12.04.2015

Breakups & Makeups [12]

Nie obserwujesz weakness? to za czym czekasz? go! go! :D >>>KLIK<<<<

Grace's P.O.V

Patrzyłam prosto na Alex'a, mrugałam wielokrotnie otwierając i zamykając oczy, aby upewnić się, że nie miałam przewidzeń. Alex był tutaj, w Kanadzie. Naprawdę tu był. Na moim podjeździe. Wraz z Justin'em. O rany.
Zignorowałam swoje myśli zwracając swoją uwagę na Alex'a, po czym wymusiłam uśmiech. 
-Grace, przyjechałem do ciebie, to niesamowite czyż nie,- uśmiechnął się promiennie, jego słowa wyszły za jednym razem i bez ostrzeżenia objął mnie w uścisku, ciasno owijając swoje ramiona wokół mojego tułowia. Mogłam już wyczuć zabójcze spojrzenie Justin'a na moich plecach, odsunęłam się, a nowo odnalezione napięcie, które wypełniało powietrze sprawiło, że lekko się skrzywiłam.
-Tak, naprawdę niesamowite,- przyznałam starając się brzmieć entuzjastycznie, z uśmiechem przyklejonym do twarzy, mając nadzieję, że mój wyraz zdawał egzamin. Odzwierciedlił uśmiech odwracając się do Justin'a, na co jego brwi zmarszczyły się w zdezorientowany sposób. W duchu przeklęłam Justin'a za bycie tutaj; wiedząc, że on sam sprawiał to dziesięć razy gorszym.
-Hej, pamiętasz mnie, jej chłopaka,- Justin przedstawił się w sarkastycznym komentarzu, ze zirytowanym grymasem na twarzy, po czym spojrzał gniewnie na Alex'a. Rzuciłam mu spojrzenie, Alex jeszcze o tym nie wiedział i faktycznie był jeszcze moim chłopakiem.
-Byłego chłopaka,- poprawiłam go stając pomiędzy Justin'em i Alex'em tak, że byłam twarzą w twarz z Alex'em wiedząc, że nie wiadomo co mogłoby się wydarzyć, a ja nie chciałam stać tu ani minuty, aby zobaczyć co.
-Musimy porozmawiać,- skrzywiłam się, moja twarz zmiękła, kiedy odezwałam się do Alex'a, musiałam z nim zerwać, ale nie miałam pojęcia jak. Fala zdezorientowania zalała jego twarz, gdy skinął przełączając swój wzrok na Justin'a, aby posłać mu zabójczy wzrok; co Justin odzwierciedlił z tą samą siłą.
Przez chwilę staliśmy w milczeniu, następnie spojrzałam na Justin'a, ale ani drgnął. Stał z ramionami skrzyżowanymi na piersi i zirytowanym wyrazem twarzy podczas, kiedy nawet na sekundę nie zerwał swojego wzroku z Alex'a.
-Najlepiej w prywatności,- odezwałam się przerywając tą niezręczną ciszę wskazując dłońmi na samochód Justin'a, aby pokazać mu żeby odszedł. Zraniłam już Alex'a wystarczająco, więc przynajmniej zasługiwał na porządne wyjaśnienia, bez rzeczywistego wyjaśnienia stojącego obok niego.
Justin nie poruszył się kontynuując wpatrywanie się w Alex'a i kompletnie ignorując to co powiedziałam. 
-Justin,- namówiłam, tym razem bardziej ostrzejszym głosem, dzięki czemu oderwał wzrok, a jego oczy złagodniały na chwilę, kiedy spotkały się z moimi.
Podarował Alex'owi ostatnie groźne spojrzenie, po czym niepewnie ruszył się ze swojego miejsca idąc do samochodu. Siedział przez chwilę nie wykazując żadnych oznak, że odpali silnik i wyjedzie. Patrzyłam na niego krzycząco wskazując mu, aby odjechał. Pokręcił głową z irytacji, po czym zrobił to co mu powiedziałam, silnik zaryczał, Justin odwrócił się i pojechał w dół drogi.
Zwróciłam swoją pełną uwagę na Alex'a, mój żołądek natychmiast skręcił się z nerwów, jak miałam to zrobić? 
-Może pójdziemy do środka?- zaproponowałam wskazując na frontowe drzwi, spojrzał na mnie ostrożnie, później skinął; idąc za mną do drzwi.
Wyłowiłam klucze z torebki umieszczając jeden z nich w zamku, z kolei przekręciłam go w lewo, dźwięk kliknięcia dotarł do moich uszu, po czym drzwi otworzyły się. Weszłam do pokoju dziennego, strach wypełniał mnie z każdym kolejnym krokiem, potem usiadłam na kanapie mówiąc Alex'owi, aby zrobił to samo.
-Co się dzieję? Wszystko w porządku?- zapytał ze zmieszaniem widocznym na jego twarzy, ostrożność zaświeciła w jego oczach. Przełknęłam nerwowo ślinę chowając kosmyk włosów za ucho, następnie obróciłam się w jego stronę.
-Słuchaj, naprawdę nie wiem jak ci to powiedzieć,- zaczęłam wahającym głosem, potykając się o słowa, moje dłonie zaczęły się pocić, kiedy jego twarz lekko opadła. -Myślę, że byłoby lepiej, jeśli przestalibyśmy się spotykać,- udało mi się wydusić, mój wzrok opadł na moje kolana i zaczęłam nerwowo bawić się swoimi palcami. Byłam za wielkim tchórzem, aby spojrzeć w jego oczy; poczucie winy rozprzestrzeniało się w moim ciele jak ogień.
Moją specjalnością z pewnością nie była subtelność.
Odchrząknął, napięcie rosło w pokoju, po chwili udało mi się unieść wzrok, aby spotkać jego spojrzenie.
-To z jego powodu?- wymamrotał, nagle wstając, wyraźnie zranienie widniało na jego twarzy. Poczucie winy wzrosło jeszcze bardziej. -To prawda, czyż nie - splunął biegnąc dłonią przez swoje włosy, a jego brwi były zmarszczony z irytacji.
-Nie, oczywiście, że nie - broniłam się, mój głos był cichy, jak starałam się uspokoić go, ale nie powinnam, bo w rzeczywistości miał rację, a ja czułam się okropnie. -Ja po prostu, nie sądzę, że to wyjdzie,- przyznałam wstając razem z nim próbując wmówić mu to do rozsądku.
-Przyleciałem do Kanady specjalnie dla ciebie, ty suko - warknął ostro, rzucając mi gniewne spojrzenie, po czym prychnął na mnie. Skuliłam się lekko, zasługiwałam na to, naprawdę.
-Przepraszam- zaczęłam zanim mi nagle przerwał. -Przepraszam!- wykrzyknął kręcąc głową z niedowierzaniem. -Jest ci przykro? Cóż, to dobrze, teraz jest o wiele lepiej,- odparł sarkastycznie, udawany śmiech wydobył się z jego ust podczas, kiedy ja milczałam, wina wzięła górę nade mną.
-Byliśmy ze sobą już prawie rok, a ty teraz poważnie mówisz mi, że wolisz być z nim- powiedziała kręcąc głową w niedowierzaniu, z kolei spojrzał na mnie czekając za odpowiedzią, której nie miałam.
-To nie tak,- odpowiedziałam, moje argumenty stawały się słabe i żałosne; nie miałam żadnych wymówek.
-Dlatego nie odbierałaś huh- warknął, ton jego głosu czynił u mnie ciarki.
-Słuchaj, będzie lepiej jeśli pójdziesz,- mruknęłam czując jak łzy szczypały moje oczy, po sekundzie spojrzałam na niego. Prychnął, uznając to za prawie komiczne i uśmiechnął się do mnie szyderczo.
-Cóż, mam nadzieję, że ty i ten margines społeczny będziecie szczęśliwi razem,- splunął mierząc mnie wzrokiem, przed warknięciem i wyjściem przez główne drzwi, głośno zatrzaskując je za sobą.
Skrzywiłam się opadając na podłogę, potem wypuściłam opóźnione westchnienie chowając głowę w ramionach, gdy przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej wypuszczając szloch, jak łzy ukuły moje kanaliki. Przeleciał całą drogę do Kanady specjalnie dla mnie, a ja z nim zerwałam, popełniłam wiele grzechów jednego dnia, a ich waga była ciężko umieszczona na moim sercu.
Nie miałam prawa być zdenerwowana, w końcu to ja byłam tą jedną, która z nim zerwała. Nie zrobił nic złego, to wszystko było moją winą i gdzieś tam, pośród kłamstw pomieszałam wielki czas.
Nie miałam pojęcia jak długo siedziałam na kanapie w kompletnym bałaganie, później usłyszałam kliknięcie otwieranych drzwi i ktoś wszedł do środka. Rękawem od swetra otarłam łzy ze swoich policzków, wstając i poprawiając swoje włosy jak najbardziej mogłam, nie chcąc aby ktokolwiek coś podejrzewał; to była ostatnia rzecz, której potrzebowałam.
Mój ojciec stał w kuchni, kiedy dołączyłam do niego mając nadzieję, że moje oczy nie były za bardzo czerwone, później umieściłam uśmiech.
-Cześć tato,- przywitałam się biorąc reklamówki z zakupami, aby pomóc mu w rozpakowaniu ich.
-Cześć Grace, jak mija dzień, spotkałaś się z Brad'em?- zapytał, gdy włożył pudełko z płatkami do szafki.
Skinęłam wypakowując resztę rzeczy, a później odpowiedziałam.
-Tak, miło było nadrobić zaległości,- powiedziałam mu pół kłamiąc. Spotkałam się z nim, ale widziałam go przez nie więcej niż pięć minut.
-To dobrze, mam dobrą wiadomość, policja znalazła kilka odcisków w kościele, wysłali je do kontroli, jesteśmy o krok od znalezienia tego, kto go podpalił,- powiedział z optymistycznym światłem na sytuację, po czym wysłał mi uspokajający uśmiech.
Odciski palców? Mój żołądek zaczął pienić się z niechcianej emocji, wiedząc jak łatwo Justin mógł być teraz złapany i jak łatwo mógł zostać wrzucony do więzienia. Skrzywiłam się, nagle czując mdłości.
-Więc zdecydowanie znajdą osobę, która to zrobiła?- zapytałam próbując ukryć jakiekolwiek zmartwienie; nie chcąc aby cokolwiek podejrzewał.
-Nie w stu procentach, ale policja liczy, że tak,- uśmiechnął się, zmarszczki uformowały się wokół jego oczu. W duchu westchnęłam, jak zmartwienie przewyższyło mój umysł i ciało.
Z całej prawdomówności, egoistycznie zapomniałam o pożarze w kościele; ale wiedziałam, że mój ojciec nie. Jeśli dowiedzą się, że Justin był jedynym, który wskrzesił ogień to w łatwy sposób wsadzą go do więzienia. Mojemu ojcu podobałoby się to. Skrzywiłam się.
Jak długo by to trwało? Kilka miesięcy? Rok? Dłużej niż rok? Odepchnęłam swoje myśli na tył głowy, nie pójdzie do więzienia; nie mógł.
-Czy to będzie w porządku, jeśli pójdę spać do Rebecci dzisiaj?- zapytałam kłamiąc na wejściu, potrzebowałam wymówki aby pójść i zobaczyć się z Justin'em. Od razu skinął głową powodując, że w duchu odetchnęłam z ulgą.
-Brzmi jak dobry pomysł, ona i jej rodzina są bardzo mili,- zgodził się z łatwością, podziękowałam mu, następie wyszłam z kuchni idąc na górę, aby spakować swoje rzeczy.
Weszłam do pokoju biorąc małą torbę, później włożyłam do niej kilka ubrań i szczoteczkę do zębów. Zapakowałam również kilka kosmetyków, po czym zapięłam torbę zarzucając ją na ramię. Następnie wróciłam na dół żegnając się z tatą i wyszłam przez główne drzwi zamykając je za sobą. Dom Justin'a nie był za daleko stąd, ale wiatr był zimny i moje ręce zaczynały lekko drętwieć.
Wciąż miałam poczucie winy i to ciążyło na mnie. Ja byłam tą winną, ale pozwolono mi być szczęśliwą z Justin'em, może to było niesprawiedliwe, ale nie było mowy, że będę o tym rozmyślać.
"Obiecaj mi, że będziesz trzymać się od niego z dala" słowa Ryan'a odbiły się echem w mojej głowie, na co zadrżałam wiedząc, że sprzeciwiłam mu się całkowicie. Ale to nie był pierwszy raz.
'I spójrz, jak to się obróciło' moje sumienie uśmiechnęło się do mnie. Odepchnęłam swoje myśli na tył głowy, gdy kontynuowałam swój spacer koncentrując się na drodze przed sobą.
Na zewnątrz było ciemno, więc przyspieszyłam krok, straszne cienie mnie przerażały, chwilę później dotarłam do domu Justin'a.
Zapukałam lekko do drzwi, robiąc mały krok do tyłu podczas, kiedy czekałam, aż ktoś je otworzy. Moment później pojawił się Justin, jego rysy twarzy złagodniały, jak mnie zobaczył, uśmiech uformował się na jego ustach, po czym wpuścił mnie do środka.
-Jesteś moja?- zapytał niecierpliwie z chropowatością w głosie, co sprawiło, że nieznana fala emocji przepłynęła przez moje ciało. Spojrzałam na niego, jego wysoka postawa górowała nade mną, następnie skinęłam niewyraźnie. Nie wahał się, aby chwycić moją talię i pociągnąć mnie do siebie, żeby natychmiast objąć moje wargi swoimi.
Nasze usta poruszały się w synchronizacji, chwycił skórę na moich biodrach przyciągając mnie do siebie niemożliwie bliżej i wplątał dłonie w moje włosy. Oderwaliśmy się od siebie łapiąc oddech zarazem nie odrywając od siebie wzroku, chwilę później pocałował mnie jeszcze raz, dwa, trzy razy.
Uśmiechnął się szeroko świecąc swoimi białymi zębami, chwycił moją dłoń prowadząc mnie w kierunku schodów, chłopcy, którzy znajdowali się w dziennym pokoju dostrzegli nas, po czym obrzydliwie dopingowali powodując, że przewróciłam oczami na ich dziecinne zachowanie.
-Pani łamaczka serc wróciła,- jeden z nich odparł, złowrogie uśmieszki uformowały się na ich ustach przez co natychmiast odwróciłam wzrok. Justin pokazał środkowy palec, dając im brudne spojrzenie.
-Spierdalaj Johnson,- zadrwił, a po chwili zaprowadził mnie na górę do swojej sypialni.
Wszystko wyglądało tak samo i znajomość tego była przytłaczająca i zniechęcająca w tym samym czasie. Zignorowałam swoje myśli obracając się do Justin'a, podał mi jedną ze swoich koszulek, abym mogła się przebrać.
Wpatrywałam się w nią przez chwilę, nagle czując swoje własne sumienie i nie chcąc przebrać się przed nim. Poszłam w kierunku łazienki z ubraniami w dłoniach zanim mnie zatrzymał.
-Gdzie idziesz?- zapytał, od tyłu owijając ramiona wokół mojej talii, a następnie zostawił kilka mokrych pocałunków na moim karku i ramieniu. Wzdrygnęłam się, nowo odnalezione uczucie przyjemności wpłynęło do mojego ciała, wzięłam głęboki wdech przed wypuszczeniem go.
-Przebrać się,- powiedziałam mu, mój umysł przestał pracować przez chwilę, bliskość naszych ciał spowodowała, że mój mózg został sparaliżowany podczas, kiedy próbowałam stać prosto na swoich nogach, moje kolana słabły.
-Ale ja już widziałem całą ciebie,- wychrypiał, rumieniec pojawił się na moich policzkach, a moje gardło wyschło. -Każdy idealny centymetr,- mruknął kontynuując całowanie nagiej skóry mojego ramienia, a ja powstrzymałam się od jęku. Wiłam się lekko w jego ramionach, zażenowanie przebiegło przez moje żyły, krew dudniła w moich uszach, po chwili opóźnione westchnienie wyleciało z moich warg.
-Przynajmniej zamknij oczy,- przekonałam go, na co wydał z siebie zwiewny śmiech, kiwając głową, a sekundę później rozebrał się z ciuchów wskakując do łóżka i pochylając swój tułów o zagłówek.
Wzięłam głęboki wdech, moje gardło wysychało, obróciłam się, najpierw zdejmując swoje spodnie, a później bluzkę. Włożyłam na siebie jego koszulkę, która ledwo obejmowała mój tyłek, po chwili poczułam że się rumienie i nie byłam nawet pewna dlaczego. Miałam rację; wcześniej widział całą mnie.
-Fajna dupa,- skomentował powodując, że podskoczyłam i odwróciłam się szybko, aby zobaczyć jego otwarte oczy, moje poliki poczerwieniały, po czym przewróciłam oczami na niego śmiejąc się, z kolei wgramoliłam się do łóżka obok niego, a on uniósł swoje ramiona podnosząc moje ciało, aby umieścić mnie na swoich kolanach, z kolei zaplątał dłonie w moich włosach napierając wargami na moje.
Objęłam nogami jego talię, jego ramiona powędrowały wokół mojego ciała, ogień zapalał się z każdym kolejnym dotykiem. Jego pocałunki były wygłodzone i pożerające, mój umysł został kompletnie wygaszony, gdy umieściłam dłonie na jego karku, a nasze ciała były razem splątane.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem,- tchnął biegnąc dłonią przez moje włosy, potem ponownie pocałował mnie z taką samą pasją jak ostatnio.
-Ja za tobą też,- wymamrotałam przerywając pocałunek na ułamek sekundy, aby zaczerpnąć powietrza, a wtedy jego usta powędrowały do mojego policzka i zjechały w dół do mojej szczęki.
Wypuściłam mały jęk, dłońmi owinął moje kostki przyciągając mnie bliżej, następnie przerzucił mnie tak, że teraz on był na górze, przyciskając moje ręce do materaca i zaczął sztorm swoich pocałunków w dół mojej szyi i ramion, jego skóra ocierała się o moją wielokrotnie.
Swoje dłonie wsunął pod moją koszulkę, jego palce głaskały moją skórę w potrzebujący sposób wywołując u mnie jęk, później ponownie połączył nasze usta w tym samym czasie połykając jęknięcie. Językiem pieścił mój, smakując każdy centymetr moich ust.
Odsunęłam się zatrzymując to od zajścia jeszcze dalej, w końcu wszyscy jego okropni przyjaciele byli na dole i jestem pewna, że słyszeli jęki i mogłam już sobie wyobrazić wszystkie te teksty, które dostanę od nich jutro rano. Zarumieniłam się, spoglądając do góry, aby spotkać się z oczami Justin'a, pocałował mnie delikatnie, kompletnie zakłócając moje myśli.
Ponownie oparł się o zagłówek, przynosząc mnie ze sobą, a później owinął ramiona wokół mnie.
-Nie umiem powiedzieć ci jak seksownie wyglądasz w moich ubraniach,- tchnął zacieśniając uścisk wokół mnie, a ja spoczęłam w jego objęciach, moja głowa opadła na jego klatkę piersiową, a następnie pocałował mnie uspokajająco w czubek głowy.
-Wiesz, że policja znalazła odciski palców,- powiedziałam mu bawiąc się łańcuchem, który leżał na jego nagiej piersi, ignorując ostatni komentarz, przełknęłam nerwowo ślinę wracając myślami do tego, co mój ojciec mi powiedział; były szanse, aby dowiedzieć się kto podpalił kościół; znałam główny problem i leżał on obok mnie.
Spiął się wypuszczając głęboki oddech.
-Nie mogą niczego udowodnić,- mruknął, leniwie wzruszając ramionami.
-Odciski palców to dość duże dowody, Justin - odrzuciłam patrząc na niego z delikatnością jako przeprosiny, które z łatwością przyjął.
-Nie martw się o to, policja gówno wie - zlekceważył, uspokajająco wygładzając moje włosy dłonią, postanowiłam odpuścić; może i miał rację. Może.
-Jak poszło z Alex'em?- zapytał umiejętnie zmieniając temat w między czasie biegnąc palcami przez moje włosy podczas, kiedy wpatrywałam się w sufit gryząc swoją wargę, jak przypomniałam sobie co wydarzyło się wcześniej, wina pożarła moje ciało, chwilę później wypuściłam głęboki oddech.
-Nie dobrze,- zlekceważyłam nie chcąc o tym rozmawiać z obawy przed zdenerwowaniem. Zastanawiam się czy wrócił prosto do Connecticut? Jeśli został tutaj to są szanse, że przybiegnie do mojego ojca – a to nie skończyłoby się dobrze. Wzdrygnęłam się próbując zignorować swoje myśli, po czym spoczęłam w ramionach Justin'a pozwalając snu przejąć nade mną kontrolę.
Zamknęłam oczy, ciemność objęła mnie, jak poczułam że moje ciało stało się ciężkie od snu.
-Kocham cię,- usłyszałam jak Justin wymamrotał pod nosem, mały leniwy uśmiech uformował się na moich wargach.
-Ja ciebie też,- odpowiedziałam przed zapadnięciem w spokojny, głęboki sen.

Nie wiem jak wy, ale ja się jaram ghsddsaghd

A i mam prośbę, nie wiem czy wiecie ale to przed ostatni rozdział do "bycia na bieżąco", dałam cudzysłów ponieważ nie wiem czy autorka ma zamiar dokończyć to ff i ostatni rozdział dodała ponad rok temu, pisałam do niej jakoś w tamtym roku, pod koniec, powiedziała ze doda nowy rozdział ale do dzisiaj nic się nie pojawiło, nie odpisuje na tt, nie mam żadnego innego kontaktu. A więc o co was proszę, tutaj macie jej twittera @maniacswagJBFF i proszę, pospamujcie jej z jakimiś tweetami dot. tego opowiadania nie wiem np. "when will you update" "update?" cokolwiek. Może przeczyta to i doda nowe rozdziały. Nie wiem jak wy, ale nie chce już się rozstawać z tym opowiadaniem i wami :( Za bardzo jestem z nim zżyta.

do następnego, być może ostatniego (zdradzę wam, że będzie drama) :(

trzymajcie kciuki bo mam jutro poprawę z matmy :v

11 komentarzy:

  1. Pierwsza ! Wspaniały <3

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam kciuki :) rozdzial swietny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie ja nie chcę kończyć tego opowiadania ;) Świetny do następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku pewnie długo nie będzie teraz rozdziałów:/ Strasznie przykro będzie gdy autorka go nie dokończy:( ale rozdział świetny!! Do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieee! Ona musi dodać coś, popłaczę się jak nie będę mogła czytać kolejnych przygód Grace i Justina :( W uj się zżyłam z tym tłumaczeniem i nie wyobrażam sobie dnia bez zaglądania tutaj za rozdziałami. Jutro zacznę jej spamować, posra się przez te wszystkie powiadomienia hahaha
    Co do rozdziału to mam tylko jedno słowo, które opisuje moje odczucia... KONIEC. Koniec bycia z Aleksem! Tak! Teraz na nowo będzie Justin i Grace. Miłość miłość miłooość. Ale zażyłaś mnie wspominając o dramie w kolejnym... Po co to napisałaś. Teraz mam strasznie złe przeczucia i boję się, że wywiozą ją jeszcze dalej czy coś. Albo zamkną Justina, co będzie jeszcze gorsze! Aż przechodzą mnie dreszcze jak o tym myślę, brr. Czekam z niecierpliwością na kolejny kochana <3 I już niedługo 300tyś. wyświetleń! Wspaniale! Należy Ci się :D

    Kc

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ona nie może nam tego zrobić :( Za bardzo się zżyłam z tym opowiadaniem ♥ Chcę dalej czytać przygodę Justina i Grace ♥ Liczę na to że wróci i będziecie dalej tłumaczyć ^_^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju wielka szkoda, że od ponad roku nic nie dodawała... Ale jeśli tak długo, to wątpię, aby coś dodała.. No, ale miejmy nadzieję, a tobie spóźnione powodzenia x

    OdpowiedzUsuń
  8. naprawde nic nie dodała ? :O jkajkdnas kocham ten rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. szkoda,że nic nie dodawała od roku... skoro tak długo nic nie dodawała to kto wie czy doda dalej chociaz mówiła co innego. Zżyłam się z tym opowiadaniem, uwielbiam je! Czekam na kolejny oby jednak nie był ostatnim...

    OdpowiedzUsuń
  10. DAJCIE MI TAKIEGO JUSTINA PROOOOSZE. ZARAZ ZACZNE SPAMOWAC DO NIEJ NIE MOŻE TAK BYC XD

    OdpowiedzUsuń