Grace’s P.O.V
- I pilnuj Ryan'a dla mnie.- ostrzegła ze słodkim tonem znajdującym się w jej głosie, podczas gdy delikatnie przewróciła swoimi oczami. Może był trzy lata starszy ode mnie, ale moi rodzicie ufali mi, że byłam o wiele bardziej odpowiedzialna, niż kiedykolwiek on mógł być.
-Nie martw się. Będę go pilnować. Nie przejmuj się.- uśmiechnęłam się do niej uspokajająco, kiedy zamknęłam bagażnik, po czym wsiadła na miejsce pasażera. Mój tata siedział już na miejscu kierowcy, silnik już odpalony – był dość niecierpliwy, to za mało powiedziane.
-Pa, dobrej zabawy.- uśmiechnęłam się promiennie, kiedy zamknęła drzwi a mój ojciec szybko odjechał. Kiedy wkrótce zniknęli mi oczu, wypuściłam z siebie słyszalne westchnienie, bojaźliwe uczucie opuściło moje ciało. Odwróciłam się na pięcie, wracając z powrotem do środka.
-Pojechali?- zapytał Ryan, natychmiast dopytując mnie, jak weszłam przez drzwi. Skinęłam, powiadamiając go na co chórem westchnęliśmy z ulgą. -Dobra, to wychodzę.- poinformował mnie, wstając i idąc w kierunku frontowych drzwi. Już wychodził? Co miałam zamiar robić?
-Wychodzisz?- wykrzyknęłam, wyrzucając moje ręce w powietrze. Więc to oznaczało, że będę przez cały dzień siedzieć w domu sama? Myślę, że mogłabym poprosić Brad'a o przyjście; musiał mi pomóc z moim zadaniem domowym z matematyki.
-Tak, idę zobaczyć się z chłopakami.- stwierdził, jakby to było oczywiste, dramatycznie wzruszając swoimi ramionami. -Wrócę później.- powiedział, otwierając frontowe drzwi i wychodząc, - I robię imprezę dziś wieczorem, więc będziesz musiała zostać w swoim pokoju.- krzyknął, przed zamknięciem drzwi za sobą, zostawiając mnie samą.
Cóż, dziś wieczorem będzie zabawnie - nie będzie. On był oczywiście zażenowany przez pierwszaka - swoją młodszą siostrę, ale znów Justin był w jego wieku i go to nie obchodziło, zwłaszcza nie kilka wieczorów temu. Moja twarz zaczerwieniła się tylko na tą myśl. Wciąż nie mogę uwierzyć, że popełniłam taki grzech; to przerażało mnie – bardzo.
Po prostu mam nadzieję, że moi rodzice się o tym nie dowiedzą - bo jeśli tak, to też dostanę zarzuty. Miałam być tą odpowiedzialną, więc jeżeli wiedzieli by, że pozwoliłam Ryan'owi zrobić imprezę, wtedy wybuchłoby całe piekło. Na litość boską, mam tylko piętnaście lat – nienawidzę tej odpowiedzialności, którą mam i tą całą presję, która codziennie spoczywa na moich barkach.
Udałam się z powrotem do kuchni, podnosząc mój telefon i wysyłając wiadomość do Brad'a, pytając czy chce przyjść. Odpisał w ciągu minuty, zgadzając się i mówiąc, że będzie za 10 minut. Chwyciłam moje książki od matematyki z góry, kładąc je na podłogę w salonie.
_________________________________________________________________________
-Więc, jeśli przeniesiesz trzy do drugiego równania, wyjdzie ci, że x równa się piętnaście.- Brad wyjaśnił mi, wskazując na stronę swoim ołówkiem, po czym wykonałam równanie w głowie, realizując, że tak właśnie się sumowało i że miał rację – zawsze ma rację.
-Oh, mam to.- stwierdziłam postrzegalnie, pocierając moją głowę, czując się trochę głupio. Miał zwyczaj, sprawiać że tak się czuję. Przetarłam złą odpowiedź, gumką na końcu mojego ołówka, zdmuchując śmieci po niej, po czym wpisałam prawidłową odpowiedź, piętnaście.
Brzdęk klucza odblokowującego drzwi wypełnił moje bębenki po czym moja głowa rozchwytała – Ryan był w domu. Oh chłopie.
Usłyszałam kilka kroków, podczas gdy słyszalne były również stłumione głosy, co oznaczało że nie był sam. Szybko modliłam się w duchu, mając nadzieję że Justin'a nie było nim. Rozkoszował się faktem, że ja i Brad robimy razem zadanie domowe (lub jak lubi to nazywać, klub pracy domowej) i nie byłam w nastroju na jego złośliwe komentarze.
Ryan wszedł pierwszy przez drzwi, potem kolejny chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam, a potem sam Pan Justin Bieber. Skręcałam się wewnątrz, przesuwając mój wzrok powrotem na tekst książki, kiedy udawałam, że jestem niewzruszona jego obecnością (którą zdecydowanie byłam)
-Klub pracy domowej jest dzisiaj?- Justin zapytał drwiąco, irytujący śmiech obecny w jego głosie, -Cholera, brakowało mi tego.- potrząsnął złośliwie głową, po czym gwałtownie opadł na kanapę, umieszczając jego nogi na stole (łamiąc zasadę, którą mój tata ściśle ustanowił wieki temu), po czym przerzucał kanały w telewizorze zmieniając na coś w rodzaju programu z gliniarzami.
-Próbujemy tu pracować.- jęknęłam, wypuszczając dźwięk irytacji podczas gdy Brad milczał. Inny chłopak, którego nigdy nie widziałam, dołączył do Justin'a na kanapie, ale utrzymując jego uwagę na mnie,
-Jestem Harvey, ty musisz być młodszą siostrą Butler'a co nie?- zapytał mnie, na co skinęłam.
-Jestem Grace, miło cię poznać.- przedstawiłam się grzecznie, z powrotem koncentrując się na moim podręczniku, próbując dokończyć resztę mojego zadania.
-Więc, odpowiedzią jest siedem?- zapytałam, wskazując na ostatnie pytanie.
-Masz to!- Brad uśmiechnął się do mnie i w duchu odetchnęłam z ulgą, w końcu to zrozumiałam.
-Dziękuję tak bardzo Brad.- podkreśliłam sylaby, dziękując mu i nagle czując się nieśmiała pod wzrokiem Justin'a.
-Nie ma za co, lepiej już pójdę, do zobaczenia Grace.- powiedział, dając mi mały pocałunek w polik zanim znikł za drzwiami. Poczułam, że moje policzki nabrały koloru na ten mały, nieznaczny dowód miłości.
-Czyżby rumienimy się przez tego kochasia?- Ryan wszedł do pokoju, chichot wylatywał z jego ust, kiedy usiadł na kanapie z paczką Doritos w ręce. Całkowicie zignorowałam komentarz, zmieniając temat,
-Więc, kiedy zostanę wygnana do mojego pokoju?- zapytałam, dramatycznie przewracając oczami, sprawiając że Justin zachichotał.
-Za około godzinę.- Ryan poinformował mnie. Spojrzałam na zegarek i właśnie minęła 6:30.
-Oh, no weź Butler, pozwól jej zostać.- chłopak, którego teraz znałam jako Harvey odezwał się, rzucając szeroki uśmiech w moją stronę i nie byłam pewna czy flirtował czy był po prostu miły. Mówię drugą opcję.
Co i mam oglądać jak Justin obraca się z większością dziewczyn, które się pojawią, nie dziękuję. Plus, nie pasowałabym dokładnie tam, byłam pierwszoklasistką, 'świętoszkiem i dziewczyną, która w całym swoim życiu była tylko raz na imprezie i wtedy nawet nie piłam. Nie żeby mi to przeszkadzało, alkohol nie interesuje mnie ani trochę.
Spakowałam moje książki, umieszczając je w moim folderze po czym udałam się na górę, by odłożyć je na swoje miejsce.
-Cokolwiek, możesz zostać.- mruknął Ryan podczas gdy wchodziłam po schodach, nie fatygowałam się nad odpowiedzią, po czym weszłam do swojego pokoju kładąc moje książki na biurko.
Usiadłam na łóżku, zaznaczając opcje w mojej głowie. Jaki był sens obecności na tej głupiej imprezie? Spędzałabym mój czas oglądając pijanych i obmacujących siebie nawzajem ludzi – nie dokładnie mój pomysł na zabawę.
Ale – byłby tam Justin. Znów potem nie byłam pewna czy to było dobrą czy złą rzeczą. Podeszłam do mojej szafy, szukając czegoś co mogłabym założyć. Ale z powodu surowości mojego taty, nie posiadałam na prawdę żadnych 'imprezowych' sukienek. Chociaż, moja mama przyniosła mi parę czarnych krótkich spodenek kilka miesięcy temu – które oczywiście mój ojciec zabronił mi nosić. Ale zastanawiałam się czy zatrzymała je? Szybko poszłam do pokoju moich rodziców, szukając dokładnie w ich szufladach, desperacko starając się je zlokalizować.
Sprawdziłam ostatnią szufladę, po czym moje ręce poczuły znajomy materiał; wyciągnęłam je by zobaczyć czarne szorty, które szukałam – bingo. Chwyciłam maskarę mojej mamy z jej toaletki zanim szybko wydostałam się z ich pokoju, zamykając za sobą drzwi i wchodząc do mojego pokoju.
Zdjęłam moje jeans'y, wsuwając na siebie szorty i dopasowując je do białego koronkowego topu. Szarpnęłam za gumkę od moich włosów pozwalając im opaść wokół mojej twarzy, kiedy starałam się wyglądać tak przyzwoicie jak tylko mogłam w lustrze. Widać było, że starałam się robić wrażenie na Justin'ie, ale nawet nie wiedziałam dlaczego to robiłam.
Sprawdzałam siebie w lustrze, wpatrując się w odbijający się obraz. Szorty były niesamowicie krótkie, Ryan dostanie drgawki, kiedy zobaczy mnie w nich i jestem pewna, że będzie kazał mi je zmienić – nie, że mam jeszcze coś innego do przebrania w mniej 'imprezowskim' stylu.
Odkręciłam maskarę, wyciągając patyczek i aplikując ją ostrożnie na moich rzęsach. Powtórzyłam tą czynność jeszcze parę razy zanim pomrugałam i skontrolowałam moją pracę w lustrze – wyglądało to całkiem przyzwoicie.
Dźwięk muzyki uderzał teraz przez sufit, wskazując że goście przybyli i poczułam jak mój brzuch skręcał się ze zdenerwowania. Może powinnam tu zostać – jestem pewna, że udałoby mi się znaleźć jakieś zadanie domowe do zrobienia. Wyrzuciłam moje myśli z głowy i zanim mogłam się o tym przekonać, szybko wyszłam z pokoju udając się na dół.
Ludzie byli już rozsiani po cały domu, niektórzy tańczyli razem (raczej prowokacyjnie), niektórzy opróżniali małe, plastikowe, czerwone kubeczki i bałam się pomyśleć co zawierają. Wszystko co wiedziałam, to to że na pewno ich nie będę piła.
Wtapiałam się szybko pomiędzy ludźmi. Starając się jak tylko mogłam, nie uderzyć w żadnego z nich, bojąc się, że coś złego mogłoby się stać lub może to było sumienie mojego taty, który krzyczał na mnie w mojej głowie.
-Butler, tutaj jes- cholera.- wykrzyknął Justin, jego oczy poszerzyły się podczas gdy jego szczęka opadła, formując usta w małe 'o'. I to był pierwszy raz, kiedy widziałam go zbitego z tropu przez nic – cóż, to jest zwrot do książek.
-Wyglądasz gorąco,- stwierdził szczerze sprawiając, że słaby rumieniec wpełzł na moje policzki, -I twoje włosy są rozpuszczone.- uśmiechnął się złośliwie,jego oczy zaświeciły się z rozbawieniem, wyraźnie zadowolony że w końcu posłuchałam jego rozkazów. Jego ręka znalazła moje włosy, po czym na jednym z jego palców zawinął ich kosmyk, uważnie koncentrując jego oczy na mnie.
-Justin.- mrukliwy głos doszedł z tyłu. Dziewczyna, która wyglądała nieco znajomo, pojawiła się obok Justin'a, jej wypielęgnowane paznokcie sugestywnie gładziły jego ramię, mały grymas pojawił eis na końcach jej ust, kiedy wpatrywała się uważnie w Justin'a.
-Kendra.- Justin przywitał się, niepewny ton w jego głosie. Kendra – on była tą dziewczyną, która była na imprezie w domu Justin'a. Wielokrotnie przycisnęła swoje wargi do szyi Justin'a. W duchu przewróciłam oczami na jej tandetny strój i przylepne zachowanie.
-Do zobaczenia pierwszaku.- Justin posłał ukłon w moją stronę, zanim zniknął z Kendrą – zostawiając mnie samą.
Wypuściłam z siebie słyszalne westchnienie, to było mniej niż pięć minut a Justin już mnie porzucił. Moje oczy snuły się przez pokój, gdzie niezliczona liczba dziewczyn i chłopaków ocierała się o siebie, podczas gdy stałam w kącie z ponurym wyrazem maskującym moją twarz.
-Musisz być młodszą siostrą Butler'a.- głos odezwał się obok mnie. Co to było, że wszyscy zwracali się do mnie jako młodsza siostra Ryan'a, to było na pograniczu z irytacją.
Rzuciłam moją głowę do góry, aby zobaczyć wysokiego chłopaka z czarnymi, postawionymi do góry włosami. Jego oczy był krystalicznie niebieskie i mały uśmiech grał na jego ustach. Dobrze wyglądał, nie jak Justin-dobrze-wyglądający, ale nadal dobrze wyglądał.
-Jestem Kieran.- przedstawił się, rzucając szeroki uśmiech w moją stronę.
-Grace.- odpowiedziałam grzecznie, zwracając uśmiech. Połowa mnie chciała, żeby mnie zostawił samą, nie chcąc natykać się na tą niezręczną rozmowę. Ale druga połowa była wdzięczna, że miałam teraz jakieś towarzystwo. Trzymał w rękach dwa czerwone kubki, uprzejmie oferując mi drinka. Ale od razu odmówiłam wiedząc, że Ryan nie chciałby abym piła.
-No weź, to jest tylko jeden drink. Nie możesz być święta cały czas.- wykpił, ukryty ton w jego głosie, co spowodowało, że musiałam to przemyśleć. Ale czy jeden drink na prawdę mógł zranić? Nie mam nic lepszego do roboty, Justin zniknął i miałam wrażenie, że nie wróci w najbliższym czasie.
-Tylko jeden.- ostrzegłam, biorąc czerwony kubek od niego i niechętnie biorąc łyka. Płyn wypalił mój język, po czym spłynął w dół mojego gardła, nieznajome uczucie przebiegło przez moje ciało. Powtórzyłam czynność, kiedy przyzwyczaiłam się do palącego smaku.
Ryan wszedł pierwszy przez drzwi, potem kolejny chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam, a potem sam Pan Justin Bieber. Skręcałam się wewnątrz, przesuwając mój wzrok powrotem na tekst książki, kiedy udawałam, że jestem niewzruszona jego obecnością (którą zdecydowanie byłam)
-Klub pracy domowej jest dzisiaj?- Justin zapytał drwiąco, irytujący śmiech obecny w jego głosie, -Cholera, brakowało mi tego.- potrząsnął złośliwie głową, po czym gwałtownie opadł na kanapę, umieszczając jego nogi na stole (łamiąc zasadę, którą mój tata ściśle ustanowił wieki temu), po czym przerzucał kanały w telewizorze zmieniając na coś w rodzaju programu z gliniarzami.
-Próbujemy tu pracować.- jęknęłam, wypuszczając dźwięk irytacji podczas gdy Brad milczał. Inny chłopak, którego nigdy nie widziałam, dołączył do Justin'a na kanapie, ale utrzymując jego uwagę na mnie,
-Jestem Harvey, ty musisz być młodszą siostrą Butler'a co nie?- zapytał mnie, na co skinęłam.
-Jestem Grace, miło cię poznać.- przedstawiłam się grzecznie, z powrotem koncentrując się na moim podręczniku, próbując dokończyć resztę mojego zadania.
-Więc, odpowiedzią jest siedem?- zapytałam, wskazując na ostatnie pytanie.
-Masz to!- Brad uśmiechnął się do mnie i w duchu odetchnęłam z ulgą, w końcu to zrozumiałam.
-Dziękuję tak bardzo Brad.- podkreśliłam sylaby, dziękując mu i nagle czując się nieśmiała pod wzrokiem Justin'a.
-Nie ma za co, lepiej już pójdę, do zobaczenia Grace.- powiedział, dając mi mały pocałunek w polik zanim znikł za drzwiami. Poczułam, że moje policzki nabrały koloru na ten mały, nieznaczny dowód miłości.
-Czyżby rumienimy się przez tego kochasia?- Ryan wszedł do pokoju, chichot wylatywał z jego ust, kiedy usiadł na kanapie z paczką Doritos w ręce. Całkowicie zignorowałam komentarz, zmieniając temat,
-Więc, kiedy zostanę wygnana do mojego pokoju?- zapytałam, dramatycznie przewracając oczami, sprawiając że Justin zachichotał.
-Za około godzinę.- Ryan poinformował mnie. Spojrzałam na zegarek i właśnie minęła 6:30.
-Oh, no weź Butler, pozwól jej zostać.- chłopak, którego teraz znałam jako Harvey odezwał się, rzucając szeroki uśmiech w moją stronę i nie byłam pewna czy flirtował czy był po prostu miły. Mówię drugą opcję.
Co i mam oglądać jak Justin obraca się z większością dziewczyn, które się pojawią, nie dziękuję. Plus, nie pasowałabym dokładnie tam, byłam pierwszoklasistką, 'świętoszkiem i dziewczyną, która w całym swoim życiu była tylko raz na imprezie i wtedy nawet nie piłam. Nie żeby mi to przeszkadzało, alkohol nie interesuje mnie ani trochę.
Spakowałam moje książki, umieszczając je w moim folderze po czym udałam się na górę, by odłożyć je na swoje miejsce.
-Cokolwiek, możesz zostać.- mruknął Ryan podczas gdy wchodziłam po schodach, nie fatygowałam się nad odpowiedzią, po czym weszłam do swojego pokoju kładąc moje książki na biurko.
Usiadłam na łóżku, zaznaczając opcje w mojej głowie. Jaki był sens obecności na tej głupiej imprezie? Spędzałabym mój czas oglądając pijanych i obmacujących siebie nawzajem ludzi – nie dokładnie mój pomysł na zabawę.
Ale – byłby tam Justin. Znów potem nie byłam pewna czy to było dobrą czy złą rzeczą. Podeszłam do mojej szafy, szukając czegoś co mogłabym założyć. Ale z powodu surowości mojego taty, nie posiadałam na prawdę żadnych 'imprezowych' sukienek. Chociaż, moja mama przyniosła mi parę czarnych krótkich spodenek kilka miesięcy temu – które oczywiście mój ojciec zabronił mi nosić. Ale zastanawiałam się czy zatrzymała je? Szybko poszłam do pokoju moich rodziców, szukając dokładnie w ich szufladach, desperacko starając się je zlokalizować.
Sprawdziłam ostatnią szufladę, po czym moje ręce poczuły znajomy materiał; wyciągnęłam je by zobaczyć czarne szorty, które szukałam – bingo. Chwyciłam maskarę mojej mamy z jej toaletki zanim szybko wydostałam się z ich pokoju, zamykając za sobą drzwi i wchodząc do mojego pokoju.
Zdjęłam moje jeans'y, wsuwając na siebie szorty i dopasowując je do białego koronkowego topu. Szarpnęłam za gumkę od moich włosów pozwalając im opaść wokół mojej twarzy, kiedy starałam się wyglądać tak przyzwoicie jak tylko mogłam w lustrze. Widać było, że starałam się robić wrażenie na Justin'ie, ale nawet nie wiedziałam dlaczego to robiłam.
Sprawdzałam siebie w lustrze, wpatrując się w odbijający się obraz. Szorty były niesamowicie krótkie, Ryan dostanie drgawki, kiedy zobaczy mnie w nich i jestem pewna, że będzie kazał mi je zmienić – nie, że mam jeszcze coś innego do przebrania w mniej 'imprezowskim' stylu.
Odkręciłam maskarę, wyciągając patyczek i aplikując ją ostrożnie na moich rzęsach. Powtórzyłam tą czynność jeszcze parę razy zanim pomrugałam i skontrolowałam moją pracę w lustrze – wyglądało to całkiem przyzwoicie.
Dźwięk muzyki uderzał teraz przez sufit, wskazując że goście przybyli i poczułam jak mój brzuch skręcał się ze zdenerwowania. Może powinnam tu zostać – jestem pewna, że udałoby mi się znaleźć jakieś zadanie domowe do zrobienia. Wyrzuciłam moje myśli z głowy i zanim mogłam się o tym przekonać, szybko wyszłam z pokoju udając się na dół.
Ludzie byli już rozsiani po cały domu, niektórzy tańczyli razem (raczej prowokacyjnie), niektórzy opróżniali małe, plastikowe, czerwone kubeczki i bałam się pomyśleć co zawierają. Wszystko co wiedziałam, to to że na pewno ich nie będę piła.
Wtapiałam się szybko pomiędzy ludźmi. Starając się jak tylko mogłam, nie uderzyć w żadnego z nich, bojąc się, że coś złego mogłoby się stać lub może to było sumienie mojego taty, który krzyczał na mnie w mojej głowie.
-Butler, tutaj jes- cholera.- wykrzyknął Justin, jego oczy poszerzyły się podczas gdy jego szczęka opadła, formując usta w małe 'o'. I to był pierwszy raz, kiedy widziałam go zbitego z tropu przez nic – cóż, to jest zwrot do książek.
-Wyglądasz gorąco,- stwierdził szczerze sprawiając, że słaby rumieniec wpełzł na moje policzki, -I twoje włosy są rozpuszczone.- uśmiechnął się złośliwie,jego oczy zaświeciły się z rozbawieniem, wyraźnie zadowolony że w końcu posłuchałam jego rozkazów. Jego ręka znalazła moje włosy, po czym na jednym z jego palców zawinął ich kosmyk, uważnie koncentrując jego oczy na mnie.
-Justin.- mrukliwy głos doszedł z tyłu. Dziewczyna, która wyglądała nieco znajomo, pojawiła się obok Justin'a, jej wypielęgnowane paznokcie sugestywnie gładziły jego ramię, mały grymas pojawił eis na końcach jej ust, kiedy wpatrywała się uważnie w Justin'a.
-Kendra.- Justin przywitał się, niepewny ton w jego głosie. Kendra – on była tą dziewczyną, która była na imprezie w domu Justin'a. Wielokrotnie przycisnęła swoje wargi do szyi Justin'a. W duchu przewróciłam oczami na jej tandetny strój i przylepne zachowanie.
-Do zobaczenia pierwszaku.- Justin posłał ukłon w moją stronę, zanim zniknął z Kendrą – zostawiając mnie samą.
Wypuściłam z siebie słyszalne westchnienie, to było mniej niż pięć minut a Justin już mnie porzucił. Moje oczy snuły się przez pokój, gdzie niezliczona liczba dziewczyn i chłopaków ocierała się o siebie, podczas gdy stałam w kącie z ponurym wyrazem maskującym moją twarz.
-Musisz być młodszą siostrą Butler'a.- głos odezwał się obok mnie. Co to było, że wszyscy zwracali się do mnie jako młodsza siostra Ryan'a, to było na pograniczu z irytacją.
Rzuciłam moją głowę do góry, aby zobaczyć wysokiego chłopaka z czarnymi, postawionymi do góry włosami. Jego oczy był krystalicznie niebieskie i mały uśmiech grał na jego ustach. Dobrze wyglądał, nie jak Justin-dobrze-wyglądający, ale nadal dobrze wyglądał.
-Jestem Kieran.- przedstawił się, rzucając szeroki uśmiech w moją stronę.
-Grace.- odpowiedziałam grzecznie, zwracając uśmiech. Połowa mnie chciała, żeby mnie zostawił samą, nie chcąc natykać się na tą niezręczną rozmowę. Ale druga połowa była wdzięczna, że miałam teraz jakieś towarzystwo. Trzymał w rękach dwa czerwone kubki, uprzejmie oferując mi drinka. Ale od razu odmówiłam wiedząc, że Ryan nie chciałby abym piła.
-No weź, to jest tylko jeden drink. Nie możesz być święta cały czas.- wykpił, ukryty ton w jego głosie, co spowodowało, że musiałam to przemyśleć. Ale czy jeden drink na prawdę mógł zranić? Nie mam nic lepszego do roboty, Justin zniknął i miałam wrażenie, że nie wróci w najbliższym czasie.
-Tylko jeden.- ostrzegłam, biorąc czerwony kubek od niego i niechętnie biorąc łyka. Płyn wypalił mój język, po czym spłynął w dół mojego gardła, nieznajome uczucie przebiegło przez moje ciało. Powtórzyłam czynność, kiedy przyzwyczaiłam się do palącego smaku.
Justin's P.O.V
Wymknąłem się z pokoju, kiedy zostawiłam Kendrę by się przebrała. Tak – właśnie pieprzyłem ją w toalecie, ale ona nie miała klasy i na pewno nie obchodziło ją gdzie to zrobiliśmy. Trochę alkoholu, pod którego wpływem byłem, właśnie opuścił mój organizm i czułem się dziwnie trzeźwy – nie coś, co zazwyczaj czuje na imprezach.
Udałem się w dół po schodach, próbując znaleźć Grace i upewniając się, że nie wpadła w żadne kłopoty. Nie to, że mogłaby – on była najbardziej odpowiedzialną dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem. Moje oczy skanowały cały pokój, desperacko próbując ją znaleźć, moje dłonie spociły się na myśl że nie jestem w stanie jej zobaczyć.
Wszedłem głębiej do pokoju, unikając niezliczone dziewczyny które krzyczały aby zwrócić moją uwagę. I w końcu zauważyłem ją siedzącą na stołku, nieznany wyraz maskował jej twarz – nie wyglądała jak ona sama. Wyglądała ekstremalnie gorąco dzisiaj, jej szorty były niezwykle krótkie, a jej top mocno pokazywał jej idealną figurę.
Mój wzrok przesunął się na osobę, która była obok niej i moja szczęka od razu opadła, moje oczy pociemniały, sprawiając że widziałem czerwień. Kieran Spears stał obok niej, dzięki czemu moja krew natychmiast się gotowała. Był notorycznie znany za wykorzystywanie dziewczyn kiedy były odurzone i niedomyślne. To było teraz oczywiste, że Grace piła, ale pytanie na końcu mojego języka było – dlaczego?
Była nieugięta by nie przyjąć mojej oferty picia, więc dlaczego przyjęła jego? Nieznajome uczucie zabolało w moim brzuchu i nie mogłem ustalić co to było – może zazdrość? Ale to nie mogło być to – nie miałem uczuć do niej, więc to musiało być coś innego.
Zlekceważyłem to, krocząc w ich kierunku, szczęka Kieran'a opadła kiedy jego oczy wylądowały na mnie, niepokojący wyraz wkroczył na jego twarz, po czym przeklął pod nosem.
-Kieran,- przywitałem się, mój głos przeciął się kiedy zmrużyłem oczy na niego. -Biorę Grace.- stwierdziłem, złość słyszalna w moim głosie, po czym skinął i szybko zniknął z pola widzenia. Zwróciłem moją uwagę na Grace i nie mogłem nic poradzić, ale sądzę że wyglądała oszałamiająco. Jej włosy opadały wokół twarzy, kiedy zachichotała na mnie.
-Jesteś na mnie- zły- Justin?- czknęła wypuszczając mały chichot, kiedy jej głos zacinał się, wskazując że była kompletnie pijana. Westchnienie ulgi ogarnęło mnie, kiedy zdałem sobie sprawę, że znalazłem ją zanim Kieran byłby w stanie wykorzystać swój zły sposób na nią.
Mruczałem pod nosem, biegnąc dłonią przez moje włosy, próbując zadecydować co zrobić. Usiadła wesoło na stołku, co jakiś czas przesuwając się co oznaczało że musiałem z powrotem umieszczać ją na nim żeby nie spadła. Muzyka wciąż głośno grała i ona traciła swoją koncentrację, jej powieki opadały ciężko.
Uniosłem ją ze stołka, układając jej ręce na moją szyję po czym przeniosłem ją przez tłum ludzi. Światła były jaśniejsze w korytarzu, sprawiając że jej oczy otworzyły się i zamknęły na kilka sekund, kiedy jej tęczówki przyzwyczaiły się do nieznanego światła. Pobiegłem na górę, zanosząc ją do jej sypialni i umieszczając ją w dół, na jej miękkim materacu.
-Ten top jest swędzący,- wymamrotała zahaczając palcami o rąbek swojego top'u, kiedy miała zamiar go zdjąć. Szybko położyłem ręce na jej, powstrzymując ją od tego.
-Jeżeli nie chcesz, żebym w tej sekundzie pieprzył cię do upadłego to proponuję, żebyś tego nie robiła.- mruknąłem sprawiając, że jej oczy otworzył się szeroko po czym znajomy rumieniec wpełzł na jej policzki. Zostawiłem ją na łóżku, jak przeszukiwałem szuflady by znaleźć jakąś pidżamę. Ustaliłem, że dam jej jakiś luźny, biały t-shirt i parę dresowych spodni.
Wstała biorąc ode mnie ciuchy zanim straciła równowagę z powodu jej zawrotów głowy. Szybko złapałem ją, upewniając się że nie uderzyła o podłogę. Spojrzała na mnie przez jej wydłużone rzęsy, chichot uciekł z jej ust, jak pokręciłem głową w niedowierzaniu.
-Czy moż- czy możesz mi pomóc?- powiedziała niewyraźnie, kiedy położyłem ją z powrotem na łóżko, upewniając się, że teraz była stabilna. Zacisnąłem mocno oczy próbując wyobrazić sobie nic innego, jak jej zmysłowe ciało. Skinąłem podnosząc i przekładając przez głowę jej top, odsłaniając jej czarny stanik. Szybko odciągnąłem mój wzrok, próbując stłumić moje bezczelne myśli. Odpiąłem jej szorty i zsunąłem je w dół jej nóg.
Warknięcie wydobyło się z moich ust na widok jej ciała. Wziąłem głęboki wdech starając się zachować spokój i próbując przypomnieć sobie jak złe to było, byłem cholernie pewien, że nie byłem Kieran'em i chciałem, żeby była gotowa i świadoma, kiedy ją pieprzyłem. Szybko wsunąłem dresy na jej nogi i włożyłem koszulkę przez jej głowę, westchnąłem z ulgą kiedy w końcu była w pełni ubrana.
Jej twarz nagle zbladła, a jej brwi zmarszczyły się razem,
-Źle się cz-czuję- jęknęła, jej dłoń poleciała na brzuch po czym pobiegła do łazienki. Szybko poszedłem za nią, podczas gdy ona pochylała się nad toaletą.
Chwyciłem jej włosy, szukając gumki do nich która leżała z boku, wiążąc je, żeby mogła się wypróżnić. To było raczej ironiczne, zwykle zdejmowałem jej gumkę z włosów, a nie je wiązałem.
Następny dźwięk jaki usłyszałem, to była ona wymiotująca do toalety, sprawiając że lekko się wzdrygnąłem. Zlekceważyłem to uczucie, biorąc kilka chusteczek i wycierając jej usta. Dlaczego odchodziłem o moich sposobów by zrobić to dla niej było zagadką. Normalnie na myśl o wymiotującej dziewczynie, uciekałem miliony mil dalej.
Osunęła się na podłodze w łazience, po czym schowała twarz w kolanach. Usiadłem obok niej, pocierając jej plecy kiedy wydała z siebie mały szloch, dzięki czemu moje serce zabolało do pewnego stopnia. Umieściłem ją na moich kolanach, jej twarz schowana w moich ramionach, podczas gdy nadal kontynuowałem pocieranie jej pleców w kojący sposób.
Po kilku minutach wstałem, podnosząc ją ze sobą po czym wyszedłem z łazienki. Podniosłem kołdrę z powrotem kładąc ją na łóżku. Owinąłem ją kołdrą, jej oczy zamknęły się powoli, kiedy umieściłem mały, ociągający się pocałunek na jej czole. Wyłączyłem światło zanim zamknąłem za sobą drzwi udając się na dół na imprezę.
-Ten top jest swędzący,- wymamrotała zahaczając palcami o rąbek swojego top'u, kiedy miała zamiar go zdjąć. Szybko położyłem ręce na jej, powstrzymując ją od tego.
-Jeżeli nie chcesz, żebym w tej sekundzie pieprzył cię do upadłego to proponuję, żebyś tego nie robiła.- mruknąłem sprawiając, że jej oczy otworzył się szeroko po czym znajomy rumieniec wpełzł na jej policzki. Zostawiłem ją na łóżku, jak przeszukiwałem szuflady by znaleźć jakąś pidżamę. Ustaliłem, że dam jej jakiś luźny, biały t-shirt i parę dresowych spodni.
Wstała biorąc ode mnie ciuchy zanim straciła równowagę z powodu jej zawrotów głowy. Szybko złapałem ją, upewniając się że nie uderzyła o podłogę. Spojrzała na mnie przez jej wydłużone rzęsy, chichot uciekł z jej ust, jak pokręciłem głową w niedowierzaniu.
-Czy moż- czy możesz mi pomóc?- powiedziała niewyraźnie, kiedy położyłem ją z powrotem na łóżko, upewniając się, że teraz była stabilna. Zacisnąłem mocno oczy próbując wyobrazić sobie nic innego, jak jej zmysłowe ciało. Skinąłem podnosząc i przekładając przez głowę jej top, odsłaniając jej czarny stanik. Szybko odciągnąłem mój wzrok, próbując stłumić moje bezczelne myśli. Odpiąłem jej szorty i zsunąłem je w dół jej nóg.
Warknięcie wydobyło się z moich ust na widok jej ciała. Wziąłem głęboki wdech starając się zachować spokój i próbując przypomnieć sobie jak złe to było, byłem cholernie pewien, że nie byłem Kieran'em i chciałem, żeby była gotowa i świadoma, kiedy ją pieprzyłem. Szybko wsunąłem dresy na jej nogi i włożyłem koszulkę przez jej głowę, westchnąłem z ulgą kiedy w końcu była w pełni ubrana.
Jej twarz nagle zbladła, a jej brwi zmarszczyły się razem,
-Źle się cz-czuję- jęknęła, jej dłoń poleciała na brzuch po czym pobiegła do łazienki. Szybko poszedłem za nią, podczas gdy ona pochylała się nad toaletą.
Chwyciłem jej włosy, szukając gumki do nich która leżała z boku, wiążąc je, żeby mogła się wypróżnić. To było raczej ironiczne, zwykle zdejmowałem jej gumkę z włosów, a nie je wiązałem.
Następny dźwięk jaki usłyszałem, to była ona wymiotująca do toalety, sprawiając że lekko się wzdrygnąłem. Zlekceważyłem to uczucie, biorąc kilka chusteczek i wycierając jej usta. Dlaczego odchodziłem o moich sposobów by zrobić to dla niej było zagadką. Normalnie na myśl o wymiotującej dziewczynie, uciekałem miliony mil dalej.
Osunęła się na podłodze w łazience, po czym schowała twarz w kolanach. Usiadłem obok niej, pocierając jej plecy kiedy wydała z siebie mały szloch, dzięki czemu moje serce zabolało do pewnego stopnia. Umieściłem ją na moich kolanach, jej twarz schowana w moich ramionach, podczas gdy nadal kontynuowałem pocieranie jej pleców w kojący sposób.
Po kilku minutach wstałem, podnosząc ją ze sobą po czym wyszedłem z łazienki. Podniosłem kołdrę z powrotem kładąc ją na łóżku. Owinąłem ją kołdrą, jej oczy zamknęły się powoli, kiedy umieściłem mały, ociągający się pocałunek na jej czole. Wyłączyłem światło zanim zamknąłem za sobą drzwi udając się na dół na imprezę.
nie wiem czemu wstawiłam ten rozdział dzisiaj, bo nie jestem zbytnio zachwycona komentarzami pod ostatnim no ale nic
do następnego
boże jego uśmiech omg moge umierać ashdgjdsfsd
https://t.co/jzm0GFQGkp
Okey więc teraz czas na mój "wywód" przeczytałam prawie całe FF po angielsku bo nie mogłam się doczekać i muszę powiedzieć, że znalazłaś naprawdę świetne opowiadanie do tłumaczenia, autorka ma wielką wyobraźnię jak dla mnie, ale coś mnie niepokoi.... Otóż już straaaaaasznie długo nie dodawała rozdziału, czy masz z nią może jakiś kontakt? Może jeżeli zobaczyłaby ile osób w Polsce to czyta postanowiła dokończyć tą historię? Jeśli chodzi o tłumaczenie...cóż FF które ja tłumacze ma jeszcze 4 rozdziały i później musimy czekać i tutaj mam do ciebie pytanie czy może prośbę jeśli kiedykolwiek potrzebowałabyś pomocy przy blogu jestem chętna do pomocy, koleżanka musi zawsze sprawdzać moje rozdziały ale podobno nie jest złe ;)
OdpowiedzUsuńTeraz co do rozdziału.... Justin zostaje Justin'em ale robi się coraz inny pod względem Grace i to mi się podoba. Jednak chujowo że zostawił ją tylko po to żeby iść kogoś przelecieć ..
@agatorek29
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńWow w Justinie budzą się jakieś uczucia do Grace :)
OdpowiedzUsuńCzekam na to z niecierpliwością. Rozdział świetny :)
@ameneris
uwielbiam to <3 opiekuńczy Justin jest słodki ;)
OdpowiedzUsuń@kasq_00
Gekjhgeuhiuegbr piękny rozdział <3 Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńopiekuńczy justin jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuńczekam na nn ♡
@lovemajuztin
Rozdział jest naprawdę świetny i słodki ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe gdyby Justin nie wszedł To co Kieran by zrobił z Grace ...Ale jak on mógł ją zostawić dla Kendry ugh..A poza tym nie dziwię się Grace że wkurza ją to żr nazywają ją pierwszakiem i młodszą siostrą bo kurde ile można ?!!! Skończyłam mój wywód :) Rozdział mega i czekam na kolejny :*
dbjhsdbjbsd <33 Fantastyczny rozdział !!;* Justin taki Kochany awww<#
OdpowiedzUsuńto ff jest genialne *_*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział / sirbizxzle
OdpowiedzUsuńsuper :D
OdpowiedzUsuńJwjndjdune kocham <3 i czekam na nn
OdpowiedzUsuńmyślałam że ją Justin przeleci albo cuś :D
OdpowiedzUsuńJeju, jaki słodki ❤️❤️❤️ Chcę już następny :>
OdpowiedzUsuńawww Justin taki opiekuńczy, uwielbiam to! świeeeeetny!♥
OdpowiedzUsuńchisnxixs słodki! czekam na następny, dodawaj jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńJejku, on jest taki kochany awww *.* @forevermindSWAG
OdpowiedzUsuńboski, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCudooo <3 Chce nastepny :-)
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy dotychczasowo rozdział EVER!
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział! Justin powoli zaczyna coś czuć do Grace, czy tylko mi się wydaje ?
OdpowiedzUsuńDo następnego
Jeeeju, ten Ryan też jej dogryza hahaha, nie dość, że jest taki Justin, to jeszcze jej brat. No biedna Grace. Ale to fajne jest, jak ona się tak zawstydza. Taka niewinna, mała dziewczynka, całkiem inna niż jej braciszek. Ten rozdział pod wieloma względami mnie zaskoczył. Po pierwsze, nie sądziłam, że Ryan pozwoli Grace zostać na imprezie no i że nie będzie jej stale kontrolował. A Justin... Nie no brak słów. Jego ostatniego podejrzewałabym o taką opiekuńczość. No tak cudownie zaopiekował się Grace, że aż sam mi się uśmiech wkrada na usta. Bardziej sądziłam, że będzie chciał ją wykorzystać, a tu proszę jaka miła niespodzianka. I na dodatek jeszcze ją przebrał i pomógł tam w łazience. A i Grace nie podejrzewałam, że może się zmienić w tak niegrzeczną dziewczynkę. Ona przecież poszłaby do łóżka z tym Kieranem, gdyby nie Jus. Bie wiem dlaczego, ale mam przeczucie, że jak Grace się rano obufzi to koło niej będzie spał Justin. To znaczy fajnir by tak było, no ale nie wiem. Ryan na prwno by się ostro wściekłbo od razu by sobie pomyślał jedno i Justin dostałby w zęby hehe ;D
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie, cudowany rozdział, a Ty cudownie tłumaczysz, skarbie. Kocham ;*
black-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
<33 Dziękuje za tłumaczenie tego ;*
OdpowiedzUsuńCudowneeee♡♥♡♥♡ czekam już z niecierpliwością NN♥
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą trafiłam na to tłumaczenie i jestem bardzo zadowolona:-) z niecierpliwością czekam na następny rozdział :-)
OdpowiedzUsuń@drewzauhl
uwielbiam to opowiadanie! jest genialne! będe czytac dalej! a końcówka jest taka słodka gsdfgdfsg
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG
OdpowiedzUsuńyfdrddibivjvucudkvkvkvkckfififkfkck kvkvfkckcififif
Kocham *.*