20.05.2014

Thrills [12]

Grace's P.O.V

Jasne światło zebrało się przez szczelinę w moich zasłonach sprawiając, że moje oczy się otworzyły, próbując dostosować się do ostrego światła. Moja głowa pulsowała, a moje gardło było niesamowicie suche. Przetarłam oczy wierzchem moich dłoni po czym podniosłam się, zawroty głowy przejęły moje ciało, powodując że mocno zamknęłam oczy.
Odchrząknęłam, ponownie je otwierając - próbując zrozumieć dlaczego się tak czułam. Wspomnienia z ostatniej nocy wróciły z powrotem do mojego mózgu, na co moje usta ułożyły się w grymasie.
Ostatnią rzecz, którą pamiętałam to było to jak Justin się pojawił, a Kieran wyszedł.- co za nieporządny chłopak. Przysięgam, musiał coś dorzucić do mojego drinka. Wypiłam tylko dwie szklanki tego płynu, jak mogłam być tak pijana?
W moich ustach był okropny posmak, więc wyskoczyłam z łóżka, udając się do łazienki by umyć zęby. Po zrobieniu tego, zeszłam na dół próbując znaleźć Ryan'a, Justin'a - kogokolwiek. Na dole był kompletny bałagan. Było pełno kubków i kawałków śmieci porozrzucanych dookoła pokoju, a meble były teraz w innych miejscach. Jęknęłam w duchu, wiedząc że skończy się na tym, że będę jedyna która oczyści to miejsce.
Weszłam do kuchni, usadawiając siebie na stołku, po czym nalałam sobie szklankę wody, szybko wypijając ją do dna, gasząc moje pragnienie. 
-Wstałaś.- wychrypiał głos za mną. Justin wszedł głębiej pokoju, opierając się o kuchenny blat, ziewnięcie uciekło z jego ust. Był w samych bokserkach, jego włosy były rozczochrane i w nieładzie, a jego oczy otaczała czerwień. Ale nawet w tym stanie udało mu się wyglądać dobrze.
Moje policzki zaczerwieniły się lekko na jego w pół nagie ciało, czując się nieswojo przy nim będącym bez ubrań.
-Mhm.- wymamrotałam, kiwając głową. -Co się stało?-  zapytałam nieśmiało, pocierając tył mojej głowy, powodując, że wydał z siebie lekki chichot.
-Wymiotowałaś, umyłem się a potem położyłem do łóżka.- wyjaśnił z lekceważącym tonem w jego głosie. Wymiotowałam na przeciw niego? Jak bardzo atrakcyjnie - nie. To wyjaśnia mój okropny posmak w ustach, kiedy się obudziłam. 
-Oh, przepraszam - wyszeptałam, zakłopotana przez moje niedbałe zachowanie. Wydałam z ciebie słyszalne westchnienie, chowając moją głowę w dłoniach. -Już nigdy więcej nie będę pić.- jęknęłam. Justin uśmiechnął się wyraźnie rozbawiony przez to jak się czuję, na co spojrzałam na niego.
-To miejsce jest chlewem - mruknęłam, krzywiąc się po czym zeskanowałam wzrokiem cały pokój. Będę to czyścić godzinami. 
Następną słyszalną rzeczą, były kroki dudniące w dół schodów, po czym Ryan pojawił się w drzwiach, zmęczony wyraz maskował jego twarz, kiedy potarł swoją głowę ze znużeniem. 
-Kurwa mać.- przeklął sprawiając, że się skrzywiłam  – moja głowa pulsowała wyraźnie, jak wydałam z siebie słyszalne jęknięcie. -Co jest z tobą?- zapytał, podejrzliwie podnosząc swoje brwi. Poczułam jak fala ulgi wypełniła moje ciało – nie wiedział. 
-Nic, jestem po prostu zmęczona - zlekceważyłam, kłamiąc przez moje zęby po czym prawie niesłyszalny chichot wyleciał z ust Justin'a, sprawiając że spojrzałam na niego.
-Idę, obowiązki wzywają - powiedział Justin, strzelając mi dyskretne oczko po czym przybił piątkę z moim bratem, zanim bezszelestnie zniknął za drzwiami. Ryan rzucił czarny worek do śmieci w moją stronę, sprawiając że jęknęłam kiedy uderzyło to o moją klatkę piersiową. 
-Ja zrobię frontowy pokój*, a ty robisz kuchnię.- rozkazał przed zniknięciem, zostawiając mnie w pełni samą.
Zrobiłam mentalną notkę, żeby już nigdy nie pić – zwłaszcza nic z tych następstw. 

                                ____________________________________________

-Grace, podasz mi tą książkę?- głos mojego ojca przepłynął przez moje bębenki, po czym wypełniłam jego rozkaz. Obecnie byliśmy w kościele, moi rodzicie wrócili dość wcześnie tego ranka i na szczęście miałam jeden dzień na odpoczynek i mojego kaca już w pełni nie było.
Nabożeństwo zakończyło się pięć minut temu i teraz mój tata bezmyślnie rozmawiał ze znajomymi ludźmi podczas gdy siedziałam sama, próbując zabić czas kiedy znudzenie mnie dopadło. To jest to co robię w większość niedziel – więc przyzwyczaiłam się do tego teraz. Czasami Brad przychodził, ale dzisiaj widocznie nie było to mój szczęśliwy dzień, kiedy nie było go nigdzie widać.
Mój telefon za wibrował w kieszeni, sprawiając że omal nie wyskoczyłam ze swojej skóry, a mój tata posłał mi urożony wygląd. Szybko powiedziałam bezgłośne ''przepraszam'' po czym wysunęłam go z mojej kieszeni, a wiadomość wyświetliła się na moim ekranie.
Od: Justin
Spotkajmy się na zewnątrz, teraz.

Poczułam jak moje ciało się napięło, po czym przeczytałam wiadomość jeszcze raz po raz milionowy od chłopaka, który kilka dni temu widział mnie jak wymiotowałam (tak, wciąż byłam głęboko zawstydzona). Zmarszczyłam brwi spoglądając na mojego tatę, podczas gdy on nadal rozmawiał z ludźmi, jego miłe słowa pocieszały ich, kiedy spojrzałam na niego w respekcie. Może był surowy – ale uwierzcie mi, mógłby wygrać nagrodę na najmilszego faceta na tym świecie.
Bezgłośnie westchnęłam, kiedy śmigałam poprzez opcje w mojej głowie. Jestem pewna, że nie dowie się jeżeli się wymknę. Ale omijałam kościół zbyt dużo razy i moje sumienie zaczyna odczuwać poczucie winy. Mój telefon odezwał się po raz drugi i skrzywiłam się na jego niecierpliwość.

Od: Justin
Pośpiesz się.

Chciałam przekląć w odpowiedzi, ale to była kolejna zasada której mój tata przestrzegał. Bezgłośnie wstałam, wyślizgując się do wyjścia. Promienie słoneczne promieniowały w dół, na co przyłożyłam moją dłoń do moich oczu dla cienia, próbując znaleźć Justin'a. Mój wzrok zatrzymał się kiedy złapałam ten znajomy uśmieszek – Justin.
Podeszłam do niego, stając na przeciw.
-W końcu księżniczka przyszła - szyderczo stwierdził wysyłając mi figlarne spojrzenie. Zignorowałam jego okropny komentarz, kiedy moje oczy podążyły za niego, gdzie stał nowy, czarny, nieskazitelnie czysty motocykl, natychmiast sprawiając że mój żołądek się skręcał – i nie w dobry sposób. 
-Podoba ci się?- zapytał, jego oczy świeciły się z pasją, kiedy patrzył na to, co wydawało się być jego skarbem. 
-Nie, zdecydowanie nie - wykrzyknęłam. Mój ojciec ostrzegał mnie przed motocyklami – mówił, że były lekkomyślnymi rzeczami, które nie powinno być traktowane jako zabawki. Były pułapką śmierci i stałam z dala od nich tak daleko jak tylko było to możliwe.
-No weź, pozwól wziąć mi ciebie na przejażdżkę?- błagał, na co od razu energicznie potrząsnęłam głową.
-Nie ma mowy.- każdą sylabę wymówiłam wyraźnie, sprawiając że jego wargi uformowały się w niezadowoleniu, a oczy świeciły w błaganiu.
-Po prostu pomyśl o tym, jak o kolejnej lekcji.- wzruszył ramionami, kolejna lekcja - świetnie.
-Jak bezpieczne to jest.- zapytałam, podnosząc brwi, nawet  moje własne sumienie krzyczało na mnie za tą myśl, aby wsiąść na ta pułapkę śmierci.
-Mam ją od trzech lat i ani razu mnie nie zawiodła – jest całkowicie bezpieczna.- powiedział, sprawiając że zachichotałam z niego, nadającego jego motocyklowi płci.
-Nie jestem pewna - przyznałam nieśmiało, ostrożnie żując zębami moją dolną wargę, kiedy rozmyślałam nad opcjami w mojej głowie. Jego oczy pociemniały podczas gdy jego wargi uformowały się w dezaprobacie, po czym uciekł z nich ryk, pesząc mnie,
-Nie rób tego - skarcił, uwalniając moją dolną wargę jego kciukiem sprawiając, że się zarumieniłam.
-Przepraszam - mruknęłam bez entuzjazmu, niemal czując się zakłopotana, kiedy jego oczy świeciły z pożądania, strzelając mi mały uśmiech.
-Więc, jaka jest twoja odpowiedź?- zapytał, głupkowaty uśmieszek wpełzł na jego twarz. Poczułam, że nie wyraźnie skinęłam głową na co jego oczy zaświeciły się w rozbawieniu. Podał mi kask, po czym pomógł mi go założyć, potem (jak gentlemen) pomógł mi usiąść na tyle motoru, a następnie usiadł na przodzie.
Bez wahania ciasno owinęłam swoje ramiona wokół jego talii, nie ryzykowałam. Odpalił silnik powodując, że omal nie wyskoczyłam ze swojej skóry na ten ryk. To się nie skończy dobrze. Skrzywiłam się i natychmiast zamknęłam oczy nie chcąc widzieć drzew, które błyskawicznie mijaliśmy i jak moje życie przelatuje mi przed oczami. Udało mi się wykrztusić z siebie pisk, kiedy gorączkowo naciskał na pedał(?) zwiększając prędkość kiedy pędziliśmy jak strzała wyprzedzając cały ruch uliczny. Świst z motocyklu wypełnił moje bębenki i modliłam się, żeby nam się udało, bo jeśli Justin będzie prowadzić tak jak teraz to umrzemy.
Ścieśniłam uścisk na jego pasie, jak obawiałam się o swoje życie, wiatr chłostał moją nagą skórę, kiedy (na szczęście) zaczęliśmy zwalniać i zanim mogłam się dowiedzieć, tortura w końcu się zatrzymała. Szybko zeskoczyłam zdejmując kask, lękliwy wyraz maskował moją twarz, sprawiając że Justin uśmiechnął się w rozbawienia. 
-Widzisz, nie było tak źle - zarechotał, strzelając figlarny uśmieszek w moją stronę po czym moja szczęka opadała na jego śmiałość. Czy on żartuje, bo jeżeli mój umysł mówił mi prawdę to właśnie zniknęliśmy cholernie szybko, jest tego świadomy?
-Cy ty żartujesz?- wykrzyknęłam biegnąc dłonią przez włosy, po czym pokręciłam swoją głową w niedowierzaniu. -Prawie umarliśmy!- wykrzyknęłam z rozdrażnieniem, głęboko wydychając powietrze zanim rozciągnęłam mój wzrok nad otoczeniem. Było tam trochę nasypanego piasku i brzeg prowadzący do jeziora, woda była krystalicznie czysta – to wyglądało pięknie.
Przy wodzie leżał mała łódka, na co złączyłam moje brwi razem w błędzie, -To jest bezpieczne?- powtórzyłam zdanie z wcześniej, sprawiając że mnie zadrwił,
-Miło wiedzieć, że mi ufasz Butler,- zachichotał, dramatycznie przewracając swoimi oczami -Oczywiście, że jest bezpieczne,- dodał ze swoim znaczącym tonem w głosie.
-No dalej, żyj trochę - zachichotał, idąc przede mną w kierunku łódki, sprawiając że odzwierciedliłam jego działania i poszłam za nim. Wspiął się, chłopięcy uśmiech otynkował jego twarz, kiedy podał mi rękę od wewnętrznej strony. Nie chętnie złapałam ją, po czym pomógł mi dostać się na łódkę.
-Robiłeś już to kiedyś?- zapytałam ostrożnie, powodując że wysłał mi krótki ironiczny uśmiech.
-Oczywiście, kiedy miałem dziesięć lat,- wzruszył ramionami, ignorując to na co moje oczy wystrzeliły w błąd – świetnie.
Chwycił wiosło, umieścił go w wodzie po czym zaczął powoli przesuwać nas do wody, moje serce waliło szybko, obserwowałam go upewniając się czy rzeczywiście wiedział co robi i na szczęście w ciągu kilku minut byliśmy już na wodzie i niespodziewanie wydawało się, że robi całkiem dobrą robotę, nie sprawiając że wpadliśmy do lodowatej wody.
-Nie masz kamizelki ratunkowej, mój tata chcia.. - zaczęłam, ale natychmiast zostałam przerwana przez Justina.
-Czy ty robisz wszystko, co twój tata robi, nie obchodzi go to,- oby tylko.
-On oczekuję ode mnie dużo, z ocenami, ze wszystkim. Muszę być doskonała – dla jego reputacji - wyjaśniłam z urażonym tonem zamaskowanym w moim głosie.
-Wyglądasz całkowicie doskonale,- wymamrotał prawie niesłyszalnie, ale złapałam go i poczułam jak wzrosła temperatura w moich policzkach. Myślał, że byłam doskonała? Musiałam źle usłyszeć. -Ale Ryan nie jest Panem doskonałym.- stwierdził, na co moje ramiona gwałtownie opadły.
-Właśnie dlatego cała presja jest na mnie - mruknęłam nieco gorzko po czym skarciłam siebie za to zachowanie, nie mogłam winić Ryan'a. To była wina Justin'a, że zaangażował się do tego głupiego gangu. Ale znów, jeżeli Justin nie poznałby Ryan'a, nie byłoby mnie tutaj. Moje życie jest lepsze z Justin'em wokół, więc nie mam żadnych skarg.
-On nie może oczekiwać od ciebie, żebyś była doskonała za każdym razem, - Ale oczekuje – to jest ten problem. Wzruszyłam ramionami, bawiąc się rąbkiem mojej koszulki, zdenerwowanie skradało się do moich żyłach.
Powoli zatrzymał łódkę, wkładając wiosła do łódki po czym zwrócił całą swoją uwagę na mnie, sprawiając że wiłam się pod jego intensywnym spojrzeniem. Było tak spokojnie, tak cicho i to sprawiło, że moje zdenerwowanie wzrosło, wiedząc że byliśmy zupełnie sami.
Kopnął jego vans'y na bok, opierając swoje nogi o siedzenie z drugiej strony, ściskając mnie lekko po czym mały śmiech wyleciał z jego ust.
-Zawsze jesteś tak zdenerwowana,- wychrypiał, mocując jego oczy na mnie powodując, że moje serce zatrzepotało, jego oczy pociemniały z nieodgadnioną emocją, -Lubię to,- mruknął, przysuwając swoje ciało do mnie, jego usta były teraz tylko kilka centymetrów od moich, kiedy jego gorący oddech uderzył moje ucho, sprawiając że mój oddech słabnął.
Jego dłonie chwyciły za boki mojej twarzy po czym jego usta weszły w kontakt z moimi, jak złączył je na chwile razem w krótkim, słodkim pocałunku zanim odsunął się, rzucając mi głupkowaty uśmieszek, kiedy usiadł powrotem, zadowolony oczywiście z tego jak dotknięta byłam przez niego.
Słońce nagrzewało moją skórę i spokojny, łagodny widok był teraz dobrze widoczny – nie było wątpliwości, że to wyglądało pięknie.
-Przychodziłem tutaj kiedyś z moją rodziną,- Justin wyjaśnił, wskazując na piękny widok po czym głęboko zaczerpnął powietrza jakby przeżywał te szczęśliwe wspomnienie, które już nie istnieje, moje serce bolało na jego troskliwość.
-Rodziną?- zapytałam, znałam tylko jego matkę – nigdy nie wspominał o reszcie swojej rodziny. Jego twarz opadła, tworząc grymas na jego wcześniejszym uśmieszku sprawiając, że żałowałam tego pytania.
-Nie martw się,- mruknął, podrażnienie słyszalne w jego głosie.
Nieśmiało skinęłam głową, nie chcąc wywołać jego złą stronę, podczas gdy siedzieliśmy w milczeniu – ciesząc się widokiem i wylegiwaniem na słońcu. Lubiłam go, ale jak patrzyłam na niego teraz, mój umysł nabrał prędkości obserwując go. To było tak niesprawiedliwe jak był tak niewzruszony wszystkim, wydawało się że nie pozwala żadnej emocji wyjść na wierzch i to sprawiło, że zastanawiałam się co czuję o mnie.
Ale moja podświadomość mówiła mi, że nie czuje się w ten sam sposób co ja. Byłam tak bardzo zdezorientowana; bez ostrzeżenia wszedł smutno w moje życie i obrócił wszystko do góry nogami. Chłopak z którym w żadnym wypadku nie powinnam się zadawać, zmienił moje życie na lepsze niż mogłam sobie wyobrazić. I dziwnie, ale kochałam każdą sekundę tego.

 jeżeli chcecie wiedzieć kiedy będzie rozdział lub inne info dotyczące tego ff to stalkujcie mnie na tt (bestieber) albo na asku (link po lewej stronie)

mam do was prośbę, jak wiecie lub nie autorka tego ff nie dodawała nic od dłuższego czasu i nie wiem czy ma zamiar dokończyć to ff czy nie (smutno by było bo jest warte dokończenia) i pisałam do niej ale na tt też dawno jej nie było, nie wiem czy wchodzi tam tylko nic nie pisze, nie wiem
i mam do was prośbę, żeby każdy kto czyta to ff napisał tweet'a, coś w tym stylu:
" #PolishPeopleLoveWeaknessByManiacswag @maniacswagJBFF We love it, please keep writing, we can't wait for the next chapter " 
 obojętnie co, ja wam dałam tylko przykład, byle coś miłego, a jak wam się nie chce to chociaż ten hashtag +jej user.
Oczywiście do niczego nie zmuszam, jeżeli chcecie czytać dalej przygodę Grace & Justina to zróbcie to, a jak nie to już wasza sprawa.(oczywiście mi też zależy, ale sama nic nie zdziałam)

nie wiem jak z kolejnym rozdziałem, mam teraz w czwartek bierzmowanie, parę sprawdzianów, a w przyszłym tygodniu jadę na wycieczkę i do piątku mnie nie ma i nie wiem czy zdążę do tej niedzieli przetłumaczyć kolejny rozdział. Więc może się pojawić dopiero jakoś 31maj/1czerwiec. 

18 komentarzy:

  1. Cudowne tłumaczenie i cudowny rozdział :) kocham to ff :) /sirbizxzle

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieję że autorka zacznie pisać :c świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to, mam nadzieję, że autorka wciąż będzie to kontynuować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieje ze autorka bedzie dalej pisała, bo uwielbiam to ff. Jest takie cudowne :) kocham je czytać. czekam na następny :)
    @4everWithJus

    OdpowiedzUsuń
  5. aww <33 jeszcze trochę i powie że kocha Justina ;D to opowiadanie kojarzy mi się z "Szkołą Uczuć"

    OdpowiedzUsuń
  6. gfdgb hfdbghfdjgbhdfbghdfj <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne < 3 Czekam na następny < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudoo < 3 Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O rety, wspaniały rozdział! Hehe, Grace jest słodka, kiedy się tak wszystkiego boi. Ale całe szczęście Justin za wszelką cenę stara się przekonać ją, żeby zaczęła żyć. Współczuję Grace takiego ojca. Nie wiem właściwie, co bym zrobiła, gdyby mój tata był taki. Przecież ona nie ma normalnego życia, to straszne, że ona musi być dla niego doskonała.
    Dziękuję, że to tłumaczysz, wspaniałe opowiadanie. Jestem bardzo ciekawa, jak Justin z biegiem czasu będzie zmieniał Grace. Ona zasługuje na trochę wolności, którą dostaje przy Justinie. Nie mam tt więc nie napiszę do autorki, ale mam nadzieję, że będzie kontynuowała to opowiadanie ;*
    black-tears-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :) Ale Grace nadal jest nieśmiała :( Musi zacząć życ ^^ Czekam na następny / do_ur_thing

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały przy gorącej herbatce
    (jestem chora ;-;) i cudownie mi się to czytało, bo tłumaczysz je idealnie. Czekam na następny rozdział, ponieważ opowiadanie jest cudowne, więc nie wiem czego chcieć tu więcej. Chciałam Ci pogratulować :) Wiem, że czasami jest Ci bardzo ciężko w tłumaczeniu, ale mam nadzieję, że nie przestaniesz tego robić, bo świetnie Ci to idzie :) Dlatego ogłaszam, że zostaję stałą czytelniczką i nie zamierzam odejść :)
    Powodzenia xoxo

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam to tłumaczenie :* Czekam z niecierpliwością na każdy kolejny rozdział i nie mogę doczekać się tego, co zdarzy się teraz. Lubię każde zbliżenie Grace i Justina, lubię, kiedy ona się dla niego wymyka, jak udaję grzeczną dziewczynkę i idealną córeczkę. W końcu Justin zaczyna otwierać się przed nią a nie tylko próbuje zabrać jej niewinność (w każdym tego słowa znaczeniu). Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, tydzień spóźnienia! Należy się jakiś bonus dla nas za to czekanie XD Kocham Cię :*

    OdpowiedzUsuń