3.04.2015

Familiarity [11]

Zaobserwuj Weakness tutaj >>> KLIK <<<<<

Justin's P.O.V

Jęknąłem nisko, biegnąc dłonią przez włosy, po czym po raz ostatni zaciągnąłem się papierosem gasząc jasno pomarańczowy żar w popielniczce, która leżała obok mnie. Pomimo moich najlepszych prób zaśnięcia zeszłej nocy, nie udało mi się zmrużyć oka, mój umysł był ciągle wokół niej.
-Cóż, wyglądasz jak gówno,- skomentował Marcus pojawiając się w pokoju, gdy usiadł na przeciw mnie. Uniosłem środkowy palec, obdarowując go gniewnym spojrzeniem, następnie westchnąłem chowając twarz w dłoniach i mocno zamknąłem oczy, aby powstrzymać się od utracenia rozumu.
Spierdoliłem sprawę i wiedziałem o tym. Ale wyglądało na to, że jej umysł podjął już decyzję i z nieznanych powodów wybierała go, a nie mnie. Mruknąłem pod nosem, obraz jej całującej się z nim pojawił się w mojej głowie na co mocno zacisnąłem pięści, mentalnie go napierdalając za położenie na niej rąk.
Ona była moja i myśl o każdym innym facecie będącym blisko niej, doprowadzała mnie do szaleństwa.
-Siedzenie tutaj i użalanie się nad sobą niczego nie naprawi,- odezwał się Marcus zakończając ciszę, przez co podniosłem głowę, przez chwilę napotykając się z jego wzrokiem. Zignorowałem go, ale w duszy wiedziałem, że miał rację.
Ale co innego miałem zrobić? W końcu wyraziła się jasno i mógłbym się założyć, że nie zmieni już swojego zdania – ale musiałem ją do tego zmusić.
Wróciła do Stratford – była z dala od swojego pieprzonego chłopaka co oznaczało, że nie będzie żadnych zakłóceń, ani pryszczatego dupka, który wtrąciłby się między nami, słusznie mogłem odzyskać to co było moje i nie miałby nic do powiedzenia. Jedyna rzecz, która była problemem – jej rodzice.
Nigdy nas nie zaakceptują, to było oczywiste. Ale miała prawie osiemnaście lat, co oznaczało, że sama mogła podejmować decyzje i własne błędy. Jęknąłem wyrzucając swoje myśli, po czym wstałem rozciągając swoje plecy, z kolei wypuściłem zmęczone ziewnięcie i z powrotem usiadłem.
Wysłałbym jej wiadomość o tym, że moglibyśmy się spotkać, ale prawdopodobnie zignorowałaby to. I nie mogłem dosłownie pojawić się w domu jej rodziców, mam przeczucie, że nie poszłoby to za dobrze.
-Co do cholery on tu robi?- szorstki głos wkroczył do pokoju, uniosłem głowę, natychmiast rozpoznając głos, na co jęknąłem wewnętrznie, coś mówiło mi, że to nie skończy się dobrze.
Ryan stał z groźnym spojrzeniem na twarzy, jego ramiona były skrzyżowane w irytacji, dzięki czemu rzuciłem mu cwaniacki uśmieszek dobrze wiedząc, że podniesie mu to ciśnienie, pieprzony idiota.
-Jeśli dobrze pamiętam, to jest moje miasto i mogę do niego wracać, kiedykolwiek kurwa chcę,- splunąłem wstając, więc byłem teraz z nim na tym samym poziomie. Nie miałem czasu na to gówno i czym prędzej zobaczę się z Grace tym będzie lepiej. Zacisnął pięści po bokach swojego ciała.
-Jeśli podejdziesz w promilu dziesięciu metrów do mojej siostry, podetnę ci kurwa gardło, zrozumiałeś?- zagroził, przez co zaśmiałem się sztucznie. Kim kurwa myślał, że jest? Uśmiechnąłem się w jego stronę wyglądając na niewzruszonego, a po chwili podszedłem bliżej niego.
-Będę robić co mi się kurwa podoba i jeśli oznacza to spotkanie się z Grace, to właśnie to zrobię,- rzuciłem mu sztuczny uśmiech obserwując jak jego wściekłość wzrasta z każda sekundą, a jego opanowanie zamienia się w pył. To było łatwiejsze niż myślałem. Podszedłem do niego szturchając go w ramię, po czym wyszedłem z pokoju.
Chwycił moje ramię, jego dłoń zacisnęła się w pięść i niespodziewanie zderzyła się z moimi ustami. Syknąłem z bólu odpychając go od siebie, od razu reagując i oddając cios, moja pięść uderzyła w jego szczękę raz, dwa, trzy razy.
Zgiął się z bólu, a po kilku sekundach zakipiał ze złości.
-Trzymaj się kurwa od niej z dala Bieber, ma chłopaka, nie zależy jej już na twojej żałosnej dupie,- splunął, krew sączyła się z jego otwartej rany, kiedy mówił.
-Przekonamy się,- wymamrotałem, cwaniacki uśmieszek uformował się na moich ustach, następnie wyszedłem z pokoju udając się po schodach na górę, do swojej sypialni. Zarzuciłem na siebie kilka ciuchów i przejrzałem się w lustrze poprawiając włosy. Wyglądałem jak gówno, miałem wory pod oczami i moja skóra była blada, a wargi lekko spuchnięte przez tego dupka.
Chwyciłem chusteczkę higieniczną podkładając ją pod zimną wodę, po czym przyłożyłem ją do wargi, lekko łagodząc ból. Ryan mówił mi niezliczoną ilość razy, abym trzymał się od niej z dala, ale nigdy go nie słuchałem, więc i tym razem się to nie zmieni. Musiałem udowodnić jej, że ją kochałem, ale nie było to oczywiste? Przeprowadziłem się do Connecticut, aby z nią być, z pewnością wiedziała, jak bardzo jej chciałem.
Powróciłem myślami do dziewczyny z zeszłej nocy, nawet nie znałem jej imienia, więc dlaczego o niej myślałem? Jęknąłem, w duchu przeklinając siebie, później chwyciłem mocno zlew powodując, że moje knykcie przybrały kolor białej kredy. Chciałem ją z powrotem, potrzebowałem jej.
Wrzuciłem mokrą chusteczkę do kosza patrząc z powrotem na swoje odbicie. Wciąż wyglądałem jak gówno. Zignorowałem to zeskakując po schodach w dół, nie zatrzymując się aby z kimkolwiek porozmawiać, po czym praktycznie wybiegłem z pokoju dziennego zatrzaskując za sobą drzwi.

Grace's P.O.V

Zarzuciłam torbę na ramię i spojrzałam na swój zegar, który leżał na nocnym stoliku. Spotykałam się z Brad'em za niecałe dwadzieścia minut. Byłam podekscytowana, nie widziałam go przez wieki i dobrze było nadrobić zaległości, plus Brad wiedział gdzie stał, co oznaczało, że nie będzie żadnych dram ani zmartwień o uczucia czy związki.
Zeszłam na dół napotykając się na Ryan'a stojącego przy stole. Zatrzymałam się na chwilę, wyglądał na niespokojnego i nie było mnie tutaj rok, ale wiedziałam, że coś było nie tak. Jego głowa wystrzeliła w górę spotykając mój wzrok, po chwili zauważyłam jego rozciętą wargę powodując, że skrzywiłam się.
-Co się stało?- zapytałam głosem pełnym niepokoju i czekałam cierpliwie za jego odpowiedzią. 
-Bieber wrócił,- mruknął ze złością, biegnąc dłonią przez włosy. Jego wzrok znalazł się na moim, zmartwienie błyszczało przez nie. -Obiecaj mi, że się do niego nie zbliżysz,- powiedział, jego głos był wypełniony smutkiem sprawiając, że uczucie, którego nie mogłam rozszyfrować przebiegło przez moje żyły.
-Obiecuję,- mruknęłam, nerwowo przełykając ślinę, następnie obdarowałam go szybkim uściskiem, po czym dałam mu instrukcję jak opatrzyć rozciętą wargę. Zlekceważył mnie i wyszedł z pokoju.
Wsunęłam dłonie do kieszeni mojego płaszcza, chłodny zimowy wiatr wirował wokół mnie, na co lekko zadrżałam. Był to dopiero mój drugi dzień tutaj, a mój brat już wdał się w bójkę o mnie, typowe.
Ale czy na prawdę miałam na myśli swoją obietnicę? Chciałam, chciałam trzymać się od niego z dala, ale kochałam go, co oznaczało, że było to prawie niemożliwe. Nie widziałam Alex'a przez kilka dni i nawet raz o nim nie pomyślałam. Z pewnością nie powinno być tak, był moim chłopakiem powinnam go kochać, powinnam tęsknić za nim.
W duchu jęknęłam, desperacko starając się zlekceważyć swoje myśli. To było szalone, że chciałam być z Justin'em, ale nie mogłam odrzucić swoich uczuć i mętlik w mojej głowie zabrał całą moją pozostałą energię.
Wciąż szłam udając się do centrum miasta, spotykałam się z Brad'em w lokalnej kawiarni. Byłam dziwnie zdenerwowana, nie widziałam go od roku i maiałam nadzieję, że nie będzie niezręcznie.
Dotarłam do kawiarni otwierając drzwi i wchodząc do środka, silny zapach kawy utrzymywał się w powietrzu, gdy ciepło współtowarzyszyło moim schłodzonym kościom. Od razu zauważyłam Brad'a, szeroki uśmiech był przyklejony do jego twarzy, gdy wstał ze swojego miejsca podchodząc do mnie i obejmując mnie w uścisku.
-Grace, wow, tak bardzo za tobą tęskniłem,- uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby, zrobił krok do tyłu po czym obdarował mnie kolejnym ciepłym uśmiechem. 
-Wiem, też za tobą tęskniłam, to trwało zbyt długo,- przyznałam, następnie usiedliśmy przy stole, powódź ulgi oblała mnie wiedząc, że nie będzie niezręcznie lub nieswojo. 
-Jak tam w szkole z internatem?- zapytał wyglądając na naprawdę zainteresowanego, po chwili przesunął kawę, którą mi kupił w moją stronę, a ja wzięłam łyka zanim odpowiedziałam na jego pytanie.
-Dobrze, w Connecticut jest trochę inaczej niż w Stratford, ale podoba mi się,- powiedziałam mu.
-Nudno jest tutaj bez ciebie,- zaśmiał się z zakaźnym uśmiechem na twarzy, a później wziął łyka swojej kawy.
-Jak tam w szkole?- zapytałam owijając dłonie wokół kubka, czując jak ciepło rozprzestrzenia się przez moje palce.
-W porządku, dziwnie myśleć, że niedługo idziemy do collegu, wracasz do Kanady, gdy skończysz szkołę w Connecticut?- zapytał z błyskiem nadziei w oku, skinęłam dzięki czemu uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarz.
-Będę ubiegać się do McGill, mam nadzieję, że mnie przyjmą,- powiedziałam mu, moje myśli zastanawiały się nad czymś innym. Montreal nie był daleko od Stratford, przynajmniej był w tym samym kraju, co oznaczało, że byłabym bliżej rodziny i Justin'a. W duchu jęknęłam, ponownie zwracając uwagę na Brad'a.
-Jestem pewny, że ci się uda - powiedział, powodując, że się uśmiechnęłam. -To też jest jedna z moich opcji lub Toronto,- powiedział mi, posiadanie przyjaciela w McGill byłoby korzystne, college był trudny i nowy start w nowym miejscu nie był siódmym niebem. Ale oznaczało to, że zostawię Connecticut za sobą, nawet jeśli nie było aż tak okropnie, po prostu nie było to miejsce do którego należałam.
Drzwi otworzyły się, po czym czyjeś kroki dochodziły w naszą stronę. Odwróciłam głowę napotykając wzrok osoby, której nie spodziewałam się zobaczyć. Justin stał obok naszego stolika ubrany w czarną parę obcisłych jeansów, czarny t-shirt i nie wspominając o spuchniętej wardze, która sprawiła, że skrzywiłam sie w pełni wiedząc, kto mu to zrobił.
-Posuń się chłopaczku z klubu zadania domowego,- namówił ze znudzonym wyrazem twarzy, po czym czekał, aż Brad się ruszy. Chłopczyk z klubu zadania domowego? Wzdrygnęłam się, posyłając gniewne spojrzenie w kierunku Justin'a, to nie było na miejscu, ale Brad i tak się posunął. 
-Brad zostań, proszę Justin, wyjdź,- skomentowałam, pilnie patrząc na Brad'a, aby nie wychodził. Wzruszył ramionami.
-Zostawię cię z nim, odezwę się potem Grace,- obiecał obdarowując mnie pół uściskiem przed wyjściem z kawiarni, moje usta wciąż były lekko uchylone z szoku.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem?- spytałam niecierpliwie, krzyżując ramiona podczas, kiedy patrzyłam na niego z drugiego końca. Oparł łokcie o stół pochylając się bardziej. 
-Zapytałem chłopca z klubu, nie trzeba było długo czekać, aby mi powiedział,- mruknął z uśmieszkiem na ustach powodując, że spojrzałam na niego groźnie. Zagroził mu, aby dostać informację gdzie byłam? Czy on stracił rozum?
-Jesteś szalony,- mruknęłam, dzięki czemu jego uśmieszek się poszerzył. 
-Szalony dla ciebie,- wymamrotał nisko prawie do siebie, później kontynuował wpatrywanie się we mnie, ten wzrok sprawił, że skręciłam się lekko.
-Przyszłam tutaj, aby spotkać się z moim przyjacielem, ale dzięki tobie wyszedł, więc ja też wychodzę,- odparłam ignorując jego ostatni komentarz, który przyspieszył bicie mojego serca. Wstałam zostawiając po sobie pół pusty kubek z kawą, kiedy wyszłam kroki za mną dotarły do moich uszu i nie musiałam się zgadywać, do kogo należały.
Złapał mnie za nadgarstek powodując, że gwałtownie się zatrzymałam, następnie obrócił mnie więc teraz byłam z nim twarzą w twarz.
-Przestań uciekać ode mnie,- warknął zacieśniając uścisk, jak próbowałam się wyrwać.
Zrobiłam krok do tyłu, od razu moje plecy zderzyły się z jego samochodem. Jęknęłam wewnętrznie, gdy jego kciuk otarł się o moją szczękę, delikatnie podnosząc moją głowę do góry, abym na niego spojrzała, nasze oczy spotkały się dzięki czemu przełknęłam nerwowo ślinę na tą bliskość.
Krzyknęłam w duchu, wszystkie emocje w mojej głowie mówiły mi, abym uciekała tak szybko jak tylko mogłam, ale moje stopy były przyklejone do ziemi, a moje ciało zamrożone. Jego dłoń przebiegła przez moje włosy, uspokajająco je głaszcząc podczas, kiedy jego wzrok wędrował od moich oczu do ust i byłam pewna, że robiłam to samo.
Jego spuchnięta warga była jasno czerwona, a dolna miała rozcięcie, otworzyłam usta, aby spróbować zapytać go o to, ale zatrzymałam się wiedząc, że nie był to dobry czas, aby pytać o walkę, którą miał wcześniej z moim bratem.
-Przepraszam aniele,- mruknął, znajomość tej nazwy sprawiła, że oddech uwiązł mi w gardle. Jego palce otarły się o mój polik, a później zjechały w dół mojej szyi. -Mogę cię pocałować?- tchnął, moje ciało było całkowicie sztywne, mój umysł momentalnie zamarzł, jak na niego spojrzałam, moja skóra była ciepła, a serce ewidentnie biło na przeciw mojej piersi.
Przełknęłam nerwowo gulę w gardle, kiedy czekał za moją odpowiedzią. Skinęłam powoli, bez ostrzeżenia jego wargi znalazły się na moich. Jego dłoń była zaplątana w moich włosach podczas, gdy nasze usta poruszały się w synchronizacji, pilna potrzeba przepływała przez pocałunek, jak jego język badał moje usta.
Oderwał się ciągnąc pocałunki w dół mojej szczęki, przez moją szyję do obojczyka, powstrzymałam się od jęknięcia gdy jego język przesuwał się na mojej bolącej skórze, następnie przypiął mnie do samochodu a moje nogi automatycznie objęły jego talię.
-Kocham cię,- tchnął, po raz ostatni całując moje usta, potem oboje unormowaliśmy nasze oddechy, mój umysł był zamrożony przez ten moment, na co uśmiechnęłam się nieśmiało, a policzki zaczerwieniły się z powodu tej bezczelnej sytuacji w miejscu publicznym. Uśmiechnął się stawiając mnie na ziemię, więc oboje staliśmy prosto.
Moje oczy biegły wokół parkingu upewniając się, że nikt nie widział tego, co właśnie się stało. Schowałam kosmyk włosów za ucho, nagle czując się zakłopotana i nie byłam pewna dlaczego.
-Chodźmy,- powiedział obracając kluczyki na palcu, kiedy wskazał na swój samochód. Spojrzałam na niego, zamieszanie pojawiło się na mojej twarzy
-Gdzie?- zapytałam ostrożnie, wciąż byłam niepewna swoich uczuć; mimo wszystko wciąż byłam z Alex'em, nawet jeśli nie zawsze tego chciałam.
-Nie powiem ci, po prostu wsiadaj,- powiedział idąc do miejsca kierowcy, po czym wskazał mi abym wsiadła. Wciąż stałam nieruchomo, rozmyślając to.
-Chyba powinnam pójść do domu,- powiedziałam mu szczerze, wzruszając ramionami jako przeproszenie. Przewrócił oczami, po chwili otwierając drzwi kierowcy.
-Wsiadaj Grace,- rozkazał jak wsiadł do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Wzięłam głęboki wdech, otworzyłam drzwi wsiadając do środka. Posłuchałam go, bo potajemnie chciałam spędzić z nim czas.
Odpalił silnik, szybko wyjeżdżając z parkingu na drogę, bez żadnego słowa. Osunęłam się w fotelu, po czym nerwowo bawiłam się palcami na kolanach, może wejście do samochodu nie było takim dobrym pomysłem.
-Boli warga?- zapytałam decydując, że teraz był najlepszy czas, aby wspomnieć o jego spuchniętej wardze.
Jego głowa rzuciła się w moją stronę, potem przebiegł dłonią przez swoje włosy.
-Rozmawiałaś ze swoim bratem?- zapytał, skinęłam mgliście na co jęknął, przerzucając swój wzrok z powrotem na drogę, skręcając w lewo.
-Co mówił?- zapytał, jego palce były ciaśniej owinięte wokół kierownicy niż musiały. 
-Abym obiecała mu, że będę trzymać się od ciebie z dala,- powiedziałam mu szczerze, napięcie rosło z każdą pokonaną odległością, nerwowo uciekłam wzrokiem wpatrując się w drzewa za oknem.
-A ty się zgodziłaś?- odparł, jego uśmieszek zaczął opadać, gdy starał się wyprostować sytuację powodując, że spojrzałam na niego pół gniewnie. 
-Tak i zobacz jak wspaniale się to obróciło,- wymamrotałam powodując, że zachichotał a jego uśmieszek poszerzył się. Przewróciłam oczami krzyżując ramiona na klatce piersiowej w lekkim podrażnieniu.
Podróż trwała kolejne dziesięć minut zanim zbliżyliśmy się do znajomego miejsca. Spojrzałam przez okno, po czym uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy na widok przede mną. Popatrzyłam na Justin'a gdy zgasił silnik, uśmiech również uformował się na jego ustach, następnie pochylił się i obdarzył mnie szybkim buziakiem.
Zaparkował przed miejscem z shake'ami, do którego zabrał mnie, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Wysiadłam, po czym Justin dołączył do mojego boku wyciągając dłoń, chwyciłam ją bez namysłu, po chwili weszliśmy do budynku.
Podeszliśmy do baru, gdzie stała znajoma kobieta z uchylonymi ustami i zszokowanym wyrazem twarzy; Rita. Uśmiech uformował się na jej twarzy, z kolei wyszła zza baru, aby nas przywitać dając dam uściski.
-Nie sądziłam, że dożyję tego dnia,- uśmiechnęła się promiennie mierząc nas wzrokiem po całej długości. -Proszę, usiądźcie, na koszt firmy, mamy dużo do nadrobienia,- zaprowadziła nas pod ladę, następnie zniknęła za barem, uśmiech ani na minutę nie zniknął z jej twarzy.
Justin przewrócił oczami, dzięki czemu zaśmiałam się trącąc go łokciem, gdy zajęliśmy miejsca. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim, o Connecticut i o tym, że musiałam już wkrótce tam wracać i zapomniałam również moim chłopaku i o tym, że Justin nie był moim chłopakiem.
-Ciebie również miło zobaczyć, jak się masz?- zapytałam grzecznie powodując, że się uśmiechnęła. 
-Po staremu, po staremu, ale czekałam za tym, aż ponownie zobaczę was razem, nie śpieszyłaś się - skarciła lekko, strzelając do nas uśmiechem, aby pokazać, że żartowała.
-A teraz, kiedy do siebie wróciliście?- zapytała obserwując nas z drugiej strony baru, na co Justin wzruszył ramionami. 
-Pracujemy nad tym,- odparł spoglądając na mnie, po czym obdarował mnie lekkim uśmiechem, którego nie udało mi się odzwierciedlić.
-Cóż, rusz się chłopaku i włóż pierścionek na jej palec, chcę być na waszym ślubie a wiesz, że nie będę na tym świecie na zawsze,- zażartowała lub przynajmniej miałam taką nadzieję. Justin uśmiechnął się a ja zbladłam, małżeństwo? Nawet nie jesteśmy ze sobą.
-Nie pozwól jej ponownie odejść Justin, ona jest klejnotem,- mrugnęła do mnie, gdy prysnęła jakimś płynem na ladę przecierając ją ścierką, Justin jęknął powodując, że obie się zaśmiałyśmy. Kontynuowała przepytywanie nas o wszystkim i niczym podczas, kiedy piliśmy nasze shake i po raz pierwszy, od tak długiego czasu byłam naprawdę szczęśliwa.
 _________________________________________

-Mogłaby mówić dla Kanady,- jęknął jak wyszliśmy z budynku, dwie godziny po przyjeździe. Miał rację, ale lubiłam ją i było miło, aby nadrobić zaległości. Owinął ramię wokół mojej szyi, gdy szliśmy w kierunku samochodu, pocałował mnie w czubek głowy wysyłając dreszcze w dół mojego kręgosłupa.
Wsiedliśmy do środka i zamiast zapalić silnik odwrócił się do mnie, jego dłoń spoczęła na moim udzie uspokajająco go pocierając. Napięłam się lekko na ten kontakt, a po chwili mój wzrok padł na nim.
-Zerwij z Alex'em,- odezwał się z błagalnym błyskiem w oku podczas, gdy bezradnie na niego patrzyłam. Chciałam zerwać z Alex'em i dzisiejszy dzień urzeczywistnił to, ale wciąż było coś co mnie od tego powstrzymywało i nie byłam do końca pewna co to było.
-Znowu przeprowadzę się do Connecticut, zrobię wszystko tylko proszę, bądź znowu moja,- tchnął z emocją w głosie, która uderzyła całe moje ciało, bariera została złamana, po kilku sekundach skinęłam odpinając pas i pochylając się, aby owinąć swoje ramiona wokół jego szyi.
Chwycił moją talię, przesuwając mnie tak, że siedziałam teraz na jego kolanach, z kolei przysunął mnie bliżej siebie w nieprawdopodobnie mocnym uścisku, przyłożył usta do mojej szyi zostawiając na niej mokre pocałunki.
-Kocham cię,- mruknął pieszcząc moje udo, a jego wolna ręka plątała się w moich włosach.
-Ja ciebie też,- w końcu odpowiedziałam, na chwilę rozbijając swoje usta na jego przed odsunięciem się. Siedzieliśmy w ciszy przez moment lub dłużej, normując nasze oddechy, jego kciuk pieścił nagą skórę na moim biodrze, kiedy bluzka podciągnęła mi się do góry.
-Nie mogę się doczekać, aż wezmę cię do swojego łóżka,- wymamrotał, jego dłoń wślizgnęła się pod moją koszulkę, kiedy pieścił każdą część mojej skóry. Ugryzłam się w język, aby nie jęknąć, potem wyprostowałam się, a jego ręce natychmiast opuściły moja skórę.
-Muszę iść do domu,- mruknęłam przepraszająco, skinął, chwilę później zeszłam z jego kolan wracając na swoje miejsce i zapinając pas. Odpalił silnik naciskając na pedał gazu, uśmiechnął się a następnie z szybkością wyjechał z parkingu.
-Przyjdziesz jutro do mnie?- zapytał, jego wzrok ani na sekundę nie opuszczał drogi, jak czekał za odpowiedzią. 
-Tak długo, jak obiecasz mi, że zmienisz pościel,- skomentowałam powodując, że uśmiechnął się cwaniacko. 
-Masz na myśli, że seks jest możliwy?- odparł poruszając brwiami w sugestywny sposób, dzięki czemu moje wargi uformowały się w kształt "o" a policzki poczerwieniały ze wstydu.
-Nie miałam tego na myśli,- spojrzałam na niego z zakłopotaniem, krzyżując ramiona na piersi, po czym odwróciłam się od niego sprawiając, że zwiewny śmiech opuścił jego usta, później skręcił w lewo.
-Obiecuję, że zmienię pościel do spania,- odezwał się podkreślając słowo "spanie", z kolei uśmiechnął się lekko biorąc moją dłoń i całując jej wierzch czyniąc u mnie chichot i błysnął szerokim uśmiechem w moją stronę.
Reszta podróży była cicha, ale nie było niekomfortowo, dało mi to czas do przemyśleń. Byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa i bycie z Justin'em było tego powodem. Wiedziałam, że moi rodzice nie akceptowali go, ale niedługo kończyłam osiemnaście lat, więc nie mogli kontrolować każdej mojej decyzji.
Zostałam wybudzona ze swoich myśli, kiedy Justin zgasił silnik przywracając mnie do rzeczywistości. Spojrzałam na swój podjazd, znajdował się tam jeden samochód, a obok niego stał chłopak, który był ostatnią osobą, której się spodziewałam stojącej na zewnątrz mojego domu.
Justin spiął się obok mnie, a jego brwi się zmarszczyły.
-Co on tu kurwa robi?- warknął, wyjmując kluczyki ze stacyjki, po czym oboje wysiedliśmy. Zatrzymałam się na moment, strzelając gniewne spojrzenie Justin'owi, wskazując mu, aby wrócił do samochodu, ale zrobił dokładnie na odwrót, a później podszedł do mojego boku.
Obróciłam się do chłopaka na moim podjeździe. Co on tu robił? Nie powinien był ze swoją rodziną w Connecticut? Pytania biegły przez mój rozum podczas, kiedy w milczeniu patrzyłam na Alex'a. Uśmiechnął się szeroko, podchodząc do mnie i przygotowując się, aby objąć mnie w uścisku.
-Niespodzianka,-


Tadaaaa! Nie mogę się doczekać waszych komentarzy na temat tego rozdziału hdgascgjsc
Taka sytuacja :D

JESLI NIE OBSERWUJESZ JESZCZE TEGO BLOGA TO KLIKNIJ TU >>> KLIK <<<

31 komentarzy:

  1. W końcu są razem. Końcówka, nwm co myśleć o niej i o "niespodziance".
    Dzięki za rozdział i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg nareszcie grace przyznała się ze kocha Justina <3 Kurde noo ze Alex musiał przyjechać w takim momencie, czekam na następny z.niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  3. NARESZCIE! GRACE JESTEM Z CIEBIE DUMNA!
    Fajnie ze przyznała się Justinowi ze go kocha. Mam nadzieję ze jakoś im się ułoży a rodzice Grace zaakceptują Justina o Ryanie nie wspomnę. Co do Alexa... szkoda mi chłopaka ale prędzej czy później zrozumie ze go nie kochała i najnormalniej w świecie wybrała Biebera HEHEHEHHEHEHEHEHEH XD
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie są razem i mam nadzieję że przez to końcówkę nic się nie popsuje ;) świetny czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Boze, co tu sie dzieje akabajqbqhvwkkshs

    OdpowiedzUsuń
  6. uuu to narobiłaś :p kocham ten rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju domyslam sie, ze to ff dobiega końca? mam na mysli-to wszystko zaczyna sie ukladac ew mam nadzieje, ze to początek 'piekla' przez ktore bedą musieli przejść.
    mam nadzieje ze szybko pojawi sie następny rozdział!
    @curlysharreh

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, normalnie czułam, że stanie się coś po tym, jak ona przyzna się do swoich uczuć hahaha Kobieto, zabijasz mnie tym tłumaczeniem, ale i tak je kocham. Jak zawsze powiem, że czytało mi się wspaniale, ale nie spodziewałam się Alexa tutaj! Czekam z niecierpliwością no kolejną dawkę piekła, miłości i smutku zapewne w życiu Justina i Grace. Oby w końcu wszystko się ułożyło :(

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny dodawaj szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero do sb wrociili a tu od razu drama. Nie dacie im odpoczac nawet na chwiłe

    OdpowiedzUsuń
  11. Serio?! czy zawsze gdy zapowiada się tak pięknie musi pojawić się jakaś drama?!
    Cudowny rozdział ~

    OdpowiedzUsuń
  12. wyczuwam przypał :O

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten Alex to jakiś natręt czy co?! kompletnie się go nie spodziewałam! Nikt się go tam nie spodziewał! Było tak pięknie a on musiał to popsuć...

    OdpowiedzUsuń
  14. CuDoWnY! nie spodziewałam się tego.

    OdpowiedzUsuń
  15. No nareszcie Grace to przyznała! To widać, że się kochają i na 100% ze sobą będą! :D <3 Czekam na następny! Uwielbiam tego bloga 😃😃😃

    OdpowiedzUsuń
  16. Dopiero co znalazłam twoje tłumaczenie, wiec:
    SUPER < 3 Bardzo chce podziękować za to, że zadajesz sobie tyle trudu aby tłumaczyć tego bloga. Zdaje sobie sprawę jakie to musi być pracochłonne, i nie łatwe :)
    Jest to niesamowicie ciekawa historia i strasznie się ciesze ze podjęłas się pracy aby je przetłumaczyć (chyba się powtarzam cx)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, do napisania! <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niesamowicie przetłumaczone jak zwykle :) naprawdę jestem wdzięczna za to ile wkładasz pracy czekam na nn Wesołych świąt!!
    fireinmyhandsff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. O ja cie!!! Nareszcie Grace to powiedziała:) ale co tu robi Alex? Jak zareaguje na to Justin? Co dalej? Tyle pytań, omg. Rozdział mega! Do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  19. O ja cie!!! Nareszcie Grace to powiedziała:) ale co tu robi Alex? Jak zareaguje na to Justin? Co dalej? Tyle pytań, omg. Rozdział mega! Do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  20. No w końcu się przyznała.
    Ughh. no ale po co i on się pojawił !?
    Mam nadzieje że powie mu że go nie kocha i da jej spokój.
    Świetny rozdział.
    Dziękuję że tłumaczysz to ff.

    OdpowiedzUsuń
  21. z niecierpliwością czekam na rozdział....

    OdpowiedzUsuń
  22. o jezu chce nowy rozdzial boze fdjflkfklmkmdskf

    OdpowiedzUsuń
  23. te niespodzianka skojarzyło mi się jakoś z "surprise, bitchesss!"
    nie dobra nic haha kocham to i kocham juz animal, serio

    OdpowiedzUsuń
  24. super już czekam na kolejny!!!
    pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  25. Ugh, a mia ło być fajnie :x po co on przyjechał? ;c

    OdpowiedzUsuń
  26. DAJCIE MI TAKIEGO JUSTINA PROSZĘ
    Uwielbiam ta dwójkę sa uroczy a ten Alex niech spada na drzewo XDDD

    OdpowiedzUsuń