11.12.2014

Chapter 31 [Unapologatic]

(min. 80 komentarzy = rozdział w niedzielę :))  

 Grace's P.O.V

Obudziłam się, moje gardło było lekko obolałe, głowa pulsowała, a krew dzwoniła w moich uszach. Nie spałam za długo tej nocy, mój umysł odtwarzał w kółko to co wydarzyło się zeszłego wieczoru nie pozwalając mi myśleć o niczym innym. To było okrutne i nawet kiedy udało mi się zasnąć, ta rzecz była wszystkim o czym myślałam.
Było to stałe przypomnienie, że to nie był koszmar, to na prawdę się stało i nadal nie mogłam się z tym pogodzić. Connecticut. To było tak daleko, na drugiej stronie granicy USA, będę z dala od wszystkich, których kochałam i same myśli o wyjeździe do szkoły z internatem sprawiały u mnie nudności.
Mogłam zdobyć oceny w Stratford, wysyłając mnie do szkoły z internatem nie zmienią nic oprócz faktu, że nie będę mieć przyjaciół i nie będę w stanie widzieć się z moją rodziną. Jęknęłam z irytacji, po czym podniosłam się, wierzchem dłoni przecierając moje pozbawione snu oczy, aby w pełni się obudzić – nawet jeśli nie miałam potrzeby, by wrócić do realnego świata.
Zarzuciłam nogi na brzeg łóżka, leniwie się podnosząc, a następne chwyciłam jakieś spodnie i przebrałam się w inną bluzkę. To nie byłby dobry pomysł, aby zejść na dół w jednej z koszulek Justin'a – nie było to warte kłótni.
Niechętnie zrobiłam manewr do wyjścia ze swojego pokoju, delikatnie schodząc na dół i trzymając się luźno poręczy. Nagle zdenerwowałam się, nie chcąc natknąć się na moich rodziców lub Ryan'a.
Ale życie pod tym samym dachem oznaczało, że uniknięcie ich było prawie niemożliwe i będę musiała z nimi porozmawiać wcześniej czy później.
Weszłam do kuchni, rozglądając się, po czym zobaczyłam Ryan'a opierającego się o kuchenny blat, jego oczy wpatrywały się w ekran telefonu, którego trzymał w dłoni. Dźwięk moich kroków spowodował, że spojrzał w górę, jego oczy spotkały moje, na moment mogłam wyczuć w nich poczucie winy; ale to nie wystarczyło, abym mu wybaczyła. Nic nie mogło sprawić, abym mu wybaczyła.
Byłam zła, nawet wściekła. Chroniłam jego tyłek nieskończoną ilość razy, a on wydał mnie tak szybko jak tylko mógł. Był moim bratem, powinien stanąć w mojej obronie kiedy po raz pierwszy go potrzebowałam, kompletnie się ode mnie odwrócił i to było trudne, aby widzieć jak mógł coś takiego postanowić, było ciężko widzieć jak zamierza nas to rozdzielić.
Nie, że musiałam zgadywać; za parę dni będę na swojej drodze do Connecticut i nie będę się  nim widzieć przez kilka miesięcy, nie będziemy musieli rozmawiać i się kłócić.
Wciąż nie mogłam się pogodzić z faktem, że przeprowadzam się do Connecticut, wydaje się to być koszmarem, który nigdy się nie skończy i z którego nigdy się nie wybudzę.
Siedziałam przy stole, moja głowa spoczywała w moich dłoniach, po czym spojrzałam się na Ryan'a, widoczna dezaprobata była wyryta na jego twarzy, kiedy próbowałam wyczytać jakąkolwiek emocję, która zbliżała się wyjść na wierzch. Wyglądał jakby miał wyrzuty sumienia, ale jego rysy były ostre i nie było żadnych ewidentnych oznak, które pokazywały że zamierzał ustąpić.
-Dlaczego?- urwałam chwiejnym głosem, jak próbowałam przypomnieć sobie, abym starała się wydawać silną i pewną siebie, ale wszystko poszło na marne. -Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam ponownie, tym razem bardziej rozwarcie, kiedy wpatrywałam się w jego zimne, puste oczy, aby poszukać jakiejkolwiek odpowiedzi, ale nie znalazłam żadnej. Przełknęłam nerwowo ślinę, nakłaniając go do rozmowy, aby powiedział coś, cokolwiek co sprawi, że poczuję się lepiej.
-Nie rozumiesz,- zaczął niskim głosem, a następnie poprawił się na blacie. -Zraniłby cię Grace, nie znasz go tak samo jak ja,- wyjaśnił nisko, jego ton był gorzki ale nie rozumiałam jego słów, jak znał go lepiej niż ja? Przez ostatnie miesiące spędzałam z nim większość czasu, więc wiedziałam jaki naprawdę był. 
-Rozumiem,- zaprotestowałam, mój głos lekko pękał, kiedy próbowałam przedstawić swój punkt. -Kocham go Ryan, nie widzisz tego?- namawiałam, łzy groziły upadkowi, ale wywalczyłam o ich cofnięcie. Patrzył na mnie z niedowierzaniem, jakby myślał że jestem szalona i to co powiedziałam było absurdem.
-Ale on cię nie kocha i nigdy nie będzie. Tak Justin działa, odejdzie od ciebie szybciej niż zwróci na ciebie uwagę. Mu nie zależy Grace, dlaczego nie możesz tego zauważyć?- powiedział niecierpliwie z frustracją słyszalną w głosie, jego słowa weszły głęboko za skórę, bezlitosne wykorzystanie tego sprawiło, że dreszcz przeszedł w dół mojego kręgosłupa.
-Ja tylko ciebie chroniłem,- dodał tym razem bardziej miękkim głosem, po czym starał się mnie uścisnąć, ale od razu odsunęłam się nie chcąc na niego patrzeć, nie chcąc z nim rozmawiać i nie chcąc spędzać z nim więcej czasu. Jak powiedzenie tego mojemu tacie miało mnie ochronić? Jak wysyłanie mnie do szkoły z internatem miało mnie ochronić?
Wydałam z siebie zirytowane prychnięcie krzyżując ramiona na klatce piersiowej, po czym udałam się do wyjścia. Zatrzymałam się w przejściu, mój umysł ścigał się ze złymi myślami, które spożywały moją koncentrację.
-Nie mogłeś znieść tego, że byłam szczęśliwa, czyż nie? Po tylu razach ile cię kryłam, po wszystkim co dla ciebie zrobiłam,- mruknęłam surowo przerywając, wciąż stał, panika migotała w jego oczach i poczucie winy wkroczyło na jego twarz.
Jego wargi lekko się rozchyliły, jakby chciał coś powiedzieć. Ale żadne słowa nie zostały wypowiedziane, gwałtownie zamknął usta przerzucając swój wzrok ponownie na telefon. Moje ramiona leniwie opadły, po czym zrobiłam swoją drogę na górę udając się prosto do swojego pokoju i beztrosko zamykając za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku podciągając kolana, w opiekuńczy sposób owinęłam ramiona wokół nich chowając głowę i nie powstrzymując łez od wyjścia.
Tak spędziłam cały dzień, nie ruszając się, nie rozmawiając i nie nawiązując z nikim kontaktu, nie chciałam nikogo widzieć; byłam zbyt zła. Kiedy nadeszła ciemność i musiałam zapalić światło, aby cokolwiek widzieć, usłyszałam pukanie do drzwi.
Wiedziałam kto to był i był to powód dla którego nie chciałam się odzywać. Wstałam z łóżka rozciągając nogi, a następnie niechętnie chwyciłam za klamkę, powoli otwierając drzwi i ujawniając mojego ojca, pusty i pozbawiony emocji wyraz maskował jego twarz.
Stał sztywno, pusta czarna walizka była obok niego powodując, że mój żołądek zaroił się niepokojącym uczuciem. To nie był koszmar, wszystko było realne, a ja na prawdę byłam wysyłana do Connecticut.
-Powinnaś zaczynać się pakować, wylatujesz jutro wieczorem,- powiedział nieco łagodnym głosem, ale jego słowa były surowe i pozbawione emocji.
Skinęłam, nerwowo przełykając ślinę i wzięłam od niego walizkę umieszczając ja w moim pokoju. Nie kłóciłam się z nim, w większości dlatego, bo nie chciałam z nim rozmawiać, nie mogłam znieść tego, że i tak nie zmienię jego zdania, nic nie zmieni jego zdania i poważny wyraz jego twarzy potwierdzał to.
Obserwowałam go jak wyszedł, po czym zatrzasnęłam drzwi z siłą światła, mój umysł ścigał się ze złością i pomysłami ludacris'a. Położyłam walizkę na łóżku otwierając swoją szufladę i wyciągając z niej jakiekolwiek rzeczy, beztrosko wpychając je do walki bez żadnych myśli czy względów. Byłam zła, a łzy zmieszane z irytacją rozmywały moją wizję.
Przeniosłam się do szafy szarpiąc za ubrania, które wisiały na wieszakach, po czym wrzuciłam je do walizki. Otarłam z oczu łzy i stłumiony szloch ciekł z moich ust, usiadłam na łóżku trzymając w dłoni koszulkę Justin'a, jak myślałam nad tym co z nią zrobić
Chciałam nosić ją każdego dnia, do końca swojego życia i spalić ją w tym samym czasie. Byłam zdezorientowana i wściekła, chciałam desperacko zobaczyć Justin'a.
Zdjęłam walizkę z łóżka, leniwie zostawiając ją na środku pokoju, a następnie wzięłam jego koszulkę zdejmując swoją i zakładając ją na siebie, obejmując komfort który mi dawała. Cały dzień nie robiłam nic, ale byłam zmęczona; emocjonalnie zmęczona i wydawało się, jakby nic nie mogło sprawić, abym poczuła się lepiej.
Podeszłam do łóżka zdejmując z niego kołdrę i oplatając się nią, oparłam swoją górną połowę o zagłówek i wydałam z siebie opóźnione westchnienie. Złość, która się we mnie kumulowała zanikała z powodu przemęczenia i nie zamierzałam już się kłócić. Rzeczy już się nie zmienią i musiałam to zaakceptować.
Chciałam, aby rzeczy się zmieniły – uwierzcie mi. Ostatnią rzeczą, którą chciałam było przeniesienie się do surowej, apodyktyczniej szkoły z internatem gdzie nie będę w stanie zobaczyć nikogo z mojej rodziny, przyjaciół czy Justin'a. I to mnie przerażało – bardzo.
Kolejne pukanie do drzwi dobiegło do moich bębenków i byłam o krok od wydarcia się na nich, powiedzenia im aby odeszli; po wszystkim mogę założyć, że jest to mój ojciec i będzie opowiadał mi jak dobra będzie ta szkoła dla mnie.
Ale zamiast tego, drzwi otworzyły się ukazując ciepłe rysy mojej matki wysyłająca mi uspokajający uśmiech, po czym weszła głębiej.
Usiadła na brzegu mojego łóżka, zmartwiony wyraz maskował jej twarz, kiedy schowała kosmyk włosów za moje ucho, jej oczy błyszczały wyrzutami sumienia.
-Wiesz o tym, że jeśli mogłabym zmienić jego zdanie to bym to zrobiła,- zaczęła delikatnym tonem, dzięki czemu jej słowa uspokoiły mnie. -Jest taki uparty,- wymamrotała przerywając, jakby lekko go skarciła.
-Nie zrobiłam nic złego,- zaprotestowałam słabym głosem i czknęłam lekko, moje oczy wpatrywały się w jej starając w jakiś sposób ją przekonać, aby mnie tam nie wysyłali. Zrobiłabym wszystko, aby tu zostać, aby uporządkować tą podłą sytuację; ale nie było żadnego wyjaśnienia czy rozwiązania.
-To będzie dla ciebie najlepsze, będziesz w stanie zdobyć swoje oceny, wiesz, McGill tylko przyjmuje osoby z najlepszymi ocenami,- powiedziała, jej słowa były przeplecione obietnicą. Skinęłam, wiedziałam, że aby się dostać do McGill musiałam mieć najlepsze oceny, ale z jakiegoś powodu McGill nie wydawał mi się być w tym momencie najważniejszym i w przeciwieństwie do kilku miesięcy temu, nie miałam palącego pragnienia, aby się dam udać.
Siedziałyśmy w milczeniu przez chwilę, kiedy zbierałam swoje myśli; próbując przetworzyć wszystko, ale nic z tego nie wychodziło i nie mogłam niczego zrozumieć.
Delikatnie pocałowała mnie w czoło, przed wstaniem i zostawieniem mnie bez żadnego słowa. Siedziałam sama w swoim pokoju, cisza ogarniała mnie jak próbowałam zważyć moją sytuację.
Wyłączyłam lampkę wpatrując się w ciemność przez sekundy, minuty i godziny podczas, kiedy mój umysł ścigał się z myślami uniemożliwiając mi pójście spać. Spojrzałam w bok na zegarek, który był na moim nocnym stoliku; czerwone lasery mówiły mi, że minęła właśnie pierwsza.Westchnęłam przewracając się w łóżku, jak desperacko starałam się zamknąć oczy.
Mój telefon zadzwonił obok mnie, ponownie mi przerywając; ale tym razem poczucie podniecenia przeszło przez moje ciało, kiedy pomyślałam o jedynej osobie, która była zdolna do pisania wiadomości do mnie o tej godzinie. Podniosłam się chwytając telefon ze stolika, po czym kliknęłam na ekran i wiadomość od razu się na nim pojawiła.

Od: Justin

Jestem na zewnątrz twojego domu, przyjdź i spotkaj się ze mną.

Przeczytałam tekst powtarzając tą czynność milion razy upewniając się, że moje pozbawione snu oczy nie oszukiwały mnie. Ale nie robiły tego; on naprawdę wysłał do mnie wiadomość. Wstałam z łóżka, nowe poczucie adrenaliny pobudziło moje działania i poczułam jak całe moje zmęczenie odpłynęło. Złapałam swoje czarne obcisłe jeansy, które odłożyłam sobie na bok aby ubrać je jutro na lotnisko, zanim je założyłam.
Zostawiłam koszulkę Justin'a na sobie, a następnie wsunęłam telefon do kieszeni. Stałam przed drzwiami parę sekund spowalniając moje ruchy, kiedy słuchałam czy jakiekolwiek odgłosy dobiegały z dołu.
Nie usłyszałam nic, ale miałam kłopoty z oddychaniem. Bardzo delikatnie nacisnęłam na klamkę od drzwi upewniając się, że moje ruchy wydawały jak najmniej hałasu.
Schodziłam powoli po schodach, mój oddech był płaski, jak starałam się usunąć z umysłu myśl zostania złapanym; to była ostatnia rzecz, której potrzebowałam. Odblokowałam drzwi, ruszałam się prawie jak robot, po czym schowałam klucze do tylnej kieszeni, powoli zamykając je za sobą.
Wypuściłam ciężki wydech nie zdając sobie sprawy, że wstrzymywałam oddech, moje ramiona opadły z ulgą na moje zakończone powodzeniem skradnięcie się na dwór. Obróciłam się na pięcie, aby spotkać spojrzenie Justin'a. Opierał się o maskę swojego Cadillac'a wysyłając mi zmartwiony uśmiech; i chociaż raz tego irytującego uśmiechu nie było nigdzie widać.
Ale z jakiegoś powodu mnie to nie satysfakcjonowało; i widok zmartwionego Justin'a obawiał mnie. Nie traciłam kolejnej sekundy i nieświadomie moje stopy poruszyły się pode mną. Kiedy do niego doszłam, jego ramiona owinęły się wokół mojej talii a usta naparły na moje.
Moje kolana stały się wiotkie na to znane pojęcie jego ust na moich, moje serce ewidentnie zaczęło walić na przeciw piersi, kiedy oddałam pocałunek z całych sił, jakbyśmy nadrabiali nasz stracony czas. Nawet jeśli minęły dopiero jakieś dwadzieścia cztery godziny, czułam się jakby minęła wieczność i to mnie ogromnie przeraziło.
Jego dłonie spoczęły na tyłach moich ud podnosząc mnie, a ja owinęłam nogi wokół niego. Obrócił nas dookoła, moje plecy spoczywały na przeciw samochodu, wsunął język do moich ust, pocałunek pożerał mnie, kiedy bawiłam się jego krótkimi włoskami na karku.
Oderwał się zostawiając mokre pocałunki na mojej szyi, pilna potrzeba była przepleciona w jego czynach, po czym jego gorący oddech uderzył o moją skórę, dzięki czemu dreszcze przeszły przez mój kręgosłup – w jak najlepszy sposób.
Jego wzrok spotkał się z moim, współczucie i szczerość migotała w jego tęczówkach, kiedy figlarny uśmieszek wtargnął na kąciki jego ust; wysyłając falę motylków do mojego brzucha.
-Tęskniłem za tobą,- mruknął, powolnie oblizując swoja dolną wargę podczas, kiedy pocierał kciukiem o odsłoniętą skórę na moim biodrze.
-Ja za tobą też,- tchnęłam chwiejnym głosem, po czym ponownie połączyłam nasze usta.
Oddał pocałunek z równa siłą trzymając boki mojej twarzy, a jego wolna ręka była zaplątana w moich włosach. Tęskniłam za ta bliskością i myśl o tym, że wylatuję jutro do Connecticut powodowała u mnie nudności; a Justin jeszcze o tym nie wiedział.
Muszę mu powiedzieć; wiem o tym. Ale nie mogłam zmusić się do rozstania z jego ustami; nie chciałam zrujnować tej chwili i byłam zmartwiona tym, że jego nastrój może się zmienić. Jak zareaguje? Będzie zły? Nie chciałam się tego dowiedzieć.
Odsunął się ponownie, abyśmy oboje mogli złapać oddech, mógł wyczuć że coś jest nie tak i bez wątpienia ma zamiar mnie o to zapytać. Ale zamiast tego umieścił mnie na ziemi, moje stopy odnalazły grunt, po czym szybko się uspokoiłam; moje kolana wciąż były słabe od tego wysysającego dusze pocałunku.
-Wsiadaj, jedziemy stąd - wymamrotał otwierając drzwi od samochodu i wsiadając do środka. Skinęłam udając się na miejsce pasażera, po czym odzwierciedliłam jego czyny delikatnie zamykając za sobą drzwi wciąż starając się być cicho tak jak było to możliwe; nie ryzykowałam, nauczyłam się czegoś lepszego niż to i jestem pewna, że nie zamierzałam zostać złapana.
Odpalił silnik, nieprzyjemny dla ucha dźwięk wydobył się z niego, na co się lekko skrzywiłam. Mój wzrok rzucił się na główne drzwi oczekując mojego ojca, który zjawi się tu w każdej sekundzie; ale na szczęście nie wyszedł, a my zrobiliśmy szybką i nie do złapania ucieczkę. Wjechał na autostradę, ale nie miałam zielonego pojęcia gdzie jechaliśmy; nie, że mnie to obchodziło.Chciałam tylko z nim być.
-Coś jest nie tak?- rozmyślił zauważając moje milczenie, dzięki czemu poczułam jak mój żołądek skręcił się w niezbyt przyjemny sposób, a bicie mojego serca przyspieszyło – i tym razem w nie dobry sposób. Ale musiałam powiedzieć mu wcześniej czy później, w końcu mój lot był jutro i nie będę miała innej dobrej szansy taka jak ta, aby mu powiedzieć.
-Moi rodzicie wysyłają mnie do Connecticut. Jest tam szkoła z internatem do której mnie przepisują.- poinformowałam go rzucając słowami i próbując się całych sił nie potknąć o nie i starając się wymówić każdą sylabę wyraźnie, abym nie musiała się torturować poprzez powiedzenie tego ponownie; ból powiedzenia mu o tym raz był wystarczający.
Jego dłonie zacieśniły się wokół kierownicy, po czym zmarszczył brwi zaciskając szczękę i panika zamigotała w jego oczach. Nic nie powiedział, cisza ogarniała nas, a następnie zwiększył prędkość przez co kurczowo złapałam się siedzenia w zmartwieniu. Kilka sekund później jego czyny spowolniły się przechodząc do kompletnego spokoju, kiedy zatrzymał się w strefie parkowania wzdłuż autostrady.
Oddech uwiązł mi w gardle, a moje zdenerwowanie wzrosło oczekując za jego reakcją; nie, że naprawdę chciałam ją poznać. Przełączył swoją koncentrację na mnie, obrócił swoje ciało tak, że byliśmy teraz twarzą w twarz, jego oczy były ciemne i poważne dzięki czemu uzyskał zmartwiony wyraz na mojej twarzy.
-Szkoła z internatem?- stwierdził pytająco, jego głos był spleciony zdezorientowaniem, kiedy uważnie na mnie patrzył oczekując odpowiedzi, której niestety nie miałam. Żałośnie wzruszyłam ramionami nie będąc pewna co powiedzieć, łzy mimowolnie napełniły się do moich oczu, po czym zaczęłam mrugać, aby zniknęły jak najbardziej mogłam. Byłam zmęczona płaczem i czuciem się tak jak teraz.
-Powiedzieli, że jest to dla mnie najlepsze, aby uzyskać oceny do McGill,- wyjaśniłam z czkawką w głosie starając się odzyskać spokój; ale nie zdało to egzaminu.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, poważny wyraz maskował jego twarz zanim zmiękczył swoje rysy twarzy. Skinął na mnie ciągnąc mnie za dłoń, a następnie z moją pomocą umieścił mnie na swoich kolanach, moje plecy były teraz oparte o szybę samochodu.
Potarł delikatnie kciukiem moje kolano, kojąca jakość jego czynów od razu mnie zrelaksowała. Przetarł moje łzy umieszczając niewinny pocałunek na moim czole, kiedy starał się ze wszystkich swoich sił uspokoić mnie. Wpatrywałam się z powagą w jego oczy podczas, kiedy szukałam w nich jakąkolwiek emocję.
-Kiedy wylatujesz?- zapytał tym razem delikatniejszym tonem, jak nakłonił mnie do odpowiedzi.
-Jutro,- odpowiedziałam z wahaniem w głosie, w duchu życząc żeby to tak nie brzmiało. Zaciągnął się powietrzem wciągając swoją dolną wargę do ust i zaniepokojony wyraz zamaskował jego twarz.
Siedzieliśmy w milczeniu, nikt z nas nie wypowiedział ani słowa podczas, kiedy jedyne co można było usłyszeć to był nasze oddechy. Zwykle milczenie mi nie przeszkadzało, ale chciałam żeby coś powiedział, potrzebowałam tego.
-Nienawidzę się tak czuć,- przyznałam cichym głosem, jak odważyłam się przerwać ciszę. Kolejna emocja mieszała się w jego oczach, była nieczytelna ale ciekawa, w samej chwili wyglądając jakby rozmyślał nad czymś w swojej głowie. Podniósł dolną połowę jego ciała z siedzenia unosząc mnie razem z nim, a następnie wyciągnął coś ze swojej tylnej kieszeni.
Wyciągnął malutkie opakowanie z nieznaną dla mnie treścią w środku; usiadł z powrotem, po czym sięgnął swoją wolną ręką do tego. Otworzył je rzucając beztrosko na miejsce pasażera, a ja spojrzałam na zawartość.
Już gotowy, skręcony blant leżał nietknięty w pudełku; widziałam je w pokoju Ryan'a przedtem; nie, że podeszłam bliżej nich i chciałam cokolwiek z nimi zrobić. Narkotyki były grzechem, grzechem przed którym byłam ogromnie ostrzegana przez mojego ojca. Nie, że miałam zwyczaj słuchania go w ogóle.
-To sprawi, że poczujesz się lepiej - powiedział, jego słowa były przeplecione obietnicą, jak niekomfortowe uczucie zaroiło się w moim żołądku. Zapalić to? Nawet nie wiedziałam jak? I nie byłam pewna czy jestem gotów ponownie słuchać mojego ojca, nie nauczyłam się czegoś ostatnim razem?
Zauważył moje początkowe zmartwienie, po czym uniósł go chwytając zapalniczkę i umieszczając swojego kciuka na przycisku i prawie natychmiast wydostał się niej płomień. Bicie mojego serca ponownie przyspieszyło, nie byłam tego pewna i nieznane pojęcie tego było beznadziejne.
-Pokażę ci,- powiedział, bez wysiłku odpalając joint'a i odsuwając swój kciuk od przycisku zapalniczki, ogień zniknął w mgnieniu oka, a następnie rzucił ją na miejsce obok wraz z pokrywka od pudełka.
Uważnie go obserwowałam, nie rozrywając mojego wzroku, kiedy przyłożył odpalonego blanta do swoich rozchylonych warg. Umiejętnie zaciągnął się, przytrzymując na sekundę przed wypuszczeniem idealnego kółka z dymu, od razu odurzając mój umysł kiedy zaciągnęłam się dymem.
Pokręciłam się lekko w fotelu, moje zdenerwowanie wzrastało. Poprawił mnie na swoich kolanach, jak wziął kolejnego bucha wciągając go do płuc przed umieszczeniem swoich ust na moich.
Moje wargi rozchyliły się, po czym zaciągnęłam się dymem z jego ust. Chwycił lekko za moje włosy,
-Odchyl głowę,- wyszeptał ochryple, zrobiłam to co mi powiedział i pozwoliłam dymowi swobodnie wylecieć z moich ust. Kaszlnęłam lekko, nieznane mrowiące uczucie odurzało mój umysł, jak nieufnie patrzyłam na Justin'a. Uśmiechnął się pocieszająco, zanim podał mi joint'a.
Dał mi instrukcję, abym włożyła go do swoich ust; zrobiłam to odzwierciedlając jego czyny, przed zaciągnięciem się i wypuszczeniem dymu w powietrze, relaksujące i odmienne uczucie wypełniło moje ciało. Wszystkie emocje, stłumiony gniew i cierpienie zaczęło nagle znikać, po czym poczułam jak nowo odnalezione uczucie bycia pod wpływem narkotyków przejęło mnie.
Zrobiliśmy kolejkę, wciągając i wypuszczając dym aż spaliliśmy go do końca. Czułam się dziwnie, mój umysł nie był w stanie skoncentrować się na jednej lub następnej rzeczy. Poczułam jak dłoń Justin'a zaczęła zataczać kółka na moim udzie. Miał rację, poczułam się lepiej – o wiele lepiej. I z jakiś powodów czułam się, jakby nic już mnie więcej nie obchodziło.
Swoją wolną rękę splótł z moją, kiedy jego usta dziobnęły moją skórę, nieumyślny jęk wyleciał z moich warg, odchyliłam głowę do tyłu w ekstazie. Nie mogłam myśleć o niczym innym, niż o jego ustach na mojej szyi podczas, kiedy wiłam się z przyjemności.
-Uciekasz ze mną?- powiedział w spontaniczny sposób, jego oczy migotały z nadzieją, kiedy oczekiwał odpowiedzi. Poczułam jak mój żołądek zapadł się, czy to był ta nowo odnaleziona rozmowa w odurzonym stanie czy on tak na poważnie? Była spora linia między tym, a tym i nie byłam pewna czy on na poważnie to myślał.
Jak mogłam popełnić taki lekkomyślny grzech? Czy było to takie proste, aby uciec od moich problemów? I nie byłam pewna czy to było z powodu mojego szalenie wysokiego stanu, który spalony przeze mnie joint mi dawał, czy po prostu wciąż obsesyjnie przestrzegałam zasad mojego ojca, ale zastanawiałam się, że może mogłam popełnić taki grzech, być może mogłam uciec od tego wszystkiego.
Ale nie myślałam zdrowo; to było zbyt oczywiste. I nie byłam pewna czy to było to, czego chciałam i czy było to nawet poprawną i rozsądną rzeczą. Milczałam, prawidłowo nad tym myśląc, ale mój umysł wciąż był odurzony i nie mogłam skupić swoich myśli na jednej, danej rzeczy.
-Moglibyśmy pojechać do Winnipeg, mam tam przyjaciela; pozwoliłby nam zostać na kilka tygodni a potem byśmy się stamtąd wynieśli,- zasugerował jakby miał już wszystko zaplanowane, był pewny siebie co do tego planu ale ja nie byłam tego taka pewna.
Ale nie mogłam i nie powinnam pozwolić moim rodzicom, aby wysłali mnie do Connecticut, to nie było sprawiedliwe i w ogóle nie zasługiwałam na ta karę. Zakochałam się; a nie zamordowałam kogoś.
Skinęłam bez drugiego zastanowienia się. Jego wargi uformowały się w uśmiech, po czym przycisnął swoje usta do moich.
-Mam spakowaną walizkę w domu, jeśli mnie podwieziesz to ją wezmę,- powiedziałam mu odrywając się od pocałunku.
Zeszłam z jego kolan siadając na miejscu pasażera i zapinając pasy, odzwierciedlił moje działania odpalając silnik, a następnie zawrócił na autostradę i udał się z powrotem do mojego domu. Byłam zdenerwowana, ale stan w którym byłam nieco to łagodził, więc nagle poczułam się pewna moich decyzji.
Podróż minęła w milczeniu podczas, kiedy mój umysł wciąż był odurzony, nagła senność przejęła moje ciało, ale pozostawiłam swoje oczy otwarte wiedząc, że za chwilę musiałam dostać się z powrotem do domu. Samochód zatrzymał się, a sinik ucichł, spojrzałam przez okno i mój dom był na widoku, więc wyrzuciłam swoją senność z dala.
Odpięłam pas, delikatnie otwierając drzwi i zamykając je za sobą. Wyciągnęłam klucz z kieszeni, bezgłośnie wkładając go do zamka przed przekręceniem w lewo i wpuszczając siebie do środka.
Zostawiłam lekko uchylone drzwi starając się z minimalizować dźwięki do zera, po czym delikatnie stąpając weszłam na górę przed wejściem do pokoju. Wszystko było w takim samym miejscu, zanim wyszłam i walizka była umieszczona na środku.
Pociągnęłam za uchwyt podnosząc ciężką zawartość, następnie wyniosłam ją z pokoju na dół. Nie patrzyłam do tyłu, przestraszona tego, że robię złe decyzję, przerażona tym, że był to pomysł ludacris'a, jeżeli byłabym w normalnym stanie natychmiast bym to wyrzuciła z głowy. Zamknęłam za sobą drzwi biorąc głęboki oddech i umieszczając swoją walizkę w jego bagażniku.
Wsiadłam do samochodu, delikatnie zatrzaskując drzwi zanim spojrzałam się na Justin'a. Nie wyglądał na spanikowanego czy zmartwionego i to w jakiś sposób mnie zrelaksowało. Spojrzałam na swój dom po raz ostatni, kiedy wyjechaliśmy na autostradę bicie mojego serca przyspieszyło i zdenerwowanie wzrosło w moim żołądku.
-Wszystko będzie okej; nie martw się aniele,- zapewnił posyłając mi ciepły uśmiech przed pocałowaniem mnie w policzek. Skinęłam wierząc mu i zrelaksowałam się w jego fotelu, mój stan powoli zaczął wracać do normalnego, jak senność przejęła moje ciało, moje oczy w końcu zamknęły się, a ja zapadłam w spokojny sen.

 (Nie sprawdzony)

A więc Grace postanowiła uciec, uważacie że dobrze postąpiła czy nie? 
2 rozdziały do końca :( 
Zapraszam na twittera pod hashtag #WeaknessPL tam też możecie dawać swoje opinie, jakieś pomysły jak zakończy się pierwsza część, co będzie dalej itp itd z chęcią poczytam :)
 
jeny jutro mam poprawę z chemii, poprawę z pp, kartkówkę z pp i jeszcze poprawę z polskiego *płacze*

89 komentarzy:

  1. Rozdział wciągający. Mam nadzieję, że Justin to wszystko przemyślał. ksdmfkfdmkfdmfd. Omg, ciekawe, czy ojciec Grace będzie próbował ją ściągnąć do domu, zapewne. Ciekawe jaką Ryan będzie miał minę, gdy się dowie, że Justin z nią jest. dfksdfmkdfs

    OdpowiedzUsuń
  2. że co ? będzie miała jeszcze większy gnój niż teraz ^^
    ŁĄCZE SIĘ Z TOBĄ W BÓLU JUTRO [*]

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny !♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu cudowny rozdział. Według mnie dobrze zrobiła wyjeżdżając z Justinem to jest jej życie i może robić co tylko jej się podoba... :)
    Jak to tylko 2 rozdziały do końca?! :o Mam nadzieję że będziesz tłumaczyć drugą część strasznie na ciebie liczę i z góry życzę ci powodzenia <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny naprawdę. Mam nadzieje, że Justin nic nie odwali no i ojciec Grace ich nie złapie ;/ oby był w niedziele ! Do następnego ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. podejrzewałam to że uciekną...idk czy dobrze robią ale i tak wolę to niż rozstanie. druga część pewnie bedzie opierala sie na tej calej ucieczce przed jej rodzicami....juz nie moge sie doczekac. to bedzie mega. ps.powodzenia na tych wszystkich zaliczeniach

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze robią! xD ważne że będą razem :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech on jej w końcu powie, że ją Kocha, no!
    A rozdział cudowny ��

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeja cudny,ROBI SIE CIEKAWIE��✌✌✌✌

    OdpowiedzUsuń
  10. O.Moj.Boze!! To jest swietne nie moge uwierzyc ze z nim uciekla O.O ale pewnie tez bym uciekla XD niemoge sie doczekac nastempnego :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Może ryan zrozumie że Justin może czuje do niej coś innego niż zawsze,,, będzie gnój ale w sumie nie mogła dać sie odesłać gdzieś w cholerę, z drugiej strony co ze szkołą, jej planami na uczelnie, zy Justin serio tego chce i sie nią nie bawi. ale uwielbiam jaki jest w stosunku do niej, taki czuły hcfxtdhch widać,że znaczy coś dla niego,ak jej pragnie :33
    mam nadzieję,że będziesz tłumaczyć drugą część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja boję się, że wyjadą i po niedługim czasie przez Justina zacznie się wszystko psuć :o :( To by było smutne.

      Usuń
  12. Rozdział świetny. Jestem ciekawa co dalej. Mam nadzieję, że rodzice Grace ich nie znajdą, ake znając jej tatę to.. wróci do domu w szybkim tempie. Tak mi się wydaję. Justin mnie trochę zmartwił swoim zachowaniem, bo nigdy nie sądziłam, że zaproponuje jej blanta. No bo jednak.. to takie nie w jej stylu xD Czekam na nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To była cholernie głupia decyzja.
    A rozdział na okół okay.
    RubyOve=^.^=

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham to!! mam nadzieje, ze bedzie druga czesc :)

    OdpowiedzUsuń
  15. i jak teraz żyć skoro nie wiadomo co dalej? :(

    OdpowiedzUsuń
  16. To nie może być koniec! Oni muszą razem zamieszkać i być szczęśliwi!!

    OdpowiedzUsuń
  17. o kurwol!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Glupia ta Grace. Jasne, ze nie będzie tak kolorowo jak im się teraz wydaje. Będąc szczerą, po tym jak Justin zaproponowal jej jointa to cos...cos co powodowalo, ze ich shippowalam-zniklo. Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko dalej bedzie wyglądało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie będzie kolorowo, ale czego nie robi się z miłości i wściekłości?

      Usuń
  19. czekam z niecierpliwością na nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  20. boze ale cudowny, mega sie ciesze ze tlumaczysz te opowiadanie bo jest przecudowne, kocham i caluje :**

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg. Nie spodziewała. Się :) Justin najlepszy :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak tak tak tak tak tak TAK!!! Jak ja się cieszę że uciekli! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  23. jeju boski serio uwielbiam to i tak fajnie jakby sobie szczerze pogadali tak od serca i Justin może się przyzna co czuje czy coś XD nie mogę się doczekać następnego awbdgj*.*

    OdpowiedzUsuń
  24. okej.... nie spodziewałam się że uciekną! .... Ale super! xd :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. jak Justin moze to tak spokojnie przezywac kiedy ja tu wariuje !!?? juz nie moge doczekac sie nastepnego <3

    OdpowiedzUsuń
  26. AWESOME już nie mg doczekać się następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  27. O matko wg się tego nie spodziewałam mam nadzieję ze wszystko się uda i bd razem szczęśliwi :* chce nowy rozdział i już 2 cześć

    OdpowiedzUsuń
  28. Sama na pewno bym czuła się tak okropnie, jak ona. Niezbyt przyjemnym doświadczeniem jest być rozdzielonym z ukochaną osobą. Mimo wszystko... Nie sądziłam, że Grace tak szybko zgodzi się na ucieczkę z Justinem. Ale tylko trzymać kciuki! Mam nadzieję, że się im uda. Widać, że mimo wszystko chłopakowi na niej zależy i to mnie cieszy. Co do Ryana, świnia jakich mało. Jak mógł to zrobić własnej siostrze! Nie wybaczyłabym czegoś takiego nikomu. Bardzo jej współczuję :( Czekam tylko na reakcję jej rodziców, wszystkich tam i... Na drugą część!

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Ucieczka... Co dalej?? Jakie przygody spotkają naszych bohaterów?? Dobra... Czy ja coś brałam?!?! :/

    OdpowiedzUsuń
  31. o lol dodaj nastepny szybko

    OdpowiedzUsuń
  32. Już chce następny

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeju nie mogę się doczekać następnego rozdziału <333

    OdpowiedzUsuń
  34. :o Nie spodziewałam się że Grace ucieknie, ciekawe co zrobią rodzice i Ryan jak sie o tym dowiedzą

    OdpowiedzUsuń
  35. Kocham kocham kocham kocham
    Opowiadanie jest cudowne:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  36. kocham to!! najlepsze ever

    OdpowiedzUsuń
  37. NIE WIERZE! jakie to jest cudowne, chce wiecej odzyzys

    OdpowiedzUsuń
  38. nie chcę końca :( ale rozdział świetny! Myślałam że Justin powie Grace że ją kocha :(

    OdpowiedzUsuń
  39. Takie cudowne opowiadanie a już się kończy :c Dobrze że będzie 2 cześć :3

    OdpowiedzUsuń
  40. Dawaj szybciutko następny ! Coś mi się wydaje, że uciekną ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo dobrze że ucieka! :)
    Czekam na nn:*
    I mega bardzo chce II część :*

    OdpowiedzUsuń
  42. Cudowny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego <33

    OdpowiedzUsuń
  43. Mam nadzieje ze bedziesz tłumaczyć 2 czesc <33

    OdpowiedzUsuń
  44. Dobrze że Grace uciekła z Justinem niech żyje po swojemu ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Kocham to opowiadanie <33

    OdpowiedzUsuń
  46. Niesamowite opowiadanie nie mogę sie doczekać 2 częsci :3

    OdpowiedzUsuń
  47. Już jutro nowy rozdział :33

    OdpowiedzUsuń
  48. Ale rodzice i Ryan się zdenerwują jak się dowiedzą że Grace uciekła i to z Justinem *.*

    OdpowiedzUsuń
  49. Jaki słodki rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  50. Jejku chce już nowy rodział <33

    OdpowiedzUsuń
  51. Jak ja się nimi jaram strasznie słodka z nich para :3

    OdpowiedzUsuń
  52. OMG! Jutro już nowy rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  53. Kocham cię i to tłumaczenie <33
    Mam nadzieję że będziesz tłumaczyć 2 część <33

    OdpowiedzUsuń
  54. Tak mało komentarzy do następnego rozdziału :o

    OdpowiedzUsuń
  55. Strasznie słodka z nich para :3
    Oby w 2 części nadal byli parą :>

    OdpowiedzUsuń
  56. Nie mogę się doczekać ąz jutro dodasz nowy rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  57. Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  58. nie moge sie doczekac nastepnego :3

    OdpowiedzUsuń
  59. Jejku chce już nowy rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  60. Cudowne tłumaczenie mam nadzieję że będziesz tłumaczyć 2 część <33

    OdpowiedzUsuń
  61. Jestem strasznie ciekawa co będzie w 2 części *o*

    OdpowiedzUsuń
  62. Oby 2 część była o ich ucieczce *.*

    OdpowiedzUsuń
  63. Już jutro nowy *.*

    OdpowiedzUsuń
  64. 80 komentarzy!
    Szykuje się nowy rozdział *o*

    OdpowiedzUsuń
  65. to jest cudowne
    oni są cudowni
    kurwa

    OdpowiedzUsuń
  66. ja bym nawet z Justinem uciekła bez narkotyków haha

    OdpowiedzUsuń
  67. ooojć jestem bardzo ciekawa co będzie dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  68. Aaale mega rozdział ;D Matko tylko dwa rozdziały do końca, a tu tyle się dzieje ;3 mam nadzieję, że Grace będzie z Jusinem ;3 Chociaż pewnie jej ojciec będzie ją szukał ... ;x No nic, czekam na nexta ;***

    OdpowiedzUsuń
  69. Dzis nowy rozdział!! <3

    OdpowiedzUsuń
  70. Aw świetny lajabskwkw

    OdpowiedzUsuń
  71. Awwww :) niesamowite czekam dzisiaj nn !

    OdpowiedzUsuń
  72. jestem mega ciekawa co będzie dalej :O uciekła, okej. ale są dwa rozdziały do końca pierwszej części i jak się zakończy? czekam na nowy ♥

    OdpowiedzUsuń
  73. Ciekawe jak to sie zakończy. :)

    OdpowiedzUsuń