzymając naczynie żaroodporne podczas gdy rodzice Brad'a szli za nim. Grzecznie ich przywitałam po czym wszyscy zajęli miejsce przy stole, niestety (lub może na szczęście, nie mogłam całkiem zdecydować) moje miejsce było obok Justina.
Ojciec nalał trochę wina dorosłym i potem trochę gazowanej wody (luksusowo, wiem - ha) dla młodych dorosłych sprawiając, że donośny chichot wyleciał z Justin'a ust. Mój tata usiadł biorąc kęsa jego jedzenia i zaczynając rozmowę z jego ulubionym tematem - nim. Znowu się zaczyna.
Byłam na wielu kolacjach w ciągu tego roku; jak można było się spodziewać woleli zabierać mnie ze sobą zamiast Ryan'a by pokazać jak cudowni byli w wychowywaniu swoich dzieci. Moim zdaniem jest to głupie,oni rzeczywiście byli dumni z tego że chwalili się ich dzieckiem innym ludziom - to jest na prawdę smutne.
Dorośli bezmyślnie rozmawiali podczas gdy Ryan, ja, Justin i Brad milczeliśmy, jedząc nasze jedzenie, ale nie dziwiło mnie to, że usta Justin'a były wciąż utworzone w ten głupkowaty wkurzający uśmiech.
Wzięłam łyka wody, kiedy ręka znalazła się na moim udzie ściskając go delikatnie, powodując że zaczęłam się dusić wodą, na co zalarmował dźwięk wydobywający się z mojego gardła. Wszystkie oczy wylądowały na mnie po czym opuściłam moją szklankę w dół wycierając usta moją serwetką, od razu czując że moje policzki się nagrzewają z niczym, ale zażenowaniem.
Uśmieszek Justin'a rósł kiedy moje oczy wylądowały na nim, rzucając mu grymas i wzrok, który mówił, weź swoje ręce z dala ode mnie teraz, ale pozostał nie wzruszony kiedy symulował uśmieszek, a jego oczy promieniały niewinnością - jak ironicznie, on był wszystkim ale.
Ręka Justin'a pozostała na moim udzie, powoli zacierając na nim ruchy okrężne jego kciukiem powodując, że prawie traciłam swoją koncentrację, kiedy próbowałam z całych sił stłumić jęk, który był na końcach moich ust. O mój..Szybko odchrząknęłam, starając się desperacko znaleźć początkowy temat który mógłby odciągnąć moją uwagę od nikogo innego jak Justin'a.
-Brad dostał najwyższy stopień z matematyki dzisiaj.- wyrwałam, skupiając moją uwagę z dala od Justin'a na resztę stołu. To nie było dokładnie najlepsze odwrócenie uwagi - ale musiałam to zrobić. Justin przechylił głowę na bok, figlarny uśmieszek pojawił się na jego ustach, był wyraźnie niewzruszony moją chęcią próby.
-Dostałeś najwyższy stopień, cóż to znakomicie! Mam nadzieję, że byłaś druga Grace Elizabeth,- mój ojciec powiedział, jego uwagę zwracając na mnie, podczas gdy jest usta uformowały się w godny podziwu uśmiech. Skinęłam, oczywiście że byłam.
-To dobrze, jesteście bardzo podobni do siebie, jak dwie krople wody.- uśmiechnął się serdecznie w kierunku Brad'a po czym on odzwierciedlił jego działania. Wow - ktoś jest w jego dobrych książkach. W przeciwieństwie do Justin'a zgaduje.
-Tak, i jak byliśmy już w tym temacie to zastanawiam się czy mógłbym prosić cię o pozwolenie, by wziąć Grace na randkę.- Brad uśmiechnął się promiennie. Tym razem przyszła kolej na Justin'a aby zakrztusić się wodą po czym wystrzelił sztylety w stronę Brad'a. Ale szybko odzyskał opanowanie, ocierając usta wierzchem dłoni, kiedy odsunął się na krześle, a nieczytelny wyraz zamaskował jego twarz.
Prawię chciałam powtórzyć reakcję Justin'a. Ale zamiast tego poczułam suchość w ustach. Brad chciał wziąć mnie na randkę? Nie byłam pewna co zrobić, duchowy szczęśliwy taniec czy być zrozpaczona tym pomysłem. Lubiłam Brad'a - był dobrym przyjacielem, który nie wchodził w rachubę. Ale podobały mi się te rzeczy, które dzieją się pomiędzy mną a Justin'em i nie jestem pewna czy chciałabym je teraz zatrzymać.
-Tak, sądzę że to będzie dobry pomysł.- mój tata rozpromienił się, a uśmiech pojawił się na jego ustach. -Jesteś bardzo niezwykłym młodym chłopakiem i wiem, że moja młoda Grace Elizabeth będzie bardziej niż bezpieczna w twoim towarzystwie,- kontynuował. Zgaduję, że nie mam nic do powiedzenia w tym, czy pójdę z nim na randkę. I musiał wciąż używać mojego drugiego imienia; sprawia, że brzmi jakbym miała dziesięć lat.
-Nie zgadzasz się Grace?- mój tata zgodził się mówiąc mi porozumiewawczo, co w pełni oznaczało że musiałam się z nim zgodzić. Skinęłam,
-Zgadzam się.- pisnęłam, przedtem odchrząkając. -Tak, to byłoby wspaniałe.- udałam uśmiech, niepewna czy naprawdę myślałam w ten sposób.
Wieczór przebiegł szybko, głownie składał się z rozmów dorosłych o spotkaniach kościelnych lub o świadectwach szkolnych, które wydawały się być ostatnio gorącym tematem o którym słyszałam zbyt dużo razy.
Brad i jego rodzice właśnie wyszli, zostawiając moją mamę i tatę na górze dziwiących się, ponieważ powiedziałam im, że posprzątam ze stołu, przecież nie oczekiwaliby niczego mniej. Ryan zniknął w salonie oglądając jakiś program kryminalny podczas gdy Justin pozostał na swoim miejscu, obserwując mnie jak zbierałam talerze i sprzątałam stół.
-Na prawdę chcesz pójść na randkę z chłopcem z klubu zadania domowego?- zachichotał Justin przerywając milczenie, podejrzliwie unosząc brew. Zgaduję, że moje zachowanie wtedy nie doszło do skutku dla niego. Ostrożnie skinęłam głową, próbując zachować się tak bardzo przekonywająco jak mogłam być.
Wyśmiał, teatralnie przewracając oczami zanim zbliżył się do mnie, sprawiając że bicie mojego serca przyspieszyło, jednocześnie powodując że moje kolana stały się bezsilne.
-Naprawdę?- wychrypiał, zbliżając jego usta do mojego ucha po czym poczułam jego gorący oddech na mojej szyi, natychmiast sprawiając, że zamroziło mnie i przestałam robić to co wcześniej robiłam, serwetka zwisała bezwładnie w mojej ręce. Skinęłam ponownie, ale tym razem o wiele słabiej. Sunął swoim gorącym językiem po mojej wrażliwej części szyi, na co wydałam z siebie słyszalny jęk po czym całkiem uległam jego uroku. Jego zręczne dłonie zjeżdżały w dół mojej klatki piersiowej, podczas gdy śmigał od górnych guzików jego kciukiem i środkowym palcem aby je odpiąć. Przesunął palcami po szczycie moich piersi sprawiając, że mój oddech spadł po czym przełknęłam nerwowo ślinę.
-Cóż, nie wierzę tobie.- mrugnął ciągnąc mnie do niego, kiedy jego usta pochłonęły moje, bez pozwolenia jego język wślizgnął się do moich ust. Jego ręka powędrowała do mojego biodra, lekko się w niego wciskając a druga powędrowała do mojego tyłka, ściskając go delikatnie po czym inny słyszalny jęk wyleciał z moich ust.
Odepchnęłam go, przerażona na myśl moich rodziców będących tylko kilka metrów stąd. Ale to tylko odwróciło go na więcej, jak wydał z siebie gardłowy jęk, a jego oczy pociemniały z pożądania, po czym pociągnął mnie z powrotem do pocałunku- i tym razem (wstydliwie) nie zatrzymałam go.
Przymurował mnie do ściany, jego ręce zahaczały tyły moich ud podczas gdy poczułam jak w końcu uderzyłam w ścianę. Szarpnął jego biodrami do góry, na co wypuściłam z siebie mały jęk po czym jego usta znalazły moją szyję zostawiając tam kilka pocałunków otwartymi ustami, kiedy poczułam że moje kolana zmieniły się w galaretkę i wtem byłam wdzięczna, że mnie trzymał.
Bez ostrzeżenia moje nogi znowu odnalazły podłogę i wewnętrznie jęknęłam z przerażenia na to nieznane uczucie przez które moje nogi uginały się. Jego dłonie musnęły mój tyłek, potem opuścił dłoń muskając moje nogi po czym jego dłoń wsunęła się pod moją spódnicę docierając do moich majtek powodując, że moje serce zatrzymało się na krótką sekundę. Odnalazł linie na szczycie moich majtek, warknięcie opuściło jego usta, kiedy zahaczył kciukiem o nie, natychmiast sprawiając, że zaczęło mi się kręcić w głowie.
-Nie tutaj.- udało mi się pisnąć. Moja rodzina była na górze i ja zdecydowanie nie byłam gotowa na coś intymnego jak to. Jego dłonie zniknęły z moich majtek, na co odetchnęłam z ulgą. Odsunął się, żebyśmy mogli złapać oddech. Pobiegł ręką przez swoje włosy, dzięki czemu wyglądały jeszcze bardziej atrakcyjnie.
-Następnym razem,- uspokoił ze zmysłowym błyskiem w jego oczach, po czym jego usta pociągnęły się do głupkowatego uśmieszku. I jakoś wiedziałam, że miał to na myśli, nie był typem osoby, który się poddaje i te spojrzenie sprawiło, że moje ciało zadrżało.
-Wychodzę.- wychrypiał, nawilżając dolną wargę jego językiem. Językiem, który po prostu wcześniej był w moich ustach. Zarumieniłam się głęboko w myślach. -Do zobaczenia, pierwszaku.- zachichotał zanim zniknął z pola widzenia.
Wzięłam głęboki wdech, jak tylko usłyszałam, że główne drzwi się zamknęły. Właśnie zgodziłam się na randkę z Brad'em, a zaraz po tym obściskiwałam się z chłopakiem, który po pierwsze był starszy ode mnie, a po drugie był chłopakiem, którego mój tata z całą pewnością nie pochwala. Jeżeli to nie jest grzech, to za cholerę nie wiem co to jest.
no to niedługo randka Grace z Brad'em, jak myślicie pójdzie wszystko idealnie? czy coś lub może ktoś popsuję im wieczór? dowiecie się w następnym rozdziale.
dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze.
mam nadzieję, że będzie ich co raz więcej :)
a i jeszcze dzisiaj mijają 3 miesiące od 1 posta na tym blogu :)
a i jeszcze dzisiaj mijają 3 miesiące od 1 posta na tym blogu :)
Cudowny :) Justin jest najlepszy a z tą akcją jak sie zakrztusił wodą jak Brad spytał się o randke ja zrobiłam to samo tylko że herbatą. hahahha
OdpowiedzUsuńjejciu, nie lubie tego brada
OdpowiedzUsuńjustin w tym rozdziale>>>>>>
@lovemajuztin
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 !
OdpowiedzUsuńUhuhu xD było gorąco XD
OdpowiedzUsuńŚ W I E T N Y
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńBoże, współczuje jej tej randki, chociaż wiadomo że pojawi się tam Justin i ją z tego wybawi *o*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny.
Do następnego ! :*
naj !!♥
OdpowiedzUsuńHahaha reakcja justina :> cudowny jest :) czyżby Justin im przerwał randkę lub brad okaże sie jakimś napalencem i wcale nie będzie taki idealny ? Ale polecieli pod koniec *.* tez chce lol
OdpowiedzUsuńczekam na nowy i juz sie nie moge doczekać :) mam nadzieje że będzie w miarę szybko
super rozdzial,czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńJeju, Justin robi się chyba zazdrosny, ktoś tu się zakochuje hahaha :D Kocham to tłumaczenie ♥ Jeżeli będziesz miała jakieś problemy z tłumaczeniem albo mało czasu, mogę ci pomóc :))) ♥ @Sweet_lieber
OdpowiedzUsuńświetny♥ czyżby Justin miał im zniszczyć randkę?*.* nie mogę się doczekać!♥
OdpowiedzUsuńawww <33 Kocham to ! na pewno Justin coś wymyśli żeby zepsuć jej spotkanie z Brad'em ;D
OdpowiedzUsuńBoski *-* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Boski rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńświetny ! :D
OdpowiedzUsuńHahaha mega rozdział <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńomg potrzebuje więcej
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego ♡
OdpowiedzUsuńkolejny dawaj .! ♥
OdpowiedzUsuńświetne ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńAaaaa < 333 Justin pewnie zepsuje tą randkę :) I dobrze < 333 Ja chce już następny :)
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne reakcja Justina najlepsza ja zrobiłam tak samo haha.
OdpowiedzUsuń